Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Arbiter
Sala się praktycznie nie zmieniła, ten sam wystrój, te same śmieci, ten sam bród. No może z jednym małym wyjątkiem, bowiem przed centralną grodzią, wiodącą do dziobowej części statku stała a raczej lewitowała sobie platforma repulsorowa. Miała ona prosty kształt, z przodu nieco zaostrzony dziób wraz ze sterami a z tyłu wolna przestrzeń na ładunki zakończona ścianką ochronną. I co ciekawe na tej platformie leżały cztery bransolety takie same jak ta, którą używa Kodbar. Wszystkie były naładowane i gotowe do użycia.
Offline
Pojawienie się platformy nie uszło uwadze Tangów. W sumie ucieszyło ich to, bo nie będą musieli chodzić o własnych siłach przez cały czas. A i w transporcie tych droidów to pomoże.
- No przynajmniej statek nam pomaga...
Zauważył wesoło Tracyn i cała trójka od razu udała się w tamtą stronę. Po dotarciu do celu zauważyli te dziwne bransolety. Nie mieli z nimi jeszcze do czynienia, bo Kodbara nie napotkali, więc nie wiedzieli do czego służy. Ale było ich cztery... czyżby po jednej na głowę?
- Ekhm... co to?
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon pobiegł za nimi, i dla odmiany pierwszy chwycił bransoletę, obejrzał i założył na rękę, choć on takiej nie potrzebował, był jedi*
dzięki temu także będziecie mocowładni. heh, taki żart… *uniósł ręce na wysokość piersi, zanim stary Fibal wyskoczy z tekstem typu „niedoczekanie twoje”.*
to lewituje przedmioty. taki podnośnik *I usiadłszy sobie na platformie, oglądał przyrząd*
Offline
Arbiter
Właściwie to tylko dwie z nich tak działały bo pozostałe dwie pełniły funkcję przenośnej konsoli holograficznej, dzięki której będą wiedzieli jak odnaleźć te droidy. Na stacji nie będzie mapy, więc jakoś będą musieli sobie poradzić. Darr tah miał w swoich bankach pamięci zakodowaną starą mapę i wgrał ją do tych bransolet. Tak dla ułatwienia.
A co do platformy to czekała już gotowa a grodzie się otworzyły ze zgrzytem przed nimi. Tunel stanął przed nimi otworem.
Offline
No w sumie Tang już tak chciał odpowiedzieć, no ale Hakon uprzedził go i wyjaśnił jak to działa. Fibal z zainteresowaniem spojrzał na ten sprzęt, ale pozostałe dwie wyglądąły inaczej, bo miały na sobie taki jakiś ekranik dotykowy. Ale na szczęście wszystko było przetłumaczone już na basic.
- Hmm... fajnie. Zakładać to, potem się pobawimy. Tracyn, pokierujesz tym?
- Nie ma sprawy... na pakę wszyscy i lecimy
Mandalorianie wskoczyli na lewitująca platformę i jeden z klonów przysiadł przy sterze, czekając aż reszta ekipy wsiądzie, po czym zaczął się bawić dźwigniami. Na początku pewnie będzie rzucać, no ale w końcu polecą. Chyba.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon właśnie wziął ta mapową, i przez przypadek odpalił schemat. Na razie jeszcze nie wiedział, jak się do tego odnieść, ale niebawem będzie miał okazję. Podnośnik miał swój własny.
Jedi oparł plecy o… o coś, o co można było, by niwelować przykre skutki uboczne nauki pilotażu (nie zapominajmy ze Hakon odczuwa silny żołądkowy dyskomfort na takich sprzętach)*
Offline
Arbiter
Nauka pilotażu tej platformy przebiegała według schematu "metoda prób i błędów", wiec trochę nimi porzucało na boki, do przodu i do tyłu, ale ostatecznie klon załapał o co chodzi no i można polecieć. Grodzie pootwierały się przed nimi na całej długości statku, bo Darr tah postarał się wtłoczyć powietrze w ten odcinek, zamykając wszystkie drzwi by nie uciekło ono przez nieszczelny kadłub. Ale nie do końca się to udało i się stopniowo zaczęło rozrzedzać, więc gdy tylko wlecą to grodzie zaczną się za nimi zmykać.
Offline
Tak więc po dłuższej nauce polegającej na pociąganiu naciskaniu wszystkiego, w celu odkrycia przeznaczenia tych przyrządów, Tracyn w końcu zaznajomił się z tą platformą w stopniu zadowalającym. Dral siadł z boku i złapał się jakieś wystającej krawędzi a Tang rozwalił się z tyłu. No i wszyscy czekali w napieciu na to co się stanie. No i modlili się, by ich Tracyn nie zabił.
- Dobra, wiem już jak to działa... a więc w drogę!
Klon uruchomił to, pociągnął za wajchy, wcisnął gaz do dechy no i polecieli.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon bylby skłonny wnosić o pogonienie podrózy do momentu, az cos się zacznie dziać, bowiem cierpliwość jedi i tak pozwoli mu to znieść, a po cóż mnożyć opisy w stylu Hakon siedzi i myśli. w kombinezonie*
Offline
Arbiter
Droga którą pokonywali miała prawie 1,5 km, ale platforma była dosyć szybka na ich szczęście, więc dotarcie do celu nie powinno sprawiać problemów. Po drodze mogli obserwować ściany tunelu. Część z nich znajdowało się w bardzo kiepskim stanie, widać było od razu, że statek sporo przeszedł ale jakoś się trzymał.
I w końcu dotarli do końca tunelu technicznego i wlecieli w sporej wielkości salę, podobną do sali przeładunkowej, która opuścili. Sporo konsol, jakiegoś sprzętu i pakunków. No i przed nimi rozpościerały się olbrzymi wrota, podobne do tych z hangaru, chociaż te na jeszcze solidniejsze wyglądały.
I gdy tak się w tej sali znaleźli, to za nimi zamknęły się grodzie, odcinając ich od statku. W sali nie było już w ogóle powietrza, więc wrota przed nimi bez problemu mgły się otworzyć. Przynajmniej w teorii, bo samo otwieranie trwało ze dwie minuty, przy akompaniamencie wręcz ogłuszającego hałasu spowodowanego nie używaniem tych mechanizmów od setek, czy nawet tysięcy lat.
I tak otworzył się przed nimi stary, pogrążony w ciemnościach korytarz, który był już w opłakanym stanie, znacznie gorszym niż ten ze statku. Ale przynajmniej był wzglednie w jednym kawałku.
Offline
No to sobie lecieli a zamykające się za nimi grodzie nie uszły ich uwadze. Trochę to takie upiorne było, no ale co zrobić. Zdecydowali się na wyprawę to lecieli. Wszystko byleby tylko się wyrwać z tego przeklętego ostatku-więzienia.
Ostatecznie dotarli do dziobowej części okrętu... ładnie, sala spora, sprzęt jakiś był. Pewnie robiłoby to na nich wrażenie, gdyby nie ponura atmosfera tego miejsca no i świadomość, że zaraz wlecą na stację, która pewnie się rozpadnie po ich przybyciu.
Wielkie wrota się otworzyły, co oczywiście dla Tangów miłe nie było, ale mieli swoje sposoby. Po prostu wygłuszyli hełmy i czekali... A gdy już było po wszystkim to uruchomili swoje latarki i ostrożnie wlecieli do środka.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon nie mógł wygłuszyć hełmu wiec cierpiał, ale przeżyje. a jak nie, to już trudno. Znosił wszystko cierpliwie. Nie podziwiał. chciał już końca tej farsy*
Offline