Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
Gabinet empaty zwany tez pokojem terapeutycznym robiony był oczywiście pod Eda, dlatego zawiera różne zabezpieczenia i odpowiednie wyposażenie, ale zatrudniony tu na etat Mac służy pomocą psychologa każdemu członkowi załogi.
Pokój jest duży, przestronny, nie zagracony, jasno oświetlony. Sa tu fotele, jest kozetka, jest biurko, mnóstwo szafek. Wszystko, co potrzebne Macowi do efektownej pracy.
Styl – jak większość pomieszczeń na Autodestrukcji
Offline
Biznesmen
*Także drzwi do tego pomieszczenia były dla Eda dostępne, mógł je sam otwierać i zamykać z drugiej strony, wiec wszedł do Maca, oczywiście wcześniej „zapukał” po swojemu – ktoś mógł siedzieć w środku i dobrze by się przygotował*
Cześć, Mac. Nie, nic mi nie jest ale obiecałem Urdze zabawę i chciałbym by było to coś twórczego
*Zanim Ed porozmawia z Maciem czy Hakonem, o swoich refleksjach na temat mandalorianki i swojego „kapitaństwa” musi sam trochę z tematem poprzebywać, w zaciszu własnych mysli. Teraz sobie bardzo układnie przemierzył pomieszczenie. na jednym dziale dyndało mu wiaderko. Na drugim – Urga. Chociaz Urga nie dyndała tylko siedziała*
Offline
Zwierzak
-Urga tu!
Przywitała się kiedy zobaczyła do kogo przyszli i zaraz zlazła z Edzia, żeby sobie obejrzeć i obwąchać nowe pomieszczenie.
Offline
Mistrz Jedi
*Nikogo nie było. Mac nie spodziewał się szybko nawału pacjentów, latali od niedawna, nic się nie działo, był spokój, załoga zdrowa, sprawna, młoda. A do psychologa chodzić – nadal pokutowała opinia ze to tropcie wstyd. Ed wprawdzie znacznie to spojrzenie na psychologów rozgrzeszał, bo „używał”, jednak nadal było takie coś, ze: dobra, on, ale czemu ja? Każdy tylko nie ja.
I to było normalne.
Kiedy weszli, rodianin siedział na biurku i wpieprzał sałatkę z pudełka plastikowym widelczykiem*
A, część Ediś, cześć. I Urdzia. Wchodźcie, proszę. Zaraz coś wymyślimy *zaczął szybciej szuflować. By Urga mu nie zabrała…*
Offline
Biznesmen
*Ediś (tak ładnie nazwany, aż się mruczeć zachciało) wszedł wiec bez krępacji, po drodze znalazł się przez jakiś czas krok w krok z Urga, by potem się rozminąć, jak ona pójdzie eksplorować otoczenie a on podejdzie do maca*
Dooobrze. Masz, wiaderko *opuścił działo tak, by rodianin wiaderko sobie wziął*
Offline
Zwierzak
Zsondowała pomieszczenie dość sprawnie, bo nora nie ucieknie, a zauważyła co Mac robi. Więc zaraz była przy nim i oparła się przednimi łapkami o biurko.
- Urga ce!
I rozdziawiła paszczękę. Jaka ufna, aż pokazała swoje żuwaczki i rzędy ząbków za nimi. Bo jakby Urga odpuściła jedzenie. Niewykonalne kiedy nie tęskni za Edziem.
Offline
Mistrz Jedi
Wiaderko? A dziękuje, przyda się *Nie pytając o motywy sięgnął ręką i wiaderko z działa zdjął. Postawił obok siebie, zajrzał do środka, żując małe kęsy w równie niewielkim ryjkopyszczku. Wiedział, ze Ed nauczył się już podnoszenia wielu rzeczy z ziemi, wiec to wiaderko musiało być właśnie takim łupem.
I szczerze mówiąc – przyda mu się, bo ostatni kosz ktoś mu zabrał. pewnie Hakon. Potrzebował, top przyszedł i wziął, dżedajec jeden…
Ledwo wiadro zostawił już Urga przy nim była*
Taka głodna jesteś? *na szczęście już kończył, więc dla Urgi mniej się trafi, wiec i mniejsza dla Maca strata. oddałby jej pudełko, ale trochę brzydko by to wobec Eda wyglądało, wiec to co miał na plastikowym widelcu podał jej jak dzieciakowi*
Ciekawe, co ty na tu. Niby to składka z kurczakiem, ale kurczaka to ona chyba nie widziała…
Offline
Biznesmen
*Podsumował swoje wiaderko krótkim „mru-mru” i obserwował sytuacje, bo była dość interesująca. Do tego taka obserwacja w warunkach kontrolowanych bardzo odpręża. Jednocześnie zastanawiał się, co Mac zaproponuje. No i czekał. I myślał, i czekał, i patrzył, jak Urga o jedzenie sępi…*
Offline
Zwierzak
Głodna nie była, ale to nie znaczy że nie będzie żebrała o jedzonko. toteż odpowiedzią była tylko otwarta paszczęka dopraszająca się wkładki. Porcję z widelca musiała sobie strącić i wziąć do pyszczka trochę jak ptak. W końcu nie umiała jeść sztućcami, a bez pilnowania to pewnie i widelec by chciała zjeść. A tak przeżuła, połknęła i znowu pyszczek podsunięty po jeszcze. Ona bardzo dużo rzeczy przyjmowała chociaż ostrych przypraw i tych przypraw w konserwach nie lubiła. Acz powoli się do nich przyzwyczajała.
Offline
Mistrz Jedi
*Mac miał podejście zdrowe do nowości, także Urgi, i nie uważał by koniecznym było przyzwyczajanie jej do niezdrowych nawet dla ludzi przypraw. Wygrzebał z pudełeczka jeszcze resztki tego co tam było by Urdze dać*
Nie ma więcej. Koniec. Nie ma *Pokazując puste pudełeczko wzruszył ramionami, po czym postawił je na podłodze by Urga mogła je zniszczyć, i zeskoczył z burka od strony Eda*
Pobawić się twórczo, powiadasz… *Mruknął, podchodząc do swojej magicznej szafy bez dna*
Offline
Biznesmen
Nom. Na odprężenie *Odmruknął, bo patrzał ze już mrukać inni zaczynają, i powiódł wzrokiem za Macem, oczywiście okręcaj ąc się za nim. Nogi staly w miejscu*
Daj coś do rysowania. jeszcze nie widziałem jak Urga rysuje, a wydaje mi się ze ona osiągnęła wyższy stopień świadomości
Offline
Zwierzak
Zjadła co dostała a potem zaryła pyszczkiem w pudełko i jeszcze językiem coś niecoś smaku wydobyła. A potem? Cóż, zaczęła się bawić pudełkiem, podrzucać je, łapać w pyszczek i skakać na nie w towarzystwie hałasu deptanego tworzywa, które w krótkim czasie stało się smętnym wspomnieniem po pudełku na jedzenie. Ale ile miała przy tym radości! Ile znów materiału do robienia zdjęć.
Offline
Mistrz Jedi
Rysować chcecie, powiadasz. Dobrze, zobaczymy co tam powstanie. *W przepastnej szafie nachylił się ze po stronie Eda tylko jego rzyć wystawała. Akcesoria do rysowania miał robione właśnie pod Eda. Ale to się nadawało także dla Urgi – mocne, solidne, duże. Wydobył ramkę metr na metr z tworzywa, a w środku już była założona „kartka” czy tam brystol jakiś*
Potrzymaj *Rzekł, kładąc ów rzecz na głowie Eda, który się tam blisko gdzieś znajdował, a sam znowu zagłębił się w szafie, zbierając porzucane bez pomyślunku kredki. te tez były pod Eda – takie jak to czasem na bazarach można było kupić – drążone w gałązkach, grubości i długości średniej świecy. I jak już znalazł pare, to zabrał od Eda ramę i wyszedł na środek pokoju*
Urga? Będziesz rysować?
Offline
Biznesmen
*Tak, Ed bardzo lubił te kredki. A zaczynał od normalnego ołówka w standardowym rozmiarze który w swoim gabinecie na Hypori dał mu Mac w przypływie szaleńczego geniuszu. I tak Ed zaczął ćwiczyć „sprawność manualna” która teraz już była tak wysoka ze wręcz nie mającą racji bytu przy takich kończynach. A jednak. Do tego Ed cały czas się doskonalił.
Ramę oczywiście „trzymał”, stojąc za Macem i zaglądając mu do szafy, wiec Urgi nie widział, a szkoda.
Kiedy Rodianin poszedł na stanowisko pracy, Ed, pochrumkując jak najedzony prosiak, poszedl za nim*
Offline
Zwierzak
Kiedy wrócili do niej uwagą rozrywała pudełko na kawałki, ale zaczepiona zaraz podniosła łepek i przekrzywiła go. Musiała sobie przypomnieć słówko, ale jak skojarzyła je z przedmiotami to zaterkotała.
- Taaaaaaa!
I przybiegła na czterech. Pamiętała rysowanie i pochwały, a że na nie jest łasa to chętnie się tak bawiła. No i ćwiczyła chwytność i precyzję łapek.
Offline