Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dzieciak
*postawiwszy uszek popatrzył na Drala podejrzliwie, po czym powiercił się na leżance, zeskoczył i przykleił się do Tracyna, obejmując go łapkami na wysokości klatki piersiowej i tak zawisnąwszy nadal patrzył na Drala*
Ty nie cieszysz się ze ja tu
Offline
No skoro Malkit się do Tracyna przykleił to ten go objął ręką i poklepał po plecach. On się w sumie cieszył z jego obecności, bo przynajmniej nudno nie będzie. Tutejsi ludzie byli sympatyczni, ale tacy... nudni trochę. No ale czego się można spodziewać po auretiise?
Dral zaś zachowywał powagę i był niepocieszony.
- Malkit, nie możesz tak robić. Nie możesz włazić na frachtowiec bez naszej wiedzy i naszego pozwolenia. Nie możesz się włóczyć sam po obcych statkach. Jeśli chcesz być Mando musisz słuchać Tanga i nas, nie możesz robić co ci się podoba.
Mówiąc to spojrzał na Tracyna, wymagając od niego poparcia dla siebie. Ten zaś, chcąc nie chcąc mruknał bez entuzjazmu.
- On ma rację Malkit
Offline
Dzieciak
Nie powiedzieliście że nie mogę *zaprotestował przyklejony do Tracyna Malkit. Instynktownie jak każdy z resztą wybierał sobie do przyklejenia tego który był bardziej p jego stronie.*
A to nie obcy statek. To statek Eda, ja jego znam. On napisał na stronie ze hoduje fumpaki, kciałem je zobaczyć.
Offline
- To nie oznacza, że automatycznie możesz. Chcesz lecieć, to się pytasz
Dral dalej brnął w wychowawczą gadkę, bo w końcu ktoś musiał, skoro nie było tutaj Tanga. Malkit nie był przyzwyczajony do stałych, nieprzekraczalnych granic, więc dla niego to był problem. Teraz jednak powoli będą się one pojawiać w jego życiu i będzie musiał do nich przywyknąć.
- Eda nie ma, jest za to spora załoga, której nie znasz. Więc to jest obcy statek
TRacyn tylko westchnął. Tutaj akurat Dral miał sporo racji, z załogi nikogo lepiej nie znali, a z tego co zdążyli isę zorientować to Mando tutaj za specjalnie lubiani nie byli. Więc problem.
Offline
Dzieciak
*Malkit trzymał się nadal Tracyna mocno i w pewnej chwili ten poczuł, ze to już nie trzymanie tylko wisi na nim teraz już sporo ponad 60 kilo Malkit, bo ten już nie tylko przednimi, łapami ale tez i tylnymi oraz ogonem się kolo niego owinął i udawał hubę na drzewie*
Ja drzeczny jestem… *To było takie jego „trochę przepraszam”.*
Offline
Tracyn się zachwiał i musiał oprzeć się o ścianę, bo inaczej by się wywrócił. 60 kilo to jednak sporo, gdy się nie ma odpowiedniego ułożenia nóg, by rozłożyć ciężar.
- Fierfek, nie jestem wieszakiem
Sapnął klon i zaczął się pozbywać szelka z siebie, bo robienie za drzewo mu zdecydowanie nie odpowiadało. Śmiał się jednak cicho, więc źle tego nie odbierał. Dral zaś dalej stał z założonymi rękoma i surowo spoglądał na tą dwójkę.
- Masz być grzeczny i przestrzegać zasad, jasne?
Chciał, by Malkit dał mu swoje słowo tak w ramach testu zaufania. Jeżeli sobie to zlekceważy to wtedy już na Dxun inaczej się za niego zabiorą.
Offline
Dzieciak
*Odlepianie Malkita polegało na odgięciu wszystkich kończyn, w rezultacie zsunął się na podłogę i tam leżał na wznak z łapkami przy ciele, jak jakiś owad*
Ale jakich zasad? *Teraz udawał ze nie wie o co chodzi, zapewne by sobie jeszcze coś wynegocjować* Ja jestem drzeczny ja!
Offline
Tracyn w końcu się wyswobodził. Aż mu ulżyło. Od razu też się nieco cofnął, by po raz kolejny nie paść ofiarą Malkitowego obwieszania. A potem spojrzał na brata i spojrzeniem zapytał "i co z nim zrobimy". Dral odpowiedział tylko lekkim wzruszeniem ramion. Nie wiedział. Jednakże póki co musieli go pilnować.
- Przeczytasz regulamin i zdasz mi relację, dobra?
O i już mieli dla niego karę. Czytanie regulaminów było nudne jak flaki z olejem i najpewniej szelek to oleje, a wtedy Dral go przyłapie.
Offline
Dzieciak
*Zanim odpowiedział bardzo długo i błagalnie patrzył w oczy Dralowi. Gdyby przyszło mu wychowywać się u nie-mando, to rodziców by miał pod pantoflem. A teraz – oblizał pyszczek, odczekał, ale w końcu chyba zrozumiał ze się nie uda i musiał się zgodzić*
Dooobra
*Ostatecznie wszystkie regulaminy sa takie same, z jakimiś tam tylko drobnymi zmianami, trochę uroku, trochę elokwencji i zda ten test*
Offline
Bracia nie byli pozbawieni wrażliwości, ale gdy trzeba potrafili powściągnąć emocje by zrobić to co trzeba. A teraz musieli wytyczyć Malkitowi granice i nie ma zmiłuj. W końcu nie mógł zawsze ich naciągać na te słodkie oczka w nadziei, że mu odpuszczą.
- I bardzo dobrze. Pamiętaj, że przepytam cię dokładnie
Oj Dral też się do tego przygotuje. Wcześniej tak rzucił okiem na regulamin, by czasem nie podpaść Edowi przez nieznajomość obowiązujących zasad. Ale teraz się wczyta w to, by młodego zagiąć. Tracyn zaś nie był chętny uczestniczyć w tych zabawach - zbyt nudne.
- No dobra, ustalone to macie. A więc co teraz? Bo nie wiem jak wy, ale mi się spać nadal chce
Offline
Dzieciak
Ja drzeczny, ja ce połazić tu… nie będę właził w szkodę *zapewnił, podnosząc łebek, dumnie i z powagą. On by chciał połazić po statku, spać mu się nie chciało, kilka dni próżnował, ukrywając się, teraz chciałby nadrobić*
Offline
Bracia po raz kolejny spojrzeli na siebie. Obaj byli zmęczeni, ale przecież Malkita samego nie wypuszczą. Trzeba było więc zdecydować, który z nich będzie mu towarzyszył, a który sobie utnie drzemkę. A jako, że nie doszli do porozumienia to zagrali w "kamień, nożyce, papier". Trochę śmiesznie to wyglądało, ale ostatecznie po trzech starciach przegrał Tracyn, który zaklnął pod nosem.
- Dobra, możemy pozwiedzać
Dral ewidentnie się cieszył z tego, że zwalił to na brata. W końcu się wyśpi.
Offline
Dzieciak
Ja mogę sam ja! *zaraz się zaoferował, bo on taki samodzielny i już duży przecież, ale kiedy ustalali który z nich, to nie przeszkadzał, jakby się bał podpaść. Ale ewidentnie wolał jednak samodzielną wędrówkę, widać miał jakiś cel, o coś mu chodzilo. Biedny, zmęczony Tracyn został wydelegowany. Malkit wiedział, ze klona ciężko zmęczyc, zwłaszcza łażeniem po korytarzach. Ale ostatecznie Tracyn i Dral byli względnie niegroźni*
Offline
- Nie, nie możesz
Stwierdził kategorycznie Dral. Malkit może i duży był, ale miał skłonności do psocenia i przeszkadzania innym, a to nie wszyscy tolerowali, zwłaszcza w obcym miejscu. Lepiej więc powściągnąć jego zabawowe zapędy, by nie narozrabiał za bardzo. I to było zadanie Tracyna, który na najszczęśliwszego pod słońcem nie wyglądał. Ale ostatecznie pilnować szelka będzie.
Offline