Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwierzak
-Urga boi.
Poskarżyła się, choć dudnienie już nie było aż tak straszne. Ale jednak znikające światło, kurz, dudnienie, atmosfera w "drużynie", to wszystko działało na nią i sama zaczęła się bać. A jak wiadomo - bojąca się Urga bywa agresywna. Dobrze więc, że była na tyle "uprzejma" by ostrzec ich. Choć nie ostrzeżenie było jej zamiarem.
Offline
Arbiter
Działania Hakona nie przyniosły żadnych doraźnych rezultatów. Po prostu dalej było ciemno i chyba nic tego nie zmieni. Awaria? Możliwe, w końcu to wiekowy statek. A potem stało się coś w gruncie rzeczy niespodziewanego, bowiem grodzie z górnego tunelu otworzyły się samoistnie, wpuszczając do środka trochę światła. Tunel ten prowadził do drugiej sekcji hangarowej i jeszcze jakichś innych pomieszczeń. W tym po drodze trafiliby na tą jedną, zabłąkaną osobę. Czyżby to jej sprawka? Albo po prostu kapryśny statek stwierdził, że woli jednak by Hakon i spółka spotkali się z tym samotnym wędrowcem.
Offline
Mistrz Jedi
*Odwrócił się, by spojrzeć w kierunku światła i to nie reflektorów Eda.
Był prawie pewny, ze to nie jego sprawka. Chociaż może jakiś guzik ma zwarcie. W końcu to wiekowy statek*
Otworzyło nam przejście do sąsiedniego hangaru. Wydaje mi się, ze tam ktoś jest. Skoro już mamy otwarte, to chodźmy. Nie denerwuj się Ed, spokojnie… opuść broń, spokojnie, i idziemy… *ruszył w ciemność, najpierw w kierunku Eda, by go poklepać i uspokoić, a potem wziąć za lufę i poprowadzić w kierunku otwartego przejścia*
Offline
Biznesmen
Ja też się boje, Urga, ale wszystko będzie dobrze *odparl Ed, choć może to marne uspokajanie. Kiedy Hakon się zbliżył, Ed dał wszelkie sygnały świadczące o rozbrojeniu się – opuszczenie dzial i zasuniecie blokad po bokach ramion – dział. I ruszyl za jedi bardzo grzecznie*
Offline
Zwierzak
Skoro Ed się bał, to Urga zrobiła się niespokojna. Terkotanie zdradzało niepokój, płytki znów się nieco uniosły i zasyczała. Ona też tu była, też chciała być pogłaskana. Zwłaszcza, że Ed-obrońca się bał. chodzący kamień, Urga straciła rezon i przytuliła się brzuchem do działa.
Offline
Arbiter
Tunel który stanął otworem w sumie nie różnił się niczym od tego poprzedniego. Ta sama stylistyka, podobna warstwa brudu i kurzu. Nie było też żadnych śladów po jakichkolwiek istotach przechadzających się tędy. Jednak że gdy zbliżali się do wejścia do tunelu, to za nimi, po przeciwnej stronie sali pojawiła się jakaś dziwna, świetlista postać. Był to jakiś obcy, dosyć wysoki, o stożkowatej głowie i o nisko umieszczonych na szypułkach oczach. Rybie usta umieszczone były mniej więcej na tej samej wysokości, a jego skóra była zielona. Stał tak przyglądając im się z oddali, a po chwili się rozmył w powietrzu. Nie był to żaden duch Mocy, czy też istota żywa, Hakon nic nie mógł poczuć. Poza niejasnym przeczuciem, że są oni obserwowani nieustannie. Kamery?
Offline
Mistrz Jedi
*Szli powoli i nic nie zwiastowało pojawienia się czegokolwiek, bo cóż, przecież Hakon by to poczuł. Choć racja, było to coś dziwnego, a postać niczym holoprojekcja bardzo pomogła mu rozpoznać to osobliwe poczucie zagrożenia, jakim było podejrzenia bycia obserwowanym*
Kiedy Hakon dojrzał postać, zatrzymał się i puścił działo Eda, samemu odskakując w kierunku ściany. Nawet nie zdał sobie sprawy ze wstrzymał oddech. Odruchowo sięgnął Mocą ku „duchowi”*
[i]Kim jesteś? *zapytał w przestrzeń, ale zanim cokolwiek się stało, zjawa znikła. Zostało łomotanie serca, wytrzeszcz i szeroko otwarte usta*
Offline
Biznesmen
*A ED? To był moment, dosłownie chwila, kiedy z niewiadomego nagle powodu (widzenie ducha nie zawsze jest dla wszystkich takie oczywiste) wydał z siebie ryk, który chyba służył mu do burzenia ścian, zaraz tez zarzuciło nim, dosłownie skoczył do tyłu, z lewej strony (nie od Urgi) poszly iskry kiedy niemal dwie tony durastrali z impetem zderzyło się z metalową ścianą. Ryk przemienił się w pisk, Urga na pewno spadnie, nawet jeśli trzyma się ogonem, po tym kiedy Ed, szalejąc wręcz nieprzytomnie zaczął się miotać w ciasnym korytarzu. Wreszcie działa trzasnęły i po korytarzu poszła rozpaczliwa seria na wysokości mostka istoty. Na szczęście Hakon był już pod ścianą, i na pewno zdąży paść na podłogę*
Offline
Zwierzak
Rozpłaszczona nie zwróciła uwagi na postać. Miała ciekawsze zajęcia dla swych myśli. Gdy Ed zaczął szaleń wczepiła się pazurami, ale i tak się ześlizgnęła. Zawisła na ogonie, chybotała się chwilę i puściła. Odrzuciło ją na kawałek, kolejny pokonała biegiem na czterech łapach, przy ścianie.
Seria Eda jeszcze bardziej ją wystraszyła. Zakwiliła i zamarła przy ścianie w całkowitym bezruchu. Nie wiedziała co się dzieje, hałas ją drażnił, błyski straszyły.
Offline
Arbiter
Istoty już nie było. Czy to był hologram? Możliwe, ale jeśli tak to był o wiele bardziej zaawansowany niż te Galaktyczne. Z wiadomych względów, kolorowy, wyraźny i tak dalej. Porównywać po raz kolejny chyba nie trzeba. Gdy Hakon głośno zawołał "Kim jesteś?" to nikt mu nie odpowiedział. Cisza, przerwana przez wybuch paniki Eda i jego serię z dział. To wywołało od razu reakcję statku, bowiem grodzie ponownie się zatrzasnęły w trybie awaryjnym. Mało tego, w tej sali zostały wyłączone systemy grawitacyjne i tak oto Urga, Hakon i Ed mogli zacząć uczyć się latać w stanie nieważkości. Metoda obronna czy złośliwość operatora lub statku?
Offline
Mistrz Jedi
*Oczywiście padł na ziemie, by uniknąć przypadkowego trafienia. Ed zafundował im momentalną terapię antyduchową, czy tam zjawią, sprowadził ich do parteru raz dwa*
Ed, nie, nie! Przestań!
*I nagle poczuł, ze się unosi. Grawitacja padła. Pewnie cos przestrzelił!
A Może nie?
Może to kogoś świadomie? Jeśli tak, to Eda nie znał. Przecież za chwile nic nie zostanie z tego korytarza, jak on wpadnie w panikę!
Jedyne co Hakon teraz mógł, to po pierwsze dać nurka, by znaleźć się za Edem. Wtedy nie zginie. Dwa – próbować go uspokoić, co było z góry skazane na porażkę, więc po prostu Mocą pchnął go w kierunku kolejnych grodzi, niech je rozwali skoro już musi*
Offline
Biznesmen
*ED nie musiał. On nie panował nad sobą i było dokładnie tak, jak Hakon przewidywał. Pisk przepełniony strachem i agresją był tak glosny, ze śmiało konkurował z dźwiękiem ostrego naparzania z ciężkiego kalibru, co ciekawsze – jednocześnie z broni fizycznej i karabinów blisterowych. Do tego desperacko walczył o oparcie, jakikolwiek kontakt z podłożem, poczucie, ze ma grunt pod stopami. Gdyby nie ustabilizowanie go przez Hakona to pewnie już by wszyscy zginęli – tak się wił.
Naturalnie zaraz zacznie rozpadać się korytarz, ale to już nie wina Eda. On nie słyszał co się do niego mówi, a co dopiero mówić o myśleniu?
Kiedy Hakon go „nakierował” to cała siła ognia skupiła się chaotycznie na grodzi*
Offline
Zwierzak
Urga w powietrzu wiła się jak piskorz. Bała się, piszczała, zawodziła klekotała. To nie było coś, do czego była przyzwyczajona, nie umiała się poruszać, nie umiała nad tym przejąć jakiejkolwiek kontroli. A im bardziej panikowała, tym bardziej chaotyczny był jej stan. Stroszyła płytki, kwiliła. Ale nie wydała z siebie tego dźwięku, który ujawniała z bólu przy ultradźwiękach. Była przerażona tym, że się unosi i zachowaniem Eda. Całkiem przerzuciła się na swój klekoczący język, próbując jakoś się z tego wykaraskać.
Offline
Arbiter
Akcja i reakcja, akcja i reakcja. Gdy Ed zaczął rozpieprzać pokład to nagle ożyła maszyneria stacji przeładunkowej i droida przechwyciła wiązka promieni antygrawitacyjnych, działających trochę na zasadzie promienia ściągającego. Ed sobie odfrunął w stronę centralnej części pomieszczenia, a na dole tymczasem ożyła jakaś platforma, która momentalnie została przywrócona "do życia". A byłą to specyficzna klatka energetyczna, przeznaczona do transportu materiałów niebezpiecznych. Gdyby coś wyciekło lub wybuchło to pole miało za zadanie takie niebezpieczeństwo zniwelować. I tak ta klatka uniosła się w górę a po chwili został wręcz wepchnięty w nią, nawet mimo ciągłego ognia. Droid był obrócony w ten sposób, by wyrządzał jak najmniej szkód, ale i tak takowe poczynił. Część ścian wyglądała już jak sito. A gdy Ed znalazł się w klatce to ta się po prostu zamknęła i zaczęła opadać na ziemię. Nie było możliwości rozwalenia jej od środka...
Urga i Hakon też zostali złapani podobną wiązką, ale nie umieszczono ich w klatkach. Po prostu skierowano ich ku ziemi i wtedy światła się włączyły, grawitacja również. Wszyscy opadli na podłogę i mogli zobaczyć skalę zniszczeń, które poczynili.
- Zastanawiam się nad wykopaniem was za burtę
Rozległ się głos, dziwny, jak gdyby dochodząc ze wszystkich stron. I wtedy zmaterializowała się ta sama postać co przedtem.
- Uspokój droida albo go zmiażdżę...
Póki co Ed miał swobodę ruchu w tej klatce, ale nie mógł się z niej wydostać, był tam całkowicie uwieziony i zdany na łaskę... no właśnie, kogo? Ducha?
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon w przeciwieństwie do Eda zdawał sobie sprawę ze swojej bezradności, wiec nie wałczył, starał się tylko wpływać na to, na co mógł, bronił przed Edem siebie i Urle. Ale to, co się wydarzyło nieco zmieniło postać rzeczy. Hakon już nie zastanawiał się z kim rozmawia, i na jakiej zasadzie to działa*
Spokojnie… zrobię to, daj mi trochę czasu… kilka chwil… *Hakon został postawiony, przez co rozumiem, ze grawitacja wrócił, a Ed stał lub leżał w tej klatce a co robił, to pokaże się za chwile. Hakon natomiast szybko podbiegł do niego od tyłu, bowiem nie wiedział jeszcze o właściwościach bariery. A kiedy btl tam, stanął po prostu, wyciągnął rękę przed siebie, skupił się na żywej, ale panikującej cząstce Eda, pchnął ku niej silną sugestię Mocy i krzyknął*
SPOKÓJ! *nie było to żadne proszenie czy głaskanie a silne i zdecydowane narzucenie swojej woli. Jednocześnie pomnąc należy, ze nie było to włamywanie się do psychiki a jedynie dominacja*
Offline