Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 … 10 11 12 13 14 --»
Biznesmen
*W tej konkretnej chwili rzeczywiście – był tu Ed, tak się napatoczył. Pomrukiwał, cały czas cos tam ze sobą po swojemu „rozmawiał” i… nic, dalej szedł, choć Tane już się do niego odezwał. Olbrzymi droid patrzył na niego, to znaczy wyglądało na to ze na niego patrzy, i nic! Idzie sobie dalej jak gdyby nigdy nic. Dopiero jak Tane machnął reką – co uczynił na pewno nie w konkretnym celu tylko się witał – Ed się zawahał w marszu, i zatrzymał się. Przez chwile wyglądał na zaskoczonego, dźwięki tez się zmieniły. Ale co dziwne – odezwał się na temat*
A co że nie wiadomo? No miałeś dostać kwaterę. Nie dostałeś?
Offline
Padawan
- Jak na razie nikt się do mnie nie zwrócił, niestety Reginy też nigdzie nie mogę dorwać. - powiedział z odrobinę zdziwionym tonem. Cóż, może po prostu o nim zapomnieli, zdarza się. Chciał jeszcze zapytać o tego Jedi, o którym wspominali, ale nie chciał zalewać Eda lawiną pytań.
Offline
Biznesmen
*Tak, lepiej delikatnie zwarzywszy, ze Ed jakis dziwny i chyba się zdrzemnął po drodze. Teraz tez zareagował z lekkim opóźnieniem*
Regina skończyła zmianę i poszła do siebie. Dobra, chodź, coś znajdziemy *Skoro i tak tu był to mu nie zaszkodzi pokazac Tane’owi jakąś kwaterkę, niech się już osadza a nie szlaja się po korytarzach jak bezdomne dziecko. Ed znowu zmobilizował się do ruchu naprzód i flegmatycznym krokiem ruszył w tym samym kierunku w którym zmierzał, ale mu zatarasowano drogę padawanem*
Offline
Padawan
Tane ruszył bezzwłocznie w stronę, którą zmierzał kapitan. Wiedział już, że należy poruszać się przynajmniej odrobinę przed nim.
- Ach, wszystko jasne w takim razie. Swoją drogą, urodziwą macie tutaj załogę kapitanie Ed. - powiedział nieco humorystycznie. - Czy dziś też uraczysz mnie jakimś ciekawym zapachem Ed? - zapytał. Był ciekaw co Ed może mieć w zanadrzu. Ciekaw był również jak wyglądać będzie jego kwatera. Zapewne standardowa kanciapa jak to bywa na podobnych jednostkach.
Offline
Biznesmen
*Wyraźnie to Ed docenił, bo ożywił się nieco, dostrzegłszy że nagle ma przewodnika. Dla niego to był ważny impuls, bo zwykle poruszał się po tych korytarzach po pamięci. Nie patrzył dokąd lezie, i przykładowo tak idąc na pamięć stad na mostek zajmowało mu to 10 minut przy obecnym tempie, a przy patrzeniu to i nawet godzinę, bo wszystko było po drodze ważne. No na przykład taki Tane. Już abstrahując od tego ze może coś chcieć – oglądany jeszcze nie był, nie była sprawdzana jego konsystencja i właściwości, jeszcze dużo przed biedakiem…*
Urodziwą znaczy ze co? Że ładne? Że Regina? No ale co ja będę fałszywie skromny, tak, załoga urodziwa jest i bardzo seksi *Mruknął sobie przeciągle, i ze dwa bardziej energiczne kroki, ale zaraz znowu to samo. Nie tak łatwo się od razu obudzić. *
…wiesz, tamten zapach mi się jeszcze nie skończył. Ja się tym nie psikam, to jest saszetka wsadzana przed wiatraczek w układzie chłodzenia i ona musi się wyczerpać. Bo jak to tak wymieniać jak ta jest jeszcze całkiem dobra
Offline
Padawan
Tane uśmiechnął się tylko kiedy Ed przytaknął na to co chłopak powiedział o Reginie. I oczywiście to Edowe "seksi". Widać kapitan znał się nie tylko na dobrym zapachu.
- Faktycznie, to było by marnowanie całkiem sprawnego jeszcze układu. - przytaknął Edowi odnosząc się do filtru zapachowego. - Wiem, że to może dziwnie zabrzmi Ed, ale czy macie tutaj na tej jednostce jakieś miejsce, w którym można by było pomedytować? Spokojne, ciche i może nieco w odosobnieniu? - zapytał. Ta, Ed może powiedzieć "Ten jeszcze czego by chciał", ale cóż kto pyta nie błądzi jak mawiają.
Offline
Biznesmen
*Rzeczywiście, to pytanie Eda zdziwiło, ale nie dlatego, ze Tane niby wymyśla pierdoły, ale dlatego ze o naturze medytacji jeszcze niewiele wiedział. Hakon medytował gdzie mu popadło, no ale Hakon to jednak mistrz, a tu mamy padawana.*
A co, w kwaterze to się nie da? *Szczery był i dość otwarty by zapytać w Prost, bo odpowiedź na to by chciał poznać, jednocześnie sam przeglądał sobie w pamięci autodestrukcje w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca*
Jest, tu jest wiele cichych, spokojnych, rzadko uczęszczanych miejsc, ale nie ma tu typowego ogrodu botanicznego, bo pewnie o naturze od razu pomyślałeś. To znaczy – jest jedno miejsce ale zajęte i mocno strzeżone, wiec nie polecam bo tam nie pomedytujesz, bedziesz musial spiepszać w podskokach a to nie sprzyja skupieniu…
Offline
Padawan
- Oczywiście, że się da. Jest jednak wiele czynników, które sprawiają, że efektywność takiej medytacji jest zwiększona. To zapach, cisza lub ewentualnie uspokajające dźwięki. Owszem dużo bardziej doświadczonym Jedi przychodzi to z łatwością w różnych, nawet bardzo ekstremalnych warunkach jak środek bitwy, ale to już naprawdę wyższa szkoła jazdy. - powiedział nieco luźniejszym sposobem wypowiedzi, ale w końcu przy Edzie nie musiał się tak hamować jak przy przełożonych Jedi.
- A o jakim pilnie strzeżonym miejscu właściwie mówisz? - zapytał zaintrygowany opowieścią Eda.
Offline
Biznesmen
Jak chcesz to ci mogę przyjść, popachnieć i pomruczeć *zaoferował się, ale po tonie raczej nie należało się spodziewać szczególnie poważnego ku temu podejścia.*
Tu w lewo *Uprzedził, bo szedł za Tane’m, nie prowadził a nie chciał go najwyraźniej popychać. Kolejny dowód na to ze Tane ma specjalne względy tutaj, choć w codziennych kontaktach towarzyskich popychanie było dobrym objawem. W tej sytuacji jednak zdecydowanie nie-popychanie było lepszym. Ale w dalszej przyszłości o ile dżedaje nie zabiorą Tane’go, to i tak będzie popychany, bo Ed był już tak oswojony ze na pewnym etapie po prostu się bawił.*
O sanktuarium mojej dziewczyny mówię. To jest taki… jakby park, ze sztucznymi drzewami, skałą, strumyczkiem, można powiedzieć – wielkie terrarium. Jedi do medytacji zawsze szukaja podobnych miejsc w naturze wiec mi się tak automatycznie skojarzylo
Offline
Padawan
Tane na sugestię Eda obrócił się we wskazaną stronę. I po raz kolejny ten niesamowity osobnik go zadziwił.
- Ed masz dziewczynę? - zapytał ze zdziwieniem w tonie, ale to było takie swojskie, przyjazne zdziwienie. - No, no... - dodał. - Zapewne urządziłeś jej piękne sanktuarium.
Offline
Biznesmen
Tak, to na pewno bardzo ciekawie brzmi i jest nietypowe, ale przy poznaniu sprawy dogłębniej już tak nie zachwyca. Można powiedzieć że mam nawet dziecko, no ale – wszystko zależy od tego jak chcesz to widzieć, ja sam często nie wiem jak mam się do tego odnosić, ale póki jestem u siebie na mim własnym osobistym statku to mogę gadać sobie co chce i inni mają to szanować bo jak nie to wpierdol i koniec imprezy *Ostatnia część wypowiedzi, czyli te „groźby” były wypowiedziane w tonie satyrycznym, ale nie były tez tak do końca żartem. Takie… nie wiadomo o co w sumie chodzi, a jak się zna Eda to się wie, ze może chodzić o wszystko. Tane jeszcze Eda nie znał. Nawet nie wiedział ze ten ma coś z głową nie tak, choć pewnie w Mocy coś czuł.*
Dla mnie piękne inaczej wygląda niż dla niej i niż dla ciebie, wiec w sumie to sanktuarium nie jest piękne dla nikogo. Ty pewnie lubisz otwarte przestrzenia, lasy, góry, słońce i te sprawy, co? Tego tu nie ma i nie będzie *Kolejna ciekawostka odnośnie Eda – miał problem z kontaktem z przyrodą*
Offline
Padawan
Końcówka pierwszej wypowiedzi nieco rozbawiła Tene'a choć Ed miał rację. Jest u siebie i może robić co zechce, oczywiście jednak z umiarem bo co za dużo do niezdrowo.
- Bardzo lubię... - powiedział zamyśliwszy się na chwilkę. Potrząsnął głową jakby wybudzając się z letargu. Tane rozumiał, że to o czym wspomniał jest niemożliwe do osiągnięcia na zamkniętej przestrzeni statku.
- Zazdroszczę Twojej wybrance, że ma choć odrobinę natury na tym statku. To miło z Twojej strony. - powiedział. - Chciałbym znów móc jakiś czas przebywać w otoczeniu natury, no ale w obecnym stanie w jakim mają się sprawy lepiej bym się na razie ukrywał. Nie mogę doczekać się już tego Jedi, o którym mówiliście. -dodał.
Offline
Biznesmen
Hakona? Tak, ja tez się nie mogę doczekać *widać było po tej wypowiedzi, ze miedzy Edem a tym jedi relacje są bardzo dobre, bo i okaleczona psychika zamknie ta w ciele ogromnej maszyny zaczęła produkować zupełnie inne wibracje na samo wspomnienie Hakona.
Tymczasem korytarz prowadził, i w pewnym momencie skręcił, na co się Ed zagapił. To znaczy sam Ed nie, ale zapomniał, ze ma towarzysza. To, co się potem zdarzyło można było opisać jako nagłe pchniecie Tane’go łbem przez Eda w miejsce zagłębienia szyi tuz pod czaszka, i zaraz coś go pociągnęło do tyłu za fraki. I nie ze pociągnęło w stylu „chodź, to tu”. Było na tyle silne że Tane został jak szczeniak podniesiony za kark i przeniesiony w odnogę korytarza i tam postawiony. Oczywiscie nie widział jak, bo to się działo za nim, ale czuł, ze Ed musiał opuścić nieco łeb by stracić kontakt z jego ubraniem.
I najwyraźniej robil to dosc często bo nie zachowywał się teraz jakby zrobił coś nadzwyczajnego*
Przepraszam, chyba na chwile zasnąłem, tu mamy iść
http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=596&p=1
Offline
Korytarzami "Autodestrukcji" spokojnie maszerowali sobie dwaj bracia, Dral i Tracyn. Ubrani byli tak samo jak wcześniej w stołówce, przez co drugi z braci wzbudzał lekką sensację swoim swobodnym strojem. Obaj nieśli też małe, podręczne torby w których mieli ręczniki i takie tam rzeczy, które mogłyby im się przydać w saunie. Co prawda trochę z tym strzelali, bo nie mieli pojęcia co tam trzeba mieć.
Idąc przed siebie dyskutowali zawzięcie. Dral cały czas starał się coś wyjaśnić swojemu bratu
- Mówię ci, trzeba było zapytać Eda. Chętnie by nas oprowadził.
- Marudzisz... po co mu przeszkadzać? Pewnie ma masę spraw na głowie.
- To chociaż o kierunek można by zapytać.
- Myślisz, że prezes Unii Technokratycznej ma czas na takie pierdoły jak oprowadzanie po statku?
- Ma asystentów, na zajętego nie wyglądał.
- Przestań marudzić, wiem gdzie idę.
- Ale wypadałoby zapytać.
- Dobra dobra
Spokojnie sobie dyskutowali, idąc przed siebie, starając się przy okazji ułożyć w głowie plan tego statku. Rozkład pomieszczeń Republikańskich okrętów znali na pamięć, Separatystycznych tak z grubsza. A tutaj poruszali się trochę po omacku, co nieco ich denerwowało.
Offline
Biznesmen
*Autodestrukcja nie była okrętem po separatystach, była całkiem nowym statkiem, do tego nietypowym. Może i jej „flaki” nie były niczym nadzwyczajnym, by była łatwa w konserwacji, o tyle część użytkowa już tak – zupełnie innego, a do tego adaptacja pomieszczeń była nietypowa. Nie wszystkie jeszcze były oddane do użytku, wiec czasem odbicie w jakiś korytarzyk który na intuicje mógłby wyglądać jak wejście do sauny kończył się spotkaniem z kilkoma workami gipsu, a co zabawne – były to geonosjanskie produkty, podpisane geonosjańskim alfabetem – podobnym do republikańskiego, i po poskładaniu literek wychodziło coś w rodzaju „nahuka”.
Korytarz głowny był na tyle wysoki i szeroki by Ed swobodnie siew nim poruszał. Bracia na pewno widzieli przestronniejsze korytarze, ale jeśli chodzi o głównego użytkownika tego statku – to korytarze musiałby być właśnie takie, bo za przestronne tez na Eda mogą źle dzialać. Stylizacja była wszedzie – boazeria i gładkie, wytynkowane ściany oraz klimatyczne oświetlenie. Były tez oznaczenia ale żeby je rozumieć trzeba było zerknąć na plan, a planów nigdzie Ne było.
W końcu, po paru minutach marszu braci okazało się, ze Eda wbrew pozorom bardzo łatwo złapać. Najpierw usłysza jego kroki, dopiero potem będą mogli go zobaczyć. Tym razem szedł dosc energicznie, trzymał się wysoko, działa miał podniesione. Pobudzony był, ale widząc „Tangów” nie zareagował przyjeciem pozycji do szarżowania, a wręcz przeciwnie – wydał niski, terkoczący dźwięk i nieznacznie pochylil łeb*
Offline
Strony: «-- 1 … 10 11 12 13 14 --»