Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#1 2011-04-21 21:26:44

Darr tah

Arbiter

Zarejestrowany: 2011-04-08

Zdziczały ogród botaniczny

Panel przyjął polecenie po czym zniknął a drzwi się zamknęły. Nastąpiła chwilka spokoju, po czym lekko zatrzęsło i winda ruszyła szybko w górę, by po chwili się zatrzymać. Trwało to może kilka sekund. Drzwi ponownie się otworzyły, wpuszczając ich do rozległego pokoju obserwacyjnego. Na przeciwko wejścia do windy znajdowały się przeszklone szyby nachylone pod kątem, by mieć lepszy widok na to, co jest na dole. Przy szybach stało kilka paneli, ale tylko jeden był aktywny i wyświetlał coś na holograficznym oknie. Po wyjściu z windy można się było rozejrzeć i tak, po lewej stronie, pod ścianą stały jakieś regały i szafki, a do tego stół zawalony jakimiś urządzeniami przypominającymi mikroskopy oraz maszyny do badania próbek. Na ziemi leżało kilka potłuczonych probówek i resztki starych próbek. Po prawej stronie znajdowała się o dziwo wygodna sofa, ale była mocno zakurzona. Do tego niski stoliczek, ze dwa fotele, regał na holoksiażki i jakaś maszyna do przyrządzania jedzenia i napojów. A co zaś się tyczy pomieszczenia za szklanymi szybami, to po podejściu bliżej oczom ukazuje się rozległa przestrzeń, przypominająca hangar. Wszystko tonęło w półmroku, ale wprawne oko z pewnością wyłapie zamazane kształty... roślin! Przed nimi znajdowała się jakaś plantacja albo ogród botaniczny, jednak rośliny już dawno wymknęły się spod kontroli. Cud, że jeszcze do tej pory rosły tutaj.
Po bliższym zapoznaniu się z pomieszczeniem można było też zauważyć drzwi umieszczone na prawej ścianie patrząc od wyjścia z windy. Prowadziły one do niewielkiego balkoniku z widokiem na ten niezwykły ogród. Na skraju tarasu znajdowała się też mała winda, którą można było zjechać na poziom ogrodu. O dziwo działała ona całkiem sprawnie.

Ostatnio edytowany przez Darr tah (2011-04-27 20:47:33)

Offline

 

#2 2011-04-22 13:02:18

 Catherine

Artysta

8770187
Zarejestrowany: 2011-04-17

Re: Zdziczały ogród botaniczny

*Stojąc na ziemi, poczuła się jakoś tak lekko. Ale przeszło jej to po chwili. Rozejrzała się niepewnie po całym korytarzu, zastanawiając się w co ten statek pogrywa z nią, jak i z jej towarzyszem. Jak na razie było dość ciekawie, aż do pewnego momentu. Widząc cholerny panel, zaklęła pod nosem. Jak na razie wystarczy jej tych wszystkich przycisków i hologramów...* Chyba, że ja pobawię się Tobą... *Mruknęła pod noskiem, aby on tego nie usłyszał. Chociaż... Nawet jeśli usłyszy to co z tego. I faktycznie, było tu znacznie jaśniej, więc ona również zaczęła mu się przyglądać. Wyglądała na nieco zainteresowaną, ponieważ do tej pory nikogo takiego nie spotkała. Ale wszystko ma swój początek i koniec, więc odwróciła momentalnie wzrok, ot niby to przyglądając się z zaciekawieniem windzie. Gdy dotarli na miejsce, znów ciężko westchnęła. Widząc kolejne panele i hologramy, niemalże jęknęła. A ten "porządek" był zniewalający... Ale nie to przykuło jej uwagę. Wyszła z windy i podeszła do szyb, żeby przyjrzeć się temu czemuś co tam jest. Ale fakt faktem było nieco ciemno...*


Wole być szczera i bezczelna, niż miła i zakłamana.

Offline

 

#3 2011-04-22 13:11:57

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Gwizdnął lekko patrząc przez szybę na rośliny. - Ciekawe... - powiedział nieco bardziej do siebie, niż do towarzyszki. Rozejrzał się po pomieszczeniu, które było jak na jego oko przyjaźniejsze niż reszta statku. I do tego były fotele! Rękawem starł z jednego kurz i opadł, przymykając oczy w lekkim rozleniwieniu. Uniósł powieki po chwili i popatrzył na dziewczynę. - Chyba należy Ci się trochę wyjaśnienia... - rzekł a jego spojrzenie przeleciało przez nią i zatrzymało się na oczach. - Moja nieco przesadna reakcja na zgaszenie świateł... - tutaj uśmiechnął się zawadiacko -No cóż, na tym statku nikogo nie ma od tysiącleci, zostaliśmy uwięzieni. - powiedział nieco wyluzowanym tonem. Zaczął się przyzwyczajać. Obserwował jej reakcję. Wszystko nieco uprościł, ale wiadomość, że może spędzić całe życie w tym miejscu chyba nie była najlepsza.

Offline

 

#4 2011-04-22 15:33:11

 Catherine

Artysta

8770187
Zarejestrowany: 2011-04-17

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Bardzo ciekawe... *Uśmiechnęła się sama do siebie, a raczej do szyby. Był to nawet "słodki" widok, gdyby nie to, że za często się nie uśmiechała. To znaczy uśmiechała się wtedy, kiedy miała ochotę, albo była w dość dobrym humorze. Tak czy inaczej uśmiechała się. Ale po niespełna kilku minutach, oderwała wzrok od szyby, przenosząc go na mężczyznę. Oczywiście, po uśmiechu zostało zero śladów. Spoglądała na niego z nieodgadnionym wyrazem na twarzy.* Ohh, nie przejmuj się... Każdy może mieć nyktofobię (lęk przed ciemnością). *Powiedziała to takim tonem, jakby miała jakieś pretensje. Ale ich nie miała. Przysłuchiwała się uważnie temu, co do niej mówi... "... Zostaliśmy uwięzieni." - powtórzyła w myślach. Nie no, wspaniale! Mruknęła coś pod nosem, ale na tyle cicho by Tac nie usłyszał. Powędrowała do niego nieco tanecznym krokiem, po czym noskiem pokręciła. Spojrzała na zakurzony fotel i wzdrygnęła się. Wzruszyła ramionkami i ot tak po prostu usiadła na kolanach swojego towarzysza.*


Wole być szczera i bezczelna, niż miła i zakłamana.

Offline

 

#5 2011-04-22 18:05:46

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Zawadiacki uśmiech Tac'a poszerzył się nieco. Jakież to było proste, jak wszystko łatwo z tą dziewczyną szło. Cóż, bez randki, bez kwiatów... Taka przygoda na zagubionym statku. Czemu by się nie dać ponieść? Kto nie ryzykuje, tego zabawa omija. Poruszył się nieznacznie, opierając łokieć o oparcie fotela. Popatrzył na dziewczynę - Wspominałaś coś o jakiejś zabawie? - zapytał tworząc sztuczny poważny i uprzejmy ton, jakby pytał ot tak, o pogodę. Nie wiadomo ile jeszcze pożyje, więc trzeba zaszaleć jeszcze w tym życiu. Monroe był w wielu miejscach w galaktyce i wciąż nie umiał zrozumieć co go intryguje w nietypowej kobiecie. Była jakaś... inna.

Offline

 

#6 2011-04-22 19:24:11

 Catherine

Artysta

8770187
Zarejestrowany: 2011-04-17

Re: Zdziczały ogród botaniczny

*Oczywiście nie mogła przeoczyć tego uśmiechu. Również się do niego uśmiechnęła, ale jakoś tak inaczej niż zwykle to robiła. I jak na razie jest jest łatwo, ale do czasu... Ona zaczęła się po chwili wiercić. Ni stąd, ni zowąd. Właściwie robiła tak za każdym razem, jak chciała kogoś pobudzić - do myślenia na przykład. Chyba, że robiła to specjalnie, to już co innego.* - Ano wspominałam. Widzę, że pamięć masz dobrą... *Przybliżyła się do niego nieznacznie, po czym dłonie położyła mu na torsie. No trochę niewygodnie było, ale ujdzie. Ale jeśli znalazłoby się coś większego, to nie miałaby nic przeciwko temu. I fakt, Cath odstawała nieco od swojej rasy. No i nie tylko od swojej rasy, ale czy to takie ważne? Kryje w sobie wiele tajemnic, o których nie wie prawie nikt...*


Wole być szczera i bezczelna, niż miła i zakłamana.

Offline

 

#7 2011-04-22 19:35:55

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Monroe popatrzył na jej dłonie, chwila wahania i nieco gwałtownie zbliżył się do niej głową i pocałował ją. Najpierw lekko, a później coraz namiętniej. Jego dłoń powędrowała do jej nogi, ciągnąc ją delikatnie jakby dając do zrozumienia, żeby usiadła okrakiem dla większej wygody obydwu stron. Silne ramie obejmowało dziewczynę a wargi pilota na chwilę odstąpiły od ust Katy, aby przejść łagodnie na jej szyję. Minęło stanowczo dużo czasu, zbyt dużo dni spędził samotnie na gwiezdnym niszczycielu imperium. Mężczyzna gładził plecy kobiety równocześnie przyciskając ją lekko do siebie. Kierowało nim coś, dokładniej rasa Carherine ale nie miał o tym pojęcia, że to ona wzbudza w nim to podniecenie i to pożądanie.

Offline

 

#8 2011-04-22 20:13:45

 Catherine

Artysta

8770187
Zarejestrowany: 2011-04-17

Re: Zdziczały ogród botaniczny

*Ohh, siostra byłaby z niej bardzo dumna. Pomijając fakt z tym, że nie dotarła na sesje zdjęciową. Odwzajemniała każdy pocałunek, oddychała nawet równomiernie, jakby od wieków zajmowała się tym. A prawda jest taka, że kilka lat temu zrezygnowała z takiego życia, ze względu na matkę. Non stop mówiła jej, że się uzależni. I co? Jak widać żyje. Czyżby do tego powróciła? Jeszcze do niedawna,  myślała tylko o aktorstwie. A teraz? Widać, ćwiczy kolejną scenkę do filmu. Czując na nodze dłoń mężczyzny, drgnęła nieco. I wiedziała bardzo dobrze, o co mu chodzi, więc zrobiła to, co miał na myśli. Usiadła okrakiem i rzeczywiście było nieco wygodniej. Gdy ich usta oddaliły się od siebie, Cath miała chwilę na obmyślenie czegoś. Gdy zbliżył swe wargi do jej szyi, nieco się rozluźniła. Tak więc, zamknęła oczy i po prostu się odprężyła. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej, jakby próbowała być z nim jednością. Aczkolwiek, dawno się tak nie bawiła...*


Wole być szczera i bezczelna, niż miła i zakłamana.

Offline

 

#9 2011-04-22 20:56:27

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Catherine mogła wyczuć jego narastające podniecenie mimo ubrania. Dłonie mężczyzny odnalazły ramiączka sukienki, zsunęły je wprawnie, ułatwiając mężczyźnie dostęp do dekoltu. Jego usta spłynęły na jej piersi, zalewając je falą finezyjnych pocałunków. Jedną dłonią rozpiął czerwony staniczek, aby dostać się w czulsze rejony. Jego język delikatnie muskał sutek, kiedy druga dłoń opadła do jej pośladka. Przytrzymał ją delikatnie, tak, żeby zamienić się miejscami, aby móc zdjąć z niej tą sukienkę. Powoli obrócił ją i wyprostował się na chwilę, aby zdjąć z siebie górną część grafitowego munduru. Ukazała się wysportowana klatka piersiowa, na której wraz z oddechem unosiły się okrągłe imperialne nieśmiertelniki. Mężczyzna pochylił się nad nią, aby zdjąć sukienkę.

Ostatnio edytowany przez Monroe (2011-04-22 21:21:29)

Offline

 

#10 2011-04-27 19:57:21

Darr tah

Arbiter

Zarejestrowany: 2011-04-08

Re: Zdziczały ogród botaniczny

ED:

Grodzie, które szturchnął ED nie kopały, nie było żadnej tarczy czy czegoś w tym rodzaju. A co do tych drugich, to te w pewnym momencie same się otworzyły, przy akompaniamencie znajomych dźwięków: silników w ścianach oraz zgrzytu metalu. Działo się tak dlatego, że wiele z tych elementów od dawna nie było smarowanych ani też używanych. Po prostu przyrdzewiały i teraz wydawały z siebie takie przeraźliwe dźwięki. A co było dalej? Trzeba wejść dalej...

Osobliwy, bardzo szeroki korytarz tonący w półmroku, a jakże. Na przeciwko wejścia kolejne zamknięte grodzie. Po obu stronach znajdowały się osobliwe przeszklone tuby, po dwie na lewo i prawo. A w tych tubach spokojnie płynęła sobie woda, o dziwo całkiem czysta, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Była ona dodatkowo podświetlona przez małe diody umieszczone w tych zbiornikach. Od nich odchodziły rury, wyglądające na jeszcze całkiem szczelne. Biegły one później przy ścianie i znikały gdzieś z boku.
Za tymi kadziami rozchodziły się dwie platformy tworząc małe tarasy, a za nimi drzwi do poszczególnych laboratoriów. ED mógł wejść na te tarasy czy też balkony, by potem wejrzeć przez szyby. O dziwo, laboratoria te były całkiem dobrze zachowane i co dziwniejsze, znajdowały się tam jakieś rośliny, umieszczone w małych tubach. Na jakiej zasadzie one działały? Nie wiadomo.

Ostatnio edytowany przez Darr tah (2011-04-27 19:58:39)

Offline

 

#11 2011-04-27 20:08:21

ED

Biznesmen

Zarejestrowany: 2011-01-28

Re: Zdziczały ogród botaniczny

*Ed podążał tam, gdzie mógł, czując się prowadzony, więc nie opierał się, i nawet pojawiło się pomrukiwanie. w  tym jakże niezwykłym pomieszczeniu zatrzymał się i znowu obudziło się całkiem naturalne i spokojne poznawanie terenu. Ciekawość, wiec zaglądanie, oglądanie i tak dalej. Najdłużej przygladał się wnętrzom laboratoriów. Te wyglądały jakby ich używano. Były tam żywe roślinki. I woda tez była w miarę „żywa”. Postanowił wysłać kolejną wiadomość do Jedi. Tym razem już nie wołającą o pomoc, a o treści: znalazłem cos niesamowitego!
Ciekawe, czy się wyśle.
Jednocześnie Ed pokazując swoją postawa, ze jest gotów do kolejnych wyzwań (bo na pewno o coś chodziło Wielkiemu Administratorowi), ruszył korytarzem tak, jak ten prowadził*


Miłośc może spowodować, że w ogrodzie pełnym róż znajdziesz chwast, który zabierzesz ze sobą do domu

Offline

 

#12 2011-04-27 20:23:34

Darr tah

Arbiter

Zarejestrowany: 2011-04-08

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Ten korytarz nie był długi, właściwie zaraz za tarasami znajdowały się dziwaczne urządzenia, do których były podłączone rury biegnące od tub wodnych. Najprawdopodobniej były to swego rodzaju pompy, które wtłaczały wodę do kolejnych rur, które tym razem znikały w ścianie. Co dziwniejsze, pompy te były cały czas na chodzie, chociaż do tej pory nigdzie nie widać było żadnych efektów tej pracy. Wszędzie bród i syf... Jedynie co to można próbować rozwiązać tą zagadkę, podchodząc do kolejnych grodzi. A te otworzą się gdy tylko droid nadejdzie, wpuszczając go do rozległej sali, która podobnie jak i reszta statku tonęła w półmroku. Ale tylko przez kilka chwil, bo najwyraźniej pojawienie się EDa uruchomiło jakieś mechanizmy i po kilku chwilach całe pomieszczenie, a raczej sala, została rozświetlona przez intensywne promienie lamp umieszczonych wysoko nad droidem. I wtedy ED mógł z cała pewnością stwierdzić, gdzie trafił... a był to olbrzymi ogród botaniczny, pełen dziwacznych roślin, które dawno temu wyrwały się ze swoich ściśle określonych rewirów i teraz opanowały one niemal całą powierzchnię sali. Było to możliwe dzięki podłożu, które nie było metalem a najprawdziwszą ziemią. Dodatkowo wyjaśniła się tajemnica owych dziwnych rur i pomp, bo zaraz po włączeniu światłą z góry spadł intensywny deszcz... aktywował się system zraszania. Aż dziw, że takie coś nadal działa a te rośliny nadal sobie tutaj żyły. Po tylu latach...
A co do Edowej wiadomości to ponownie napotkała ona na blokadę wrednego statku... ale może kiedyś mu się uda.

Ostatnio edytowany przez Darr tah (2011-04-27 20:28:42)

Offline

 

#13 2011-04-27 20:30:20

ED

Biznesmen

Zarejestrowany: 2011-01-28

Re: Zdziczały ogród botaniczny

*Ed poruszał się sukcesywnie do przodu mimo rozglądania się, i dawania upustu ciekawości.
Poruszał się miarowym stępem, już nie gwałtownie, jakby załapał i godził się na eksploracje. Oczywiście zastanawiał się jaka w tym jego rola, bo raczej nie krajoznawcza. Mruknął, wszedł dalej i nagle – światła. Było to bardzo inwazyjne dla Edziowego oka, tak wiec aż warknął, ale jakoś tak piskliwie, cofnął się o krok, nieco przyginając jedną  z masywnych nóg.
Potem deszczyk i…
No po prostu zamurowało Eda. Nie było widać jak opadła mu kopara, bo to niemożliwe. Jednak takiego zaskoczenia to on dawno nie przeżył.
Nie ruszył się. Tam gdzie go wmurowało, tam stał i tylko gapił się. Nawet o niczym nie myślał.*


Miłośc może spowodować, że w ogrodzie pełnym róż znajdziesz chwast, który zabierzesz ze sobą do domu

Offline

 

#14 2011-04-27 20:45:57

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Monroe wygodniej oparł się głową o oparcie, dając słońcu padać na jego twarz. Nie otwierał oczu i uśmiechnął się do siebie. Miał naprawdę, naprawdę zwariowany sen, a jak większość jego snów była tam piękna kobieta z którą odbył zwariowany "wieczór". Po chwili euforii poczuł lekki niepokój i otwarł powoli oczy. Smutna prawda spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Leżał nagi w fotelu, jedynie nieśmiertelniki spoczywały na jego lekko poruszającej się klatce piersiowej. Westchnął lekko i rozejrzał się wypatrując Katy. Dziewczyna gdzieś zniknęła, ale dopiero teraz zareagował... skąd do diabła na statku słońce i deszcz?! Zerwał się z miejsca i zbliżył do szyby. Zobaczył ogród i jakąś maszynę, wyglądała niemal tak staro jak statek. Pewnie jakiś nieaktywny droid... duży droid. Ciekawie by było wyskoczyć na ten prysznic... właśnie, doskonała okazja żeby się umyć i spłukać z siebie kurz i brud tego miejsca. Nie ubierając się wybiegł przez drzwi obok wejścia do sali. Znalazł się na tarasie i po chwili za sprawą windy był na dole. Biegł sobie nago przez krople z wesołym okrzykiem "Wooohooo".

Offline

 

#15 2011-04-27 20:56:47

Darr tah

Arbiter

Zarejestrowany: 2011-04-08

Re: Zdziczały ogród botaniczny

Monroe

Pomieszczenie kontrolne, w którym jeszcze przed chwilą przebywał Tac było umieszczone na tyle wysoko, by widzieć wejście do sali, chociaż nie znajdowało się ono tak blisko jakby się wydawało. Właściwie to gródź i salka znajdowały się po przeciwnych stronach, odgrodzone na prawdę gęstą roślinnością, chociaż na szczęście nie była ona tak wysoka jak w normalnych lasach. Drzewa owszem i były, ale raczej trochę niskie, kilkumetrowe co najwyżej. Wokół nich gromadziło się sporo innych krzaków, kosodrzewin, bluszczy, palm i innych tym podobnych roślin. Było tutaj multum gatunków, przystosowanych tak, by przetrwać w tych trudnych warunkach na statku... inżynieria genetyczna?
W każdym razie Monroe biegnąc mógł czuć pod stopami chłodną i mokrą ziemię, taką samą jak na powierzchni planet. Co jakiś czas jego stopy natrafiały na jakąś kępkę mchu czy innych paproci. Po prostu zwyczajna roślinność. Jednakże trochę też się poharata o wystające i zagradzające drogę gałęzie i ostre kolce.

ED:

Nie mógł on póki co zobaczyć wybiegającego z pomieszczenia kontrolnego Taca. Przed ED'em piętrzył się jedynie gęsty las roślin najróżniejszych gatunków, tak że z trudem można by było znaleźć resztki dawnej ścieżki, która tutaj się kiedyś znajdowała. Poruszanie się w tej gęstwinie będzie z pewnością trudne a miejscami wręcz niemożliwe, bo może  drzewa niskie były, ale zdecydowanie bardzo grube o solidnych korzeniach.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.054 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
swewok2.pun.pl kominiarz Warszawa Biurka z drewna ddaddd vonline pranie firan warszawa