Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Poligon wbrew pozorom jest ważnym pomieszczeniem na każdym okręcie wojennym. To tutaj siły ochrony mogą przeprowadzać ćwiczenia w różnych, ale nadal kontrolowanych warunkach. Salę o powierzchni średniego hangaru dostosowano tak, by mogła ona imitować różne warunki na placu boju, począwszy od sieci zwykłych korytarzy a skończywszy na walkę w warunkach zerowej grawitacji przy kompletnym braku oświetlenia.
Poligon miał wysokość jakichś dwóch pięter, więc teren walki był całkiem rozległy, a by nie było zbyt łatwo wyposażono go w system aktywnej zmiany powierzchni. W każdej chwili można zmienić rozkład ścianek tworzących korytarze, czy też nagle postawić pole siłowe. Wszystko to jest w pełni zautomatyzowane a sterowanie jest dosyć proste - wszystkie najważniejsze opcje zostały przeniesione do poręcznego komputerka przyczepianego do nadgarstka.
Offline
Biznesmen
*Na poligon patrzyło się z góry, z balkonu zawieszonego w Polowie, zza odgradzającego grubego iluminatora. Loża miała pełną akustykę, która można było operować, wiec zazwyczaj było cichutko, bo odgłosy strzałow nie były najprzyjemniejsze. Liczne monitory do zbliżeń i bardzo dobry wgląd na sytuację.
Zapewne był tu już Spark, szef ochrony, jak i paru „szyderców”, jego podwłądnych. Ed pojawił się kiedy ćwiczenia trwały już od 30 minut, lub trochę więcej*
Offline
Zwierzak
A na dziale Edzia jechała Urdzia, trzymając w pyszczku i przednich łapkach wiaderko. Przez to była owinięta ogonem by się lepiej trzymać. Urga z wiadrem musiała być zabawna. Zwłaszcza, że wyglądała na strasznie dumną.
Obcych ofukała, prężąc się by pokazać swoją pozycję.
Offline
Ed się nie mylił i na tym balkonie spotkał Sparka, który wpatrywał się spokojnie w ekran, mając ręce skrzyżowane na piersi. Z jego miny nie można było niczego konkretnego wyczytać, ot tak spoglądał na grupkę trzech członków ochrony ubranych w pancerze, którzy skradali się przez zaimprowizowany korytarz. Inne kamery dawały obraz na dwóch "poległych" a więc tych, których trafiły serie z ogłuszaczy. Mandalorianki nigdzie nie było widać, ale z pewnością gdzieś tam była.
Gdy nadszedł Ed to zabrak od razu się odwrócił w jego kierunku.
- O dobrze, że jesteś. Naszym tak źle nie idzie, chociaż jeden zespół już odpadł.
Spojrzenie szefa ochrony ponownie spoczęło na ekranie ukazujących niezbyt pocieszającą scenę - trójka "ocalałych" wyraźnie nie potrafiła dojść do porozumienia.
- Skubana jest sprytna, od razu wyeliminowała dowódcę a i dalej z górki idzie. Ci tutaj niestety są młodzi i trochę narwani, kłócą się o to kto ma dowodzić oraz o to w jaki sposób mają walczyć. Ona to wykorzystuje i po kolei ich eliminuje, znikając gdzieś tam...
Akcji na razie żadnej nie było, więc można było spokojnie porozmawiać.
Offline
Biznesmen
*Ed zaraz szybko obrał kurs na Sparka, pomrukiwaniem dając do zrozumienia, ze słucha. Urga fuczała gdzieś na nim, a on przysunął się do ekranu. Tutaj także było kilka konsol „dla Eda”, więc zbliżyć mógł sobie sam* Tak, sposobem można wiele. *przerzucił sobie kilka pozycji, także na tych biedaków poległych. Na razie go to nie „bolało”. Był ciekawy. Trochę go wkurzyli ci kłócący się. Tacy wszyscy ambitni. No ale dla nich to zabawa. Z tego co po pyszczkach popoznawał, to właśnie ci najbardziej zieleni co mieli najniższe rangi i nigdy bitowi na oczy nie widzieli.*
Aż by się warknąć na nich chciało *Mruknął. Ale przecież nie można oszukiwać, oni mają poradzić sobie sami* No nic, pooglądajmy.
Offline
Zwierzak
Nie puszczała wiaderka, bo skoro Edzio kazał wziąc, to będzie je miała aż powie inaczej, albo się jej znudzi czy coś ją nagle zainteresuje.
A zainteresował ją Spark, pachniał troszkę jak Aru więc zaczęła go omiatać językiem, dopóki nie zobaczyła, że na ekraniku coś sie dzieje. Wtedy to właśnie tam skupiła uwagę i zaklekotała.
Offline
No do ćwiczeń zgłosili się głównie ci bardziej zieloni, chcąc zaimponować Mandaloriance swoimi umiejętnościami i tak dalej. Póki co jednak nie wychodziło im to za dobrze, bo nie umieli odpowiednio ze sobą współpracować. To był ich największy błąd i nautolanka to wykorzystywała. Nie atakowała ich frontalnie, tylko powoli i metodycznie, wykorzystując ich skłócenie.
Na jednym z ekranów nagle pojawiła się postać w pełnym pancerzu, który mógł budzić co najwyżej rozbawienie a nie respekt. Niedopasowane elementy w różnych kolorach, ślady po trafieniach itp. Jedynie wizjer hełmu (który też był nietypowy, bo osłaniał część głowy z powodu jej licznych głowoogonów) identyfikował ją jako Mando. Zbliżała się ostrożnie w stronę niezbyt zorganizowanych komandosów. W jednym ręku trzymała granat a w drugim blaster ogłuszający.
- Spokojnie... przed samym ćwiczeniem nieźle ich ochrzaniła za brak dyscypliny i zorganizowania, a jednemu dała w zęby za to, że zwrócił się do niej na Ty. Od tamtej chwili byli potulni jak baranki... podzieliła ich na cztery grupy po pięć osób i każda z nich po kolei ma brać udział w tej ćwiczebnej walce.
Spark streścił szybko to co się działo przedtem. To była druga grupa, gdyż pierwsza odpadła, jak wspomniał wcześniej zabrak, który teraz bardziej interesował się Urgą niż tym co się działo na ekranie. Widział ją już parę razy na korytarzu, ale nie miał jeszcze sposobności by bliżej jej się przyjrzeć.
Offline
Biznesmen
ochrzanienie ich to tak jakby trochę ochrzanienie nas… *mruknął cicho. Te jego ciche mrukanie brzmiało już całkiem po ludzku. Trochę mu się dziwnie zrobiło, ze mandalorianka uznała fakt ze zwrócenie się do niej per „ty” było powodem do dania w zęby. Ed nie wprowadzał tej zasady. uważał, ze jest w stanie wyegzekwować posłuch i bez tego. Posłuch, nie terror. Ale obserwował i słuchał bez żadnych uprzedzeń. Sam nabywał wiedze.
Kiedy mandalorianka się pojawiła, Ed już nie odrywał spojrzenia od ekranu, wiec Urgha była „wolna”*
Offline
Zwierzak
Mando jej nie interesowała dopóki coś nie wybuchało i nie błyskało. Zmiany obrazków bardziej przyciągnęły jej uwagę. A teraz zauważyła, że obcy się na nią chyba patrzy, więc wlepiła w niego oko. Sama wyglądała dość bojowo w tym swoim naturalnym pancerzu z wypustkami. A najgorszy był ogon, który teraz się powoli odwijał i pokazywał swoje zakończenie, które już udowodniło że potrafi połamać kości.
- Inny kto?
Odezwała się w końcu. Wyczuła że to samiec, więc obyło się bez manifestacji, że Edzio jest jej.
Offline
- Ona teraz nimi dowodzi, pozwoliłem jej robić to co uważa za słuszne... oczywiście w granicach rozsądku
Nie przejął się za bardzo tym, że Mandalorianka ochrzania jego podwładnych. Sam czasami robił im ostrzejsze pogadanki na różne tematy, chociaż rzadko podnosił głos. A sam nakaz zwracania się do nautolanki per pani trochę ciężko przyjęli. Przyzwyczaili się już do bardziej swobodnego rodzaju komunikacji.
Tymczasem kamera pokazywała jak Mandalorianka zbliżała się do skrzyżowania prowizorycznych korytarzy. Była już blisko trójki komandosów, ale wbrew pozorom nie wyskoczyła na nich od razu tylko rzuciła na ziemię granat, którego wybuch spowodował rozbłysk oślepiającego światła i intensywnego dźwięku powodującego ból głowy i spore oszołomienie. Nautolanka była chyba jednak przygotowana na to, bo zaraz po wybuchu wyskoczyła zza rogu i trafiła jednego z komandosów prosto w pierś a drugi oberwał w nogę. Trzeci zorientował się co się dzieje i zaczął strzelać na oślep, zmuszając Shae do odwrotu, ale i tak bilans starcia zdecydowanie przemawiał na jej korzyść. Jeden wykluczony z rozgrywki a drugi miał tymczasowo sparaliżowaną nogę.
Te wydarzenia na chwilę skupiły uwagę Sparka.
- Podejrzewam, że w hełmie ma dobrej klasy systemy tłumiące, bo granaty ogłuszające nie robią na niej większego wrażenia... jak się dowiem który dureń sklasyfikował jej pancerz jako kupę złomu to chyba odeślę go na powtórne przeszkolenie.
Zabrak się do tego nie przyzna, ale gdy pierwszy raz ją zobaczył w jej pancerzu to aż uśmiechnął się kpiąco. Niestety wygląd był bardzo mylący, o czym przekonała się pierwsza grupa, która dosyć szybko odpadła popełniając klasyczny błąd - nie docenili przeciwnika.
Gdy sytuacja na ekranie się uspokoiła, to Spark wrócił do obserwacji Urgi. Nie okazywał strachu, ale też nie lekceważył jej, zwłaszcza jej ogon był imponujący i zdecydowanie groźny.
- Spark, szef ochrony. A ty?
Offline
Biznesmen
Wiesz, podejrzewam ze ten dureń nie miał okazji przyjrzeć się temu bliżej *Mandalorianie nie pozwalali obcym macać swoich rzeczy, no ale niewykluczone ze ów oficer to zrobił, a jak zrobił i niczego nie stwierdził, to rzeczywiście należało mu się wciry.
Ed obserwował, jak trójka daje się załatwić. Nie mógł być zły na mandaloriankę. Lepiej – miał nadzieje ze to ich boli. Bo żeby stać i pryszczyć się jeden na drugiego podczas kiedy wróg się czai? To już nawet Ed by się lepiej zachował!
Warknął wiec sobie. Zaraz obejrzy finał*
Offline
Zwierzak
Błysk na ekraniku i ona zobaczyła, więc chwilę patrzyła, ale uważała że to bajka i tyle. I to jeszcze nieciekawa bo mało kolorowa, więc znów popatrzyła na obcego gdy ten się przedstawił.
- Spaaark...
Powtórzyła całkiem zgrabnie.
- Ja Urga!
Odpowiedziała dumnie. Ogon się odwinął i teraz zwisał z Eda. Jak ten się poruszy to Urga może spaść bo przednie łapki miała zajęte.
Offline
- Nie wiem, dopytam go
Stwierdził nieco obojętnie zabrak. Po tych wszystkich ćwiczeniach oczywiście danego osobnika odnajdzie i sobie z nim pogada na ten temat.
Tymczasem ocalała dwójka komandosów się rozdzieliła, "ranny" pozostał a ten trzeci rzucił się do pościgu, jednakże to był jego błąd, gdyż Mandalorianka przyczaiła się za następnym zakrętem i gdy ten się pojawił w jej polu widzenia to wpakowała mu ogłuszający bolt prosto w głowę. Nieszczęśnik zwalił się na ziemię a ten "ranny" nie miał już w sumie szans i wkrótce i on oberwał. Nastąpiła chwila przerwy, podczas której droidy medyczne pozbierały ogłuszoną piątkę, podczas gdy nowa drużyna przygotowywała się do starcia. Nie mogli oni obserwować tego co się działo wcześniej, więc nie byli świadomi ogromu porażki swoich poprzedników.
- Urga... ładne imię dla... ładnej Urgi
Nie znał nazwy jej rasy, ale jakoś wybrnął z tego ślepego zaułka. Było to co prawda masło maślane, ale chyba większej różnicy to nie robiło.
Tymczasem trzecia ekipa ruszyła i ci już wyraźnie lepiej sobie radzili. Ominęli początkowe pułapki i wspólnie ruszyli w górę korytarza, gdy nagle ktoś wyłączył grawitację i cała piątka oderwała się od ziemi.
- Ekhm... dałem jej pilota sterującego systemami poligonu.
Wyjaśnił od razu Spark, by nie było pytań "jak to się stało?"
Offline
Biznesmen
*Ty beznadziejo, co ty wyprawiasz? – pomyślał Ed, obserwując brawurowy pościg młodego. Tyle dobrze, ze go nie poznał, bo twarz była zakryta. Zaczynał się wkurzać, ale cały czas wiedział, był świadom tego ze jego wkurzanie się nie sprawi ze zaraz ci zaczną lepiej się zachowywać.
Obserwował w ciszy, Ne ruszał się, Urga była bezpieczna. Teraz na Edzie można było rozpalić ognisko – taki był zaabsorbowany ze i to by go nie ruszyło.
Nie zdziwił się wyłączeniem grawitacji. Nie pomyślał, ze to mandalorianka, ale założył, ze to było w planie. Spark wyjaśnił, wiec Ed mruknął*
Offline
Zwierzak
Terkot był pokazem tego, że dała się nabrać. Lubiła komplementy, a jej rasa i dla niej samej nie była ważna. Nawet nie pamiętała czy Ed wie kim ona jest. Szczegóły niepotrzebne jej do istnienia.
Łepek się przekrzywił puszczając pyszczkiem wiaderko.
- Urga ma!
Oznajmiła uderzając pyszczkiem krawędź rzeczonego wiadra.
- Edo byh mówi Urga ma i da to tu.
Offline