Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 … 9 10 11 12 13 --»
Biznesmen
*Ostatecznie jak się nie uda Urgi urobić to się przewiezie, ostatecznie kurier nie takie rzeczy za 200 kredytów przez pól galaktyki wiezie i doi rąk własnych klienta dostarcza. Sak Ed zamawial często kurierami rozne drobiazgi. Oczywiście lepiej jest obarczyć kuriera niz samemu coś wieźć, ale – to nie było coś, czym Ed chciał się martwić. Za to coś innego wymyślił*
Zaraz ci pokażę jakie to fajne *I ruszył, zaczepiając działem o sztuczne drzewko, aż te się wygięło, ale nic co, tylko pomachało się i nawet nie klepnęło Eda w durastalowy zad, który miarowo kołysał się na dwóch nogach niosących cielsko ku wyjsciu z Urgowego gaju. Drzwi się otworzyły i Ed z Urgą na łbie znalazł się na grancy światów. Kłopoty ze wzrokiem właśnie teraz nasilone sprawiły, ze do wypatrzenia pudełka musiał użyc obróbki obrazu wewnatrzsystemowego*
Offline
Zwierzak
no jak miał pokazać, to się Urdzia ucieszyła, rozczapierzyła na jego głowie i tak sobie jechała, opuszczając swój gaj, który bardzo polubiła. Nawet te sztuczne drzewka, które nijak nie zachowywały się jak prawdziwe. Przywykła, miała swoje miejsce do bronienia, do schowania się, do wylegiwania "w słońcu" i było jej nawet dobrze. Oczywiście nie jak na planecie, ale jakby mniej tęskniła, jakby trochę zapomniała jak było kiedyś, przed Edem. Czasem trafiała na bransoletki Ryo i wtedy się jej przypominało, i była smutna. Ale teraz nie pamiętała, nie myślała o tym co dawniej, tylko o tym że jest Edzio i gdzieś sobie idą.
Offline
Biznesmen
*Edzio teraz trochę ułomny był ale radził sobie dzięki innym nadprogramowym „zmysłom: o których organiki mogą tylko poważyć. Gdyby tak ktoś szedł w dół korytarza dostrzegł by go jako majestatyczny pomnik prehistorycznego zwierzęcia w wersji cyber, spoglądającego ku dołowi kilkoma okrągłymi oczkami wywalonymi tak ze u góry widać białkówkę. Ale przecież to był tylko Edzik, jakże niegroźny. Po kilku chwilach ruszył – przez pusty korytarz, bo nikt nie nadszedł. Majestatyczne człap, człap, człap. Trzy razy człap i stop. Prawa noga, pełniąca już u niego role manipulatora, uniosła się i krawędzią przedniego palca naparła na bok pozostawionego bezpańsko pod ścianą kartonowego pudełka, przewracając je.
Co się kazało, i co Urga na pewno skojarzy – to „pudelka” to ulubiona zabawka Eda! Często Edowi przyjaciele robili właśnie takie zabawki – pudełko w pudełko, pudełko w pudełko i tak ze 20 razy. Na samym końcu jakiś drobiazg, najczęściej karteczka z napisem jakiejś tajemnicy specjalnie dla niego. Taka zbliżająca emocjonalnie wiadomość. No ale – napracować się trzeba. Ed to lubił, było dla niego jak szydełkowanie*
No, Urdzia, bierzemy to
Offline
Zwierzak
Urdzia była bardziej ruchliwa i mniej majestatyczna. Zresztą nawet wygląd Edzia psuła machaniem zwisającego ogona. I sobie patrzyła na korytarz bez większego zainteresowania, bo to przecież tylko korytarz. Tędy się przebiega do fajniejszych miejsc, a przykład maszynowni, basenu, czy wraca do Urgolandii.
Ale kiedy Ed się czymś zainteresował, to zlazła mu na działo i spojrzała w dół.
- Co to?
Spytała, bo nie znała nazwy tego, a często to widywała. Tyle, że na wąchaniu się kończyło.
Offline
Biznesmen
[i]Kochanie…[i] *Ozwał się z powagą i oficjalnie, jedynie bokiem próbując wziąć wzrokiem przedmiot, by nie czynić Urdze dyskomfortu głębszym „kłanianiem się”. Pudełko było wielkości Edowego palca a wiec było całkiem spore*
[i]To właśnie jest pudełko. Ale co ono potrafi przekonasz się za chwile. Weź je i wracamy[i]
Offline
Zwierzak
Jak się dowiedziała to zlazła po Edzie i się uwaliła koło pudełka, by je oczywiście obwąchać, polizać, trącić pyskiem, tak na wszelki wypadek. A gdy nie oddało to jakoś spróbowała je wziąć, ale niezbyt jej to wychodziło. Jak wzięła łapkami to nie mogła się ruszyć jakoś bardziej. Jak pyszczkiem to było jeszcze gorzej, bo pudełko było za duże. I tak po chwili kombinacji udało się jej chwycić pyszczkiem za krawędź i pociągnąć, cofając się. No, i tak mogła iść, ale na Edzia nie wlezie.
Offline
Biznesmen
*Pudełko nie było zbyt wonne co mogło oznaczać ze przewożono w nim artykuły przemysłowe. Po wyglądzie korytarza można było się domyślić ze najpewniej lampa w nim była, bo jedna świeciła jaśniej – pewnie ta wymieniona, mająca jeszcze więcej „siły”.
Kiedy Urga zeskoczyła, Ed pochylił łeb i obserwował ją w obrazie zmieszanej normalnej ostrości z jakimiś narkotycznymi wizjami, że aż się w głowie kręci.
Kiedy Urga się cofała z pudelkiem, to Ed podążał za nią, również się cofając. A raczej przed nią. Daleko nie mieli*
Offline
Zwierzak
No i tak sobie szła, ciągnąc "to cholerstwo" korytarzem. Umęczyła się przy tym, ale jednocześnie miała frajdę że robi coś nowego. Brakowało jej wrażeń, wyzwań, polowań i ruchu. Zależało się Urdziątko na skałkach, pomijając wizyty na basenie gdzie szalała nadal tak samo radośnie co na początku. Lubiła kontrolowaną wodę.
No i w końcu musieli dojść do wejścia do jej krainy, tyle że teraz sobie nie otworzy drzwi bo pudełka nie puści jak już jakoś się jej udało dobrze chwycić.
Offline
Biznesmen
*Ed otworzył. Umiejętność otwierania drzwi kiedyś napawająca dumą teraz stałą się naturalna. Klawiatury odpowiedniej wielkości i na odpowiedniej wysokości były, a drzwi często działały tez na fotokomórkę. Autodestrukcja była pełna udogodnień. Wejście nie było problematyczne, Ed, nawet niemal ślepy, jak teraz, mógł spokojnie otworzyć drzwi. I otworzył, zaraz Urga i pudełko znaleźli się wewnątrz, ale to nie koniec wędrówki bo trzeba jeszcze do gniazda dojść. Edzik towarzyszył, nie wyprzedzał, poruszał się w podobnym tempie, stawiając nóżkę za nóżką *
Offline
Zwierzak
A Urdzia miała inny plan i nie dociągnęła pudełka do gniazda. Bo to nie khlaweczi, więc nie zasługuje. Może zasłuży jak się okaże fajne, ale póki co to tylko "coś". Więc porzuciła ciągnięcie mniej więcej na linii pierwszych rozrzuconych przedmiotów i zaterkotała, cała z siebie zadowolona.
Offline
Biznesmen
*No to i Ed dalej nie szedł. Szczerze mówiąc to ledwo zauważył ze Urga nie idzie. Ale zauważył, wiec chyba powoli się poprawia, lub on się po prostu przyzwyczaja. Niebawem już był blisko, znowu z łbem pochylonym i ze wsparciem obrabiaczy obrazu, by zorientować siew tym co w ogóle odbiera, bo to mu zaraz będzie potrzebne. I tak w zwolnionym tempie, ale z pogodnymi, cichymi pomrukami podjął walke ze swoją słabością w celu edukacji Urgowej. Zaczął od postawienia pudelka otworem ku górze, co Ne sprawiło mu kłopotów, bo pudełko to duzy obiekt*
No i masz, takie pudelko. I teraz zobacz co można zrobić…
*W zwolnionym tempie, bo najpierw musiał obrobić obraz żeby znaleźć cokolwiek, ale licząc ze Urga nie zgubi wątku, sięgnął po pierwszy lepszy p[przedmiot który mógł bez problemu i łatwo uchwycić stopą. I wrzucił do pudełka*
Widzisz? Jest w pudelku?
Offline
Zwierzak
Chybotała się na łapkach, czekając na to, co nastąpi. I wcale się nie pogniewała, że Edzio wziął coś. Bo on przecież może, wszystko. Bawić się jej rzeczami, tylko nie zabierać tak na zawsze. Tego nikt nie może.
Nie była tak głupia by zacząć panikować, że przedmiotu nie ma. Bo przecież widziała co Edzio robi, więc podlazła do pudełka, ale że było wysokie to się oparła o nie łapkami by zajrzeć do środka. Co oczywiste, pod jej ciężarem pudełko się przewróciło, a przedmiot znów był w zasięgu Urgi, co z radością wykorzystała i z wesołym terkotem wsadziła pysk do środka i odzyskała zabawkę.
Offline
Biznesmen
*Reagował cały czas z lekkim opóźnieniem, ale to, co robiła Urga jakoś odbierał, choć byłoby mu drugi raz ciężej znaleźć tą sama zabawkę którą wcześniej wrzucił*
No, i tak pudełko oddaje zabawki. A teraz Urdzia postawi pudełko jak było i wrzucimy do niego kilka rzeczy. Zobaczymy co się stanie…
*Trochę się bał, ze Urga nie będzie chciała zaryzykować, no ale te zabawki były pogardzone, poza gniazdem, wiec albo Juniora albo Urga się nimi nie bawila*
Offline
Zwierzak
Stawianie pudełka w wykonaniu Urdzi to była cała seria różnych prób. Od wsadzenia łebka do środka, po przydeptywanie. Ale w końcu jakoś się jej udało, co obwieściła oczywiście wesołym terkotem. O zabawki się nie bała, bo już jedną przecież odzyskała. No i Edzio jej nie zabierze zabawek, tak sobie myślała.
Choć nie wszystkie rozrzucone były pogardzane. Niektóre bardzo lubiła i się nimi bawiła, tylko jeszcze nie schowała w gnieździe, bo Juniora tu nie było więc nie musiała. Takie porozrzucanie było oznaką tego, że Urdzia czuje się tu teraz bezpiecznie.
Offline
Biznesmen
*Edzio nie myślał o tym tak, bo przeważnie obserwował Urgę sprzątającą. Ale nie można wszystkiego o sobie wiedzieć, choć pewnie z czasem nadal coraz więcej będzie mógł wiedzieć. Poza tym nie widział dokładnie co to za zabawki. Kiedy Urga rzucała, on też wrzucił ze dwie, do tego jakiś patyk, kamyk, wszystko co mu pod „rękę” tudzież pod nogę wpadło.*
[i]I co Urdziu, dużo mamy? Dużo zabawek, a teraz zobacz…[i]
*Nie, na razie nie było transportowania, z tym będzie mały problem, ale Ed sobie poradzi jakoś. Teraz tylko delikatnie zamknął skrzydła pudełka, tak ze zabawki znikły z oczu. I przytrzymał, bo podejrzewał ze zaraz Urga wpadnie w panikę*
[i]Spokojnie Urdzia, nic się nie stanie, nie bój się. I otwieramy…[i] *Ciężar nacisku przeniósł się na róg pudelka tak by Urga mogła je otworzyć, ale niekoniecznie od razu wywalić i zniszczyć całą magię*
Offline
Strony: «-- 1 … 9 10 11 12 13 --»