Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
-Innych rozbitków...? Ile tu jest jeszcze osób, no i ile tutaj już przebywają? A przede wszystkim czemu statek Nas tu wszystkich ściągnął? -Oho. Wystarczyła jej informacja o innych przebywających tu ludziach i włączył się jej zmysł dziennikarski. Chciała przyswoić jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie, a zazwyczaj to nie przypadało do gustu jej rozmówcom. I w tej chwili zreflektowała się, i tak dostatecznie zrobiła z siebie idiotkę, kiedy przed chwilą "odleciała" w trakcie pisania swoich notatek. - Znaczy... Przepraszam. Nie chcę przeszkadzać. -mruknęła i przygryzła dolną wargę, patrząc na drogę przed nimi. Czekała tym razem grzecznie aż jej "przewodnik" łaskawie poprowadzi ich dalej. W końcu to on tu był dłużej.
Offline
Zin zaciągnął gogle na oczy, coby tylko samemu widzieć mapkę. Okno na PDA zostało zamknięte, coby ona nie popatrywała. Cóż. Ma u niego kredyt zaufania po tej akcji po zamknięciu drzwi.
-Ja spotkałem czterech w sumie, ale gdzieś jeszcze ponoć są inni. O ile się nie mylę, to w sumie na statku znajduje się jedenaście osób.-Powiedział do niej. Usłyszawszy dźwięk syczącej pneumatyki i zgrzytającego metalu, Zin ruszył torem, wskazywanym przez mapę.-Jesteś reporterką. Pomyśl sobie. Po co ogromny, opuszczony, stary statek mógłby nas tu ściągnąć? Na pewno nie chce nas zjeść...-Wyliczał nabijając się. Swego czasu na holowizji widział jeden program dokumentalny o statku widmo porywającym statki. Chodziło pewnie o Darr Tah. Tam jeden z dziwnych naukowców wysnuł teorię, że statek ten porywa ludzi i wywozi ich na rytualne mordy.-On chce po prostu, byśmy go naprawili. To takie trudne do wydedukowania?-Spytał, idąc dalej. Świecił przed siebie latarką, coby widzieć jak najwięcej. Chociaż reporterka była ładna, owszem, to nie miał zamiaru jej oglądać.
Offline
Przytrzymując latarkę pod pachą i próbując nadążyć za tym wielkoludem, starała się notować nowe informacje. Jej krótkie nóżki z trudem dotrzymywały mu kroku, ale nie zostawała za bardzo w tyle. -Zapytałam, bo skoro już sobie tak... -zastanowiła się nad odpowiednim doborem słów- gawędzicie -powiedziała z przekąsem. - z Darrem, to może coś Ci tam mówił więcej. Ale rozumiem. Mam się zamknąć. Nie ma sprawy. Już nie usłyszysz ode mnie ani jednego słowa. -mruknęła i schowała do kieszeni notes z ołówkiem. Świeciła latarką przed siebie, co jakiś czas świecąc po ścianach, by móc lepiej się wszystkiemu przyjrzeć. Już nie odezwała się ani słowem. Skoro on nie ma zamiaru rozmawiać z nią normalnie, to ona oszczędzi sobie trudu i zamilknie.
Offline
-My nie rozmawiamy. Ja tylko pytam grzecznie, a on udziela mi informacji.-Powiedział do niej. Uspokoił się. Było mu głupio, że tak na nią naskoczył. W ogóle, to za nic. Zin ostatnio nerwowy był. Cała ta sytuacja bardzo go stresowała. To był chyba taki mały wyścig z czasem. Im szybciej Zin przywróci statek do stanu używalności, tym szybciej się stąd wydostanie. Bardzo mu na tym zależało, by stąd uciec, ale wygląda na to, że na razie nici z tego. W każdym razie, Zin odezwał się.-Ja...No...Przepraszam. Niepotrzebnie na Ciebie naskoczyłem. W sumie, to sam nie wiem dlaczego. Tylko jedna osoba potrafiła mnie do tej pory tak wspaniale wyprowadzić z równowagi.-Miał na myśli rzecz jasna Tanga, na którego klął po kryjomu, bo gdyby zrobił to przy nim, na pewno zostałby mu ucięty język i wybite wszystkie zęby.-Nawet nie pytam jak Cię Darr Tah ściągnął na ten statek. Promień ściągający i po wszystkim. Brakuje w tym wszystkim finezji, ale jakie to zaskoczenie, nie?-Zapytał rozbawiony.
Offline
Arbiter
No i wtedy na końcu ich korytarza otwarły się jedne z drzwi, które prowadziły do tunelu technicznego. Wyjście to znajdowało się praktycznie przy samej grodzi, która była otwarta na oścież, więc można było swobodnie wejść do wielkiej sali przeładunkowej znajdującej się w samym sercu statku. Z tego miejsca można trafić do innych sekcji okrętu, jeśli isę wie gdzie pójść.
//Przenosiny do tego Tematu//
Offline
- Rozumiem... -mruknęła zdawkowo i szła dalej. A kiedy w końcu Zin wykrztusił przeprosiny uśmiechnęła się do siebie, unosząc lekko prawy kącik ust. - No niech będzie, że Ci wybaczam. I uznaje to za komplement, że byłam w stanie wprowadzić Cię z równowagi. Dziękuję. -zaśmiała się i z fascynacją zauważyła jak otwierają się przed nimi drzwi. Więc Zin miał rację. Statek "żyje"... Przecisnęła się obok niego i ruszyła przodem. Światło w tunelu ją przyciągało. Chciała sprawdzić to pierwsza. Jej ciekawość była silniejsza niż kultura. A na jego pytanie odpowiedziała tylko na odczepne - Tak, tak... Oczywiście... -jej myśli były już daleko, gdy stawiała pierwsze kroki w nowym korytarzu.
Offline
Sporej wielkości pomieszczenia ulokowane w tylnych sekcjach statku i po jego obu stronach, niedaleko maszynowni. Sąsiadują one z typowymi hangarami i połączone są z nimi siecią korytarzy, którymi transportowane są wszelkiego rodzaju towary, w tym i części oraz maszyny. Sam "hangar techniczny" pełen jest wszelkiego rodzaju maszyn i urządzeń, których przeznaczenie ogólnie rzecz biorąc jest nieznane. Wszędzie panuje brud a po podłodze walają się części oraz skrzynie, które wymknęły się spod ściennych składów. Tu i ówdzie znajdzie się również plama jakiegoś oleju czy czegoś. Całość ogólnie sprawia wrażenie totalnie opuszczonego miejsca, jednak kilka urządzeń z pewnością jeszcze działa, tylko jak? Oto jest pytanie.
*Statek Tkataka wylądował bezpiecznie, komfortowo na tyle na ile maszyna tej klasy mogła.
Przywitał pilota półmrok, iskrzące, migające denerwująco lampy nad nim. czujniki informowały o atmosferze zdatnej do oddychania. Naokoło roztaczał się grobowy krajobraz martwego opuszczonego dużego i rozległego hangaru. Kiedyś zapewne lądowały tu transportowce a pokład tętnił zyciem.
teraz zdecydowanie po latach swojej świetności, mimo pustki kolącej w oczy, nie był nadal osamotniony. W oddali stal statek. frachtowiec, średniej wielkości, współczesny, otwarty i najwyraźniej pusty*
Offline
Mechanik
Przybysz gdy tylko stwierdził, że atmosfera jest zdatna do życia, wskoczył ze swojego pojazdu i rozejrzał się uważnie dookoła. Statek sprawiał na nim wrażenie opuszczonego, ale nie do końca. Albo raczej już nie opuszczonego. Ktoś wyraźnie tu był, a do tego sporo systemów było sprawne. Tkatak postanowił zachować daleko idącą ostrożność. Sprawdził czy ma ze sobą wszystkie swoje rzeczy i ktyjąc się pomiędzy leżącymi wszędzie rupieciami, zaczął powoli zmierzać do wyglądającego na sprawnego frachtowca. Ciemności i walające się dookoła śmieci nie sprawiały mu większych trudności bo dobrze widział w mroku. Na razie chciał tylko zorientować się czy w okolicy nie ma jakichś innych istot i ewentualnie podsłuchać co mówią.
Offline
*Szybko odkrył kolejną niespodziankę – drugi statek, mniejszy, wokół obu statków ślady bytności form życia i to niedawno. ślady stóp odciśnięte w kurzu, który utworzył się przez lata. Gdzieś dalej, patrząc miedzy statkami – otwarte grodzie, i prowadzące tam kroki.
Wyglądało na to, ze póki co, właścicieli statków to nie było.*
Offline
Mechanik
Mały technik stanął przed niemałym dylematem. Mając przed sobą nawet dwa, zapewne sprawne statki bez właścicieli w zasięgu wzroku, mógł przy odrobinie szczęścia wymknąć się z tego dziwnego miejsca. Jednak z drugiej strony, nieznajomi jeszcze wcale nie musieli mieć złych zamiarów, a ten ogromny statek wydawał się młodemu Jawie niepowtarzalną okazją do przeżycia przygody o jakiej marzył. Z pewnością krył w sobie mnóstwo tajemnic i cennej wiedzy.
Oczywiście ciekawość zwyciężyła.
Tkatak postanowił znaleźć obecnych lokatorów okrętu widma, zanim oni znajdą jego. Myśliwiec którym przyleciał nie wyróżniał się na pierwszy rzut oka od śmieci walających się po hangarze więc jego przybycie niekoniecznie mogło zostać szybko odkryte. Jawa wycofał się, starając nie pozostawić śladów w kurczu na podłodze, z powrotem między większe pudełka i śmieci, po czym zaczął szukać wejścia do jakichś kanałów technicznych lub wentylacyjnych. Korzystając ze swojego małego wzrostu i zwinności, powinien móc bez problemu zwiedzić część statku nie wystawiając się na wzrok istot poruszających się normalnymi korytarzami i to właśnie zamierzał zrobić.
Offline
*na pewno coś takiego było, jednak póki co – otworem stał korytarz – olbrzymia gródź otwarta na oścież. Tam też prowadziły ślady. tam poszli, bez wątpienia w górę okrętu, na pokłady pasażerskie, do calego barwnego życia po życiu tego okrętu – składziki, magazyny, sale bankietowe, wszystko pokryte kurzem. może jakieś skarby? *
Offline
Mechanik
*Cóż można było zrobić;- hangar zabezpieczony był aż za dobrze, więc trzeba wparadować głównym wejściem. Tkatak sprawdził czy blaster ma pod ręką i ruszył ostrożnie, starając się iść ścieżkami wydeptanymi przez wcześniejszych gości. Skoro nie da się zwiedzać to przynajmniej przydało by się na razie znaleźć jakieś miejsce żeby się bezpiecznie zadekować i stamtąd prowadzić dalszą eksplorację okrętu... Najlepszy byłby jakiś przepastny magazyn.. - Myślał powoli posuwając się naprzód, wytężając wzrok i słuch.*
Offline
*I tak jawe pochłoną wielki korytarz techniczny. bez wątpienia gdzieś go zaprowadzi, ale gdzie? Oto jest pytanie. Odpowiedź na nie poznany zapewne niedługo.
Az dziw bierze, jak ten martwy okręt tętni zyciem…*
Offline