Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dzieciak
*Nawet nie patrzył „na to co kupił”, wydawał się jednak zadowolony. Kiedy klon zaniósł upadłego jedi do statku, kok podążył za nim i już tam został.
Kiedy klon przystanął na te „ostatnie słowo” do duga, i już odchodził, Cichy energicznie chwycił go za nadgarstek, przytrzymując w ten sposób, jakby miał coś jeszcze do dodania. Zakładając, ze klon się zatrzymał, młody dug sięgnął do kieszeni po komunikator i notatnik z długopisem, zwykły, tradycyjny. nietypowa rzecz, ale Cichy miał taki przy sobie, jako ostateczną pomoc komunikacyjną. Szybko przepisał coś z komunikatora, kartkę wyrwał i wcisnął klonowi w dłoń. uśmiechnął się i teraz już sam odszedł, nie zatrzymał się nawet jak by był wołany.
Po chwili jego statek odleciał*
Offline
*Zdumiony Kazaan przyjrzał się Papierokowi i temu, co zostało na nim napisane. Spojrzał na duga, ale ten już odchodził. Popatrzył jeszcze chwile, po czym ścisnąwszy karteczkę rzucił się do kokpitu swojego statku, jakby go gonili, by wystartować jak najszybciej i uciekać jak najdalej*
Offline
Dzieciak
*Na karteczce był numer komunikatora. Czyj i po co – nie wiadomo, był tylko ten numer i nic więcej. Cichy i T’kul skoczyli w nadświetlną*
Offline
Dzieciak
*Dalszy lot.
Był to moment kiedy T’kul miał już się przebudzac. Cichy mógł wyczuć wracającą świadomość, wiec przyszedł.
Utapaun został oślepiony wiec nie widział duga. Ani teraz, ani wcześniej, wiec pewnie nie wiedział, gdzie trafił. I w czyje ręce.
Młody dug zatrzymał się kilka kroków przed rzuconym niedbale na ziemię ciałem. Tak jak położył go tu klon, tak jego „cenny nabytek” leżał. Nogi miał rozwiązane, ręce związane (w tym jednej brakowało wiec pewnie miał wiązane w łokciach za plecami) i obrożę na szyi.
Cichy wiedział, ze w ciele jego „goscia” krąży narkotyk. Jako uczeń sitha, w dodatku były ćpun znał takie rzeczy. Dużo się domyślał. Także tego, ze cialo które przed nim lezało przeszło długą drogę.
Dug przycupnął sobie cichutko i czekał*
Offline
T'kul ocknął się i natychmiast wytężył słuch. Słyszał maszyny statku i chyba mógł usłyszeć oddech duga. Chyba. Nie poruszył się, nie chciał się zdradzić z faktem, że wróciła mu §wiadomość. Z wytężonymi zmysłami o dziwo cierpliwie czekał na moment kiedy to jego nowy właściciel się ujawni.
Offline
Dzieciak
*Statek był w nadprzestrzeni. trzeszczał, stukał, łomotał jak serce konającego zwierzęcia. To stary statek. gdzieś niedaleko kok bezradnie przeczesywał łapkami łysy grzbiet, rozpaczliwie szukając swojego futerka do pielęgnacji bo właśnie przyszedł na to czas. Biedne, głupie zwierzątko.
Dug nie zachowywał się głośno. Oddychał, wszem, wszak był żywym stworzeniem. Ale nie na tyle głośno by to słyszeć, był młody, miał zdrowe, drożne drogi oddechowe.
Szczodrze obdarzony przez mc nastolatek doskonale wiedział, ze T’kul już nie spi, że jest przytomny. W koncu po to wybrał własnie ten moment, by tu przyjść. Wstał powoli i ruszył. Stąpal delikatnie, dugwie to lekkie istoty, chodzące na palcach, ale teraz było go słychać. Podszedł pod samego T’kula. Zaraz ten będzie mól poczuć, ze czyjaś ręka dotyka obroży. Przy tym przy okazji jego szyi. Miał chude długie palce i mocne pazury, jak u zwierzęcia. Druciki pozaplątywane na palcach jak pierscionki. na pewno miał sporo biżuterii, bo brzęczała. Ale raczej mało szlachetne metale.
Pachniał wiatrem i surowym mięsem. I cały czas milczał*
Offline
Wbrew temu, co chciał osiągnąć dzieciak odkrył, że T'kul już jest przytomny. Mało tego dzieciak podszedł do upadłego, bez obawy nachylił i zaczął dotykać obroży na jego szyji. Pauan czuł te obce palce z pazurami jak u dzikiego zwierzęcia, wdychał jego zapach by zapamiętać go na całe życie. Może to mu kiedyś pomoże rozpoznać ową osobę po wielu latach.
- Hutt?
Spytał w Baicu by ułatwić konwersację. Skoro dzieciak wiedział już o odzysksniu przez upadłego świadomości nie było sensu udawać.
- Nie czuje się najlepiej...
Powiedział zgodnie z prawdą.
- Nerki. Do tego jestem głodny i spragniony.
Offline
Dzieciak
*Nie odpowiedział. Mrużąc błękitne, zimne oczy przesuwał spojrzenie po twarzy T’kula, po jego zmęczonym ciele. Często się mówi, ze można poczuć spojrzenie. Może to tylko złudzenie, ale tu można było zgadywać, gdzie patrzy. Nie odpowiedział jednak. Zdecydowanie nie był Huttem. nawet ślepiec czuje, jakiego typu istota przy nim jest. Ten gość był mały, do tego młody.
Długie palce przewlekły pasek przez szlufkę, odpięły sprzączkę… dug zabrał obrożę. Dalej było „słychać” ze podnosi ją bliżej oczu, by obejrzeć i zbadać. Cały czas milczał.
I bez dwóch zdań – wiedział co może oznaczać to co właśnie zrobił*
Offline
Ślepiec odetchnął z ulgą. Mylił się. To nie był hutt. Mało tego dopiero teraz, po zdjęciu obroży poczuł moc bijącą od młodzieńca, jego mroczną aurę. T'kul westchnął i uśmiechnął się. Skupił na tyle, na ile pozwalał mu na to narkotyk krążący w jego ciele. Nie planował żadnych fajerwerków. Chciał użyć mocy by połączyć impulsy ze wszystkich pozostałych mu zmysłów: słuchu, węchu, dotyku, smaku w jeden spójny obraz otaczającego go świata, a przede wszystkim chciał "zobaczyć" tego, który go kupił. Tego, który zdjął mu obrożę. Wroga i przyjaciela w jednym. Zastanawiał się co wydarzy się dalej i czego ten młodzieniec może od niego chcieć. Przecież nie kupiłby go bez powodu.
Offline
Dzieciak
*Dug podejrzewał, co się teraz stanie. Ze T’kul będzie starał się go „zobaczyć” i na pewno po części mu się uda, choć nigdy nie będzie to już takie „patrzenie” jak oczami.
Byli w ładowni starego statku. Pełno tu było skrzyń, między nimi czyścił się kok, a przed T’kulem klarował się obraz młodej istoty – duga. Fizycznie naprawdę nic ciekawego, bo co może być ciekawego w dugu? Oglądał obrożę, jakby nic innego nie istniało. Nie widać było w Mocy niczego poza jego aurą, którą już pau’anin dostrzegł. Nie była to stricte aura sitha, ale kogoś bardzo podobnego. Kreowanego na taką osobę.
Milczał jednak dalej. Co zaś się tyczy jedzenia – było tu. leżało niemal wszędzie – zepsute, nadjedzone przez koka, ale bez wątpienia jedzenie*
Offline
Po chwili obraz się wyklarował. T'kul widział, choć dalekie to było od patrzenia swoimi pawdziwymi oczyma. Mimo wszystko lepsze było to co miał od bycia ślepym. Widział ładownię, koka bezceremonialnie czyszczącego sobie futro i.. duga, małego chudego duga jak gdyby nigdy nic ogląjącego sobie obrożę i chyba nieświadomego niebezpieczeństwa jakie stanowić może T'kul. Aura duga była zastanawiająca. Nie był to sith ale chciał na takiego wyglądać. Pau'an skupił się ponownie tym razem na wyzwoleniu się z kajdan by w końcu, po tak długim czasie znowu być wolnym. Tym razem jednak zamierzał przyczaić się gdzieś, wyleczyć nerki, pozbyć się trucizny i wzmocnić przed dokonaniem zemsty.
Offline
Dzieciak
*Uszy młodzieńca drgnęły, a lodowate spojrzenie strzeliło spod łuków brwiowych. uśmiechnął się ściągając luźne wargi, widząc, lub raczej czując co robi pau’anin. Pycha i pewność siebie to jedna z cech ciemnostronnych, nieważne czy upadłych jedi, czy tych „sitowatych” wiec nie powinno specjalnie dziwic, ze ten zlekceważył T’kula i choć widział to, to nie zareagował na uwolnienie się z kajdan. Zaszczycił go tylko spojrzeniem, w rodzaju zaspakajania ciekawości: o, rusza się, ciekawe co zrobi?*
Offline
Upadły po uwolnieniu się, przeciągnął. Zatoczył nowym wzrokiem pi otoczeniu. Wolno, bo wciąż osłabiony był spróbował wstać. Za pierwszym razem zachwiał się i upadł. Nie zrezygnował jednak. Spróbował ponownie. Tym razem mu się powiodło, choć nie stał zbyt pewnie i stabilnie. Ale stał. Duga zignorował jak narazie. Nie było potrzeby się go obawiać, bo gdyby miał zrobić T'kulowi coś złego to nie zdjąłby mu obroży i nie pozwolił się uwolnić. T'kul wolno, podpierając się o pakunki i ściany ruszył w stronę, gdzie jak sądził są kabiny załogi. Teraz mażył o jednym - długim, niczym nie zmąconym śnie by zregenerować swe nadwątlone licznymi przygodami siły.
Offline
Dzieciak
*Cichy traktował T’kula jakby go tu nie było. Po kilku chwilach oglądania obroży po prostu odszedł w kierunku koka. Podrapał go w okolicy ucha, ziewnął szeroko.
Niestety nie było tu kabin załogi. To był mały statek, miał wiec tylko kabinę pilota (tam zapewne było jakieś łóżko, ale kabina ta była zamknięta), łazienkę – bardzo skromną i pewnie zasyfioną oraz to pomieszczenie – ładownię*
Offline