Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*Stukanie. Stuk stuk. Nie, nie mocne, pełne złowrogiej dzikości. bardzo delikatne, subtelne. Stuk stuk… powtarzające się do sześciu. Sześć stuknięć w jednym syklu. Na górze, na dachu, tuż nad głową Nemedisa. Bo w końcu Nemedis był bardzo wysoki, wiec dobrze słyszał to, cona dachu. I wtedy dostrzegł, ze blytki na dachu, zbudowane są z nieprzepuszczalnego energii dosc cienkiego tworzywa, które można wysunąć przy wprawnym uzyciu Mocy*
Offline
Admin - MG
*Znieruchomiał, wpatrując się w płytę dachu. Dłoń okryta czarną rękawicą podniosła się, wskazując miejsce, z którego dochodziło stukanie. Zatoczyła powolny łuk, mocą manipulując płytkami, by delikatnie je wysunąć. Jednocześnie Sith wsłuchiwał się w powtarzające się, miarowe stukanie, będąc coraz ciekawszym tego, co spotka, gdy uda mu się stąd wydostać. To, co na niego tam czekało, bez wątpienia musiało być żywe, a więc samo w sobie fascynujące.*
Offline
*Stukało dalej. Kiedy płytka się ruszyła – na chwile przestało. Później znowu stukało. Nemedis zaś wysuwał płytkę, delikatnie w dół. Niebawem będzie ona odsłonięta. Miała jakieś 50 na 50cm, wiec Nemedis wyjdzie. tylko ciekawe co zrobi ten „stukacz” na dachu. Bo był żywy. Nemedis czuł w Mocy życie*
Offline
Admin - MG
*Napotkanie istnienia w takim miejscu bez wątpienia było sprawą bardzo ciekawą. Im dłużej Nemedis usuwał przeszkody na drodze do wyjścia, tym bardziej był zafascynowany tym, co czuł w mocy - a więc życiem. Nie przerywał, wysuwał płytkę w stałym tempie, oczekując chwili, w której ta ostatecznie podda się.*
Offline
*ostatecznie się nie poddała, do końca Nemedis musial używać siły i spychać ją, ale w końcu wypchnął na tyle, ze do środka wpadł snop jasnego światła i trochę śniegu i… wąsy, długie, sztywne i elastyczne wąsy długości przedramienia i grubości ołówka, zwężające się ku dołowi. Co najmniej kilkanaście. Typowe zwierzęce czułki czy tez wibrysy, które zaczęły stroszyć się i dotykać ścianek powstałego otworu i pleców Nemedisa*
Offline
Admin - MG
*Nemedis spojrzał w górę, na świat za otworem w dachu. Nagły spływ światła sprawił, że przez chwilę widok był rozmazany, niebawem jednak dostrzegł (i poczuł) czułki stworzenia. Wyciągnął dłoń w stronę otworu, próbując go trochę poszerzyć. Próbował dostrzec sylwetkę stworzenia, które wcześniej wytrwale stukało w dach, jednak najważniejszym było wydostać się z tego miejsca, a więc powziął próby przejścia przez powstałą wyrwę, jeśli tylko ta była już odpowiednio duża.*
Offline
*Była, ale w tej samej chwili to cos z góry zaczęło przełazić w dół. Spłynął przez otwór łeb wielkości buta, przypominający kształtem łeb węza, i szyja, opierzona i ofutrzona niemiłosiernie. Bylo to tak puchate, ze sama sierść szorowała o krawędzie. Spływało to jak wąż, wyciągając czułki ku podłodze i w końcu przelazło się do końca. Okazało się ze pod bardzo gęsta piękną miała migotliwą jak śnieg w słońcu sierścią jest sześć małych nóżek ze stukającymi pazurkami. Z nastroszonej, miękkiej sierści przebijały się czarne paciorki oczu. długi wężowy ogon zakończony czymś co wyglądało jak rybia płetwa z piór rozpostarło się i zajęło blisko półtora metra kwadratowego powierzchni. Stworzenie zaraz wdrapało się na slup podtrzymujący kryształ. Wibrysy poruszały się na wszystkie strony*
Offline
Admin - MG
*Odsunął się nieco od wyłomu, spoglądając na stworzenie. Nie miał pojęcia, czym było, ale zachowywał lodowate opanowanie - jeśli nie rzuciło się na niego, to i nie było powodu, żeby on rzucił się na nie, tym bardziej, że odnosił wrażenie, jakby zwierzę nie znalazło się tutaj z czystego przypadku. Nigdy nie widział czegoś podobnego, nie potrafił nawet w przybliżeniu ocenić, czym może być ten... No właśnie... Wąż? Ptak? Obserwował uważnie jego ruchy, póki co nie zaznaczając zbytnio swojej obecności. Był ciekawe, co stanie się dalej.*
Offline
*Nie rzuciło się. Pyszczek (cały czas zamknięty) miało niewielki a i pazurki zbyt małe by zrobić Nemedisowi krzywdę. Miało około dwóch metrów długości nie licząc piór w ogonie. Okręciło się na słupie jak wąż i pajęczyną wąsów zaczęło poruszać w okolicy kryształu, az w końcu z niewielkiego pyska wysunął się jeżyk rozszczepiający się na pięść „macek”, którymi oplótł kryształ…*
Offline
Admin - MG
*Podszedł do słupa, przyglądając się temu wszystkiemu z bliska. Nie przeszkadzał stworzeniu robić tego, co właśnie robiło, postanowił zaczekać i zobaczyć, co się stanie. Znieruchomiał jak posąg, śledząc wzrokiem poczynania zwierzęcia.*
Offline
*Zwierze w ogóle nie przejmowało się obecnością sitha, co było dość dziwne, bo z reguły zwierzęta boją się istot inteligentnych, tak instynktownie. Ale z drugiej strony – czemu niby miało by się bac kiedy tutaj takowych nie było?
To zwierze należało zapewne do grupy bardziej nieinteligentnych. Było urocze, owszem, ale sprawiało wrażenie niezbyt rozgarniętego, zaspokajającego jedynie swoje potrzeby. Tutaj bez wątpienia zdobywało pokarm. Żywiło się energią, gdyż złapany w sidła języka kryształ bladł. Tamten silnie naładowany pewnie by nie pokazał po sobie ze oddaje energię, ale ten słabszy był wssywany dosłownie na oczach*
Offline
Admin - MG
*Akurat Nemedisowi było wszystko jedno, czy zwierzę było urocze. Obserwując jego działania, szybko stwierdził, że ów żywi się energią zawartą w kryształach. Nie miał zamiaru mu bronić, miał własne, naładowane. Odszedł kawałek od stworzenia i znów stanął pod wyrwą. Postanowił póki co zostawić istotę samej sobie, próbując wydostać się na zewnątrz. Na ten moment nie było z niej żadnego pożytku.*
Offline
*Nemedis miał na sobie chroniące przed zimnem odzienie, ale i tak przeciśnie się, jeśli włoży w to trochę serca. Kaminoanie to niezbyt duże objętościowo istoty, tak wiec Nemedis przeciśnie się a i dach się pod nim nie zarwie*
Offline
Admin - MG
*Tak więc Nemedis niebawem znalazł się na zewnątrz. Rzucił jeszcze okiem na zwierzę. Był ciekaw, czy za nim podąży. Rozejrzał się uważnie, ale był niemal pewien, że spotka go to co wcześniej - bezkresna pustka. Zeskoczył na ziemię, czując, jak ciężkie buty wpadają w śnieg. Teraz, jak mu się wydawało, powinien powrócić na wcześniejszy szlak i kontynuować podróż. Musiał korzystać, póki pogoda się nie pogorszyła.*
Offline
*Nemedis znalazł się na otwartej przestrzeni. tak, nic nie było widać. Wszędzie biało, ale bezchmurno. Mróz siarczysty, ale wiatr słaby. Ciężko będzie iść pod niego. I ślady. całe mnóstwo śladów drobnych łapek wokoło wieżyczki. Tysiące. Już wiedziały, gdzie się po burzy przychodzi, i przyszły na posiłek w postaci energii. Ale nie było widać tych stworzeń naokoło, choć było je wyraźnie czuć*
Offline