Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
*Kiedy już dobijał powoli do przeciwnej ściany, nabrał tanecznych ruchów, odpowiednio podciągnął do siebie działa, ustabilizował pułap, robiąc coś co można było nazwać „sztywnymi nogami”, czyli nie wysuwał tłoków podczas chodzenia, wiec jego chód stał się trochę bardziej kołyszący. W pewnym momencie przyhamował i zrobił obrót w tył, a potem kilka kroków poruszając się jednocześnie w przód i w bok. Coś tam widać sobie powtarzał z tych kursow, elementy jakiegoś układu „na sucho” by poprawić sobie humor, który i tak w tej chwili był dobry. Po prostu czul się swobodnie, to bawił się na różne sposoby*
*PObawił się tak z Urga długo, oczywiscie w miarę rozsądku, zanim nie zaczeli do niego znowu wydzwaniac, wtedy poszedł*
Ostatnio edytowany przez ED (2012-02-20 16:50:01)
Offline
Biznesmen
*Do Urgowego gaju pierwszy raz po trzytygodniowej nieobecności zawitał Ed.
Oczywiście przygotował się na to spotkanie – najpierw udał się do warsztatu gdzie go załoga pogonila. Tam na tymczasowo przyłapali prawe dzialo i przyspawali. Było nieruchome i na razie tylko tyle ze było, no ale to Urgi działo, jakże by przyjść do niej bez niego? Szczyt nietaktu.
Oczywiście miał ze sobą dary – nie pochodzily one z Tythona a z magazynów, ale było za to lepsze – kawałki satynowych tkanin, duze płaskie szlifowane talerze z butelkowego szkla i naszyjnik bardzo błyszczących bazarowych korali dla dam w wieku przedszkolnym.
I jakiegoś pączka dla Juniora. O swoim „synu” Ed nie myślał za bardzo. Wolał rozpieszczać „żonę”.
Wszedł do srodka, zamruczał i rozejrzał się, po czym powoli poczał zbliżać się do gniazda.
Procz niedbale zamocowanego działa rzucało się woczy jeszcze coś, a raczej przede wszystko coś. Wyglądało wręcz strasznie.
Wcześniej podczas wizyty na Hoth Ed miał na siatce ochronę z przeźroczystego tworzywa. teraz tez miał ją na sobie tylko ze… nie miał siatki.
Osłone nałozono i przykręcono do pancerza, chroniła ona to, czego siatka po zdjęciu nie mogla ochronić. Widac było wiec kłębowisko niebiesko-czerwonych zakończonych czujnikami kabli sterczących do góry Az pod osłonę – jak to Missay nazwała –robaki. Wśród robaków oczka. Po dwa na boki i Głowna para do przodu. Z bocznych ruszało się tylko jedno, pozostale były rozbite albo ich nie było. Zdrowe patrzące oczko było tylko jedno – lewe z przodu. Jego para poruszała się razem nim ale obiektyw był wypalony.
Oczka były idealnie okrągłymi kamerkami wielkości kobiecych pieści umieszczonymi w obrotowych orbitach.
I taki Ed szedł sobie dalej*
Offline
Zwierzak
Z całą pewnością można było Edziowi donieś o tym, że Urga ma doła. Bo i miała. Jak zawsze nie lubiła rozłąki z Edem, a zwłaszcza tak długiej. Tęskniła i płakała po swojemu, olewając przy tym Juniora, który już działał jej na nerwy. Bycie matką dla gizki nie było jednak czymś, w czym Urdzia była dobra. Zwłaszcza gdy dziecko porywało jej jedzenie i rosło jak na drożdżach. Nic dziwnego, że się irytowała, syczała, a czasem nawet próbowała wyrzucić Juniora. Jakoś nie nawiązała z nim kontaktu zastępującego jej Edzia.
Toteż kiedy Edzio się zjawił wpierw natknął się na Juniora, jak zwykle skrzeczącego o jedzenie i zdecydowanie większego niż ostatnim razem. A jak Junior zaczął się drzeć, to krótko po tym gdzieś ze sztucznych skałek wyłoniła się sycząca i agresywna Urga.
Zatrzymała się i przekrzywiła główkę, jakby się zastanawiała kto przyszedł.
Offline
Biznesmen
*Zdumiony Ed zatrzymał się i spojrzał w dól. na szczęście torbę zamocowano mu tak by nie spadła. Spoglądał teraz na podobną muz budowy ale o BMI chyba większym niż u Eda.
I tak na siebie patrzyli chwile*
Junior? Na miłość Mocy, synku, czym cie matka karmiła, paszą przemysłową?
*Gzie się tylko odbiło przeciągle. Próbowała się podrapać ale tylko przewróciła się na bok.
Jest tak spasiony ze pewnie niedługo zdechnie – pomyślał, przechodząc koło niego bez żalu, choc darcie się troche go irytowało.
I nagle – zatrzymał się. Dojrzał Urgę. A raczej najpierw usłyszał. Zatrzymał się wiec. Taki troche inni Ed. ze skórą zdartą z twarzy. Patrzył oczkami, teraz widać było doskonale, jak i gdzie patrzy. Mimo iż tylko jedno oczko patrzylo.
Dioda migała tak samo – błyskając, widac ją było teraz, a nie tylko jej światło*
Urdzia, nie pamiętasz mnie? *Odezwał się. Głos mu się nie zmienił* To ja, Ed…
Offline
Zwierzak
Juniory mają to do siebie, że się drą. I że trzeba je odesłać na jakąś dietę bo Urga kiepsko walczyła o swoje jedzenie nie chcąc przy tym zrobić młodemu realnej krzywdy.
Urdzia pamiętała, ale coś jej tu mocno nie pasowało. W końcu nie była tak głupia jakby się wydawało.
- Edoooo!
Chociaż głos miała radosny i przetykany terkotem to podchodziła bardzo ostrożnie, może nawet trochę nieufnie, wgapiając się w jego łepek.
Offline
Biznesmen
*Tak, zdecydowanie, i Ed już wiedział, co zrobi. Mają w koncu taki wielki, piękny basen…
Ed zas czekał. Kiedy usłyszał głos, zaraz odpowiedział cała serią dzwięków świadczących o jego radości, takich samych jak zawsze. łeb miał skierowany nieco do dołu. patrzył, widac było jak ruszają się oczka. I czekał. Był świadomy tego ze nie ma siatka, ale tego jak „strasznie” to wygląda top już mniej. Czul dyskomfort bo razilo go światło – wszak siatka chroni przed jego nadmiarem i Ed zawsze był troche w ciemności dzięki niej a teraz szok. Ale w zamkniętych pomieszczeniach radził sobie.
teraz dawał czas Urdzi*
Cześć, Urdzia. Ne bój się, potem wróci to czarne…
Offline
Zwierzak
A junior znów się darł, co Urga skwitowała wściekłym sykiem i postawieniem pancerza. Była naprawdę zirytowana. Ale kiedy młody się zamknął na chwilę, znów się wygładziła i wbiła oczka w Edzia.
- Edo kuku... inny szły!
No tak, znów zły inny i znów pewnie by chciała bronić. Widać było, że pobyt z męczącym Juniorem cofnął jej asocjację i podsycił nieufności oraz agresywne zachowania.
W końcu jednak wskoczyła na swoje działo i otarła się o Edzia z terkotem.
Offline
Biznesmen
*Jeśli Ed miał Juniora w zasięgu, to nakrył go nogą – lekko przycisnął, a palce opadające na ziemie zakryły mu świat. I tak stal na jednej nodze, drugą unieruchamiając gizkę.
\Widać było ze macierzyństwo nie przysłużyło się Urdze. Może gdyby wychowywała „oryginalne” dziecka nie taką podróbkę to byłoby inaczej*
Nie, Urdziu, to nie inni zrobili, to tak skóra schodzi…
*Wyjaśnił spokojnie, bo Urga pewnie tez od czasu do czasu wymieniała płytki pancerza czy skórę.
Kiedy zas wskoczyła na działo, które przyspawano na słowo honoru, Ed poczuł się niebywale rozluźniony. Od dawna tak się nie czul. Wydał z siebie długie przeciągłe westchnienie ulgi. Nareszcie jestem domu i ktoś mnie kocha*
Offline
Zwierzak
Zdziwiony Junior zamknął się na dłużej, i chwała mu za to.
Urdzia nie do końca zrozumiała. Sama czasem liniała ale nie tak jak wąż, tylko znacznie mniej, jakby pojedynczymi płatkami osłony płytek. Już nie rosła, więc proces ten był dość powolny, bo pancerz nie musiał się powiększać.
- Skóhra?
Spytała dalej się łasząc. To, że zaczęła jakoś wymawiać "r" w nowych słowach świadczyło o tym, że utrzymywała jakieś relacje z kimś na statku. Pewnie z Miss i może panami z maszynowni bo lubiła się tam chować.
Offline
Biznesmen
*To Ed tez wyliniał pojedynczym płatem – akurat na głowie.
Na chwileczkę przestał mruczeć by dobrze wysłuchać wersji Urdziowej tego słowa. Nie do końca wiedział, co się zmieniło, ale już słyszał różnice. Zaraz znowu zaczął mruczeć*
Skóra. Nie wesz, co to skóra?
*Zapomniał już jak się tłumaczy, na Tytonie wszyscy mądrzejsi od niego, nie musiał tego robić*
Skóra jest na stworzeniu, a pod skórą mięso
*Chciał podejść do ściany by powyciskać Urge, ale traz ze niewiele będzie czul, a dwa – Junior znowu będzie się darł. Wiec tylko troche ją „podbil”, czy tam „podrzucił” odrobinkę, by mu mocniej pacnęła na łeb, i dalej znowu zdał się na nią*
Offline
Zwierzak
- Neeee.....
Bo Urdzia dużo nie wie, albo wie, ale po swojemu i nie kojarzy. Ale jak wyjaśnił, to zrozumiała. Bo wiedziała, że każdy ma mięso i każdego można zjeść, tylko nie każdego wolno. Tyle rozumiała. Oczywiście według niej Edzio pod pancerzem też ma mięso.
Zaterkotała jak ją podrzucił, bo to lubiła. Jeszcze się nie zorientowała, że działo jest tylko doczepione. Całą jej uwagę skupial brak siatki. Tryknęła osłonkę palcem, a jak zobaczyła, że się na czymś zatrzymał, to pacnęła już pewniej całą łapką.
- Tu co?
Offline
Biznesmen
*Tak się właśnie Ed zastanowił nad swoim mięsem, czy Urdzia nie będzie podejrzliwa, bo w koncu nie było widac mięsa pod przeźroczystą osłonką – tylko ”robaki”, no ale mogą to tez być włókna mięsa.*
To jest takie coś żeby mi nikt nie wsadził palca do oka *Wyjaśnił praktyczne zastosowanie. Kamerki wykręcały się i patrzyły prosto na łapkę Urgi. Ed widział wiec jej wewnętrzna część. Zawsze jak głaskano go po siatce na wysokości oka to widział dłonie. Ale teraz dobitnie było widać jak Ed tym okiem operuje*
Offline
Zwierzak
- Ahaaaaaa....
Sama prawie mu wsadziła palec do oka, więc osłonka się sprawdzała. Spód urgowej łapki był jaśniejszy i bardziej żółty niż reszta, nie było tam też pancerza tylko gruba skóra, pomarszczona i z widocznymi bruzdami.
Teraz go pacała, jakby zadziwiona jasnością diody i jego oczkami. Widać też było, i czuć, że przełamała już pierwszy opór i agresję powodowaną Juniorem.
- Edo dzie byh?
Spytała calkiem przytomnie, bo przecież nam Urdzia mądrzeje.
Offline
Biznesmen
*Mogli sobie teraz w oczy patrzeć. Wcześniej Urdzia pewnie nawet nie wiedziała ze Ed ma oko. Tak trochę dziwnie mieć oko pod skórą. Ale może kamienie tak mają – oko pod skórą.*
Urdziu, ja poleciałem wyleczyć kuku *Odparł z powagą, szybko przypominając sobie jak rozmawia się z Urgą. Zaczął dostosowywać wydarzenia do tego języka*
I już dobrze. Nie ma kuku. Musi jeszcze skóra nowa narosnąć
Offline
Zwierzak
Dla Urdzi nie był kamieniem, tylko Edziem.
- Inne kuku?
Spytała, bo w końcu nie bardzo wiedziała o jakie chodzi. A ciekawskie toto, to wszystko musi wiedzieć, na swój sposób oczywiście.
Offline