Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
[Posiadam pozwolenie właściciela okrętu na napisanie tego tematu]
Mesa na autodestrukcji była utrzymana w podobnej tonacji co cały statek: ciemna boazeria pionowa na ścianach do wysokości ok. 150cm i wyzej kakaowe czy tam cappuccino ściany. Na wysokim suficie nie oświetlenie jarzeniowe, a kinkiety. Z jednej strony sekcja typowo stołówkowa – za szkłem potrawy, dalej stoliki po 4 lub 6 osób. Po drugiej stronie bardziej rozrywkowa część, gdzie przy posiłku można sobie pooglądać holo czy pograć w jakieś gry zespołowe. Na części stołowej cichutko gra muzyczka. Nie stołówka a taka skromniejsza restauracyjka, można powiedzieć, choć z talerzami lata się samemu
Offline
Mistrz Jedi
*O tej potrze stolowka była opustoszała, jeśli nie liczyć samotnego rodanina siedzącego przy stoliku, przed talerzem wegetariańskiego posiłku. Rodianin ów zasłaniał twarz ksiązką i leżał rozlożny na krześle, pogrążony w swoim swiecie i ukołysany atmosferą pustej sali*
Offline
Padawan
Kiedy Tane rozgościł się już w swojej kwaterze postanowił, że uda się do mesy, w której mógłby zjeść coś innego poza szpitalnym jedzeniem i kroplówkami. Skoro już co nieco wydobrzał to przydałoby się zjeść coś porządnego. Kiedy wszedł na stołówkę zauważył tylko jedną postać. Zabrał swój posiłek i ruszył w jego stronę.
- Witaj, czy mogę się przysiąść? - zapytał skromnie młody Jedi.
Offline
Mistrz Jedi
*Rodianin nie drgnął przestraszony nagłym pojawieniem się kogoś, czego można było spodziewać się po jego wątlej posturze, bo i owszem – był bardzo drobnej budowy. Spokojnie opuścił w dół trzymaną oburącz książkę o dość mrocznej okładce, niestety tytuł zasłaniał palcami.
Okazał się rodianinem typowej urody: wielkie oczy, wąski ryjek i żywe „włosy” układające się na wzór irokeza przez całą czaszkę.
Uśmiechnął się, choc rodianie mają takie wąskie usteczka, ze trudno to zauważyć*
Oczywiście, siadaj
Offline
Padawan
- Dziękuję. - powiedział i spokojnie rozłożył się z jedzeniem na stoliku tak aby nie przeszkadzało to Rodianowi. - Tak przy okazji, jestem Tane. - dodał wstając nieco z krzesła i wyciągając dłoń w kierunku Rodianina. Zawsze wolał znać imię rozmówcy. W końcu możliwe, że jeszcze się spotkają, bo nie zanosiło się na to, że wizyta Tane'a na tym statku to chwilowa przejażdżka.
Offline
Mistrz Jedi
*R9odianin na pewno był starszy od Tane’a, miał coś kolo 30 lat. Odłożył książkę, wstał także i uscisnął rekę padawana. Nie miał silnego uścisku*
Mac Joccuki, bardzo mi milo *Oczy Maca choć nieruchome, zdawały się być wesołe. W Mocy miał bardzo pozytywne wibramie. Top zrównoważona istota bez większych zapętleń psychicznych*
To ty jesteś ten sławny padawan z dryfującego wraka?
Offline
Padawan
- Bardzo mi miło. - powiedział kiedy Mac się przedstawił. - O, widzę że już o mnie słyszałeś. - stwierdził zaskakująco. - Informacje tutaj szybko się rozchodzą. - dodał i usiadł poprawiając się w krześle. - Gdyby nie Ed prawdopodobnie byśmy nie rozmawiali. - dodał już nieco smutniejszym głosem kiedy przypomniał sobie o mistrzu, który niestety podzielił inny los niż Tane'a.
Offline
Mistrz Jedi
Taaa, jak w każdej izolowanej społeczności *rodianin podciągnął sobie spodnie na udach, z resztą trochę za luźne, i usiadł. Biorąc pod uwagę to jak zabiera się za to swoje jedzenie to nie dziwota że był chudy, no ale niektórzy tak mają.*
Coś się zadzieje, a wszyscy wygłodniali informacji. Gdyby nie Ed? A co, już go wkurzyłeś i ledwo mu uciekłeś?
Offline
Padawan
- Nie, nie. Wręcz przeciwnie. Wygląda na to, że się zaprzyjaźniliśmy. Chodziło mi o to, że gdyby nie jego pomoc to prawdopodobnie natknęlibyście się na szczątki dwóch martwych Jedi, moje i mistrza Certusa. Na szczęście w nieszczęściu mi się udało i tego chciał mój mistrz. - powiedział i znów nieco posmutniał.
Offline
Mistrz Jedi
*Mac oparł się przedramionami o blat stołu i złożył krzyżowo ręce, jednocześnie nieco pochylając się d przodu w stronę padawana*
To taka historia. Dobrze się stało, twój mistrz umarł wśród przyjaciół. A i ty już nie masz się o co martwić, jesteś tutaj, a i nie podpadłeś Edowi, znaczy ze masz w sobie coś
Offline
Padawan
- Możliwe, że dobrze iż zmarł tutaj niż w rękach wroga ale nie mogę darować sobie tego, że poświęcił się dla mnie. - powiedział. - Może gdyby nie ja to nadal by żył? - dodał. - A czy mam w sobie coś? Na pewno nie jestem nikim wyjątkowym. - dodał i znów nieco posmutniał. Do tego dochodził żal, że swoim smutnym stanem obarcza jeszcze Maca. Ale może musi się komuś od tak po prostu wyżalić.
Offline
Mistrz Jedi
Wytłumacz mi, co to znaczy „gdyby nie ja to by żył”? Ty nie masz tu nic do rzeczy, prócz tego ze walczyłeś o niego na równi jak on wałczył o ciebie. Czasy mamy takie że tracimy kogoś co chwilę. My doczekaliśmy takich czasów, ale Mistrz ma już to z głowy, a na pewno gdzieś tam jest
*Mac już teraz rozumiał ze padawan znalazł się w obliczu przeżywania śmierci bliskiej osoby. Zawsze był z mistrzem, teraz nagle jest sam, w obcym miejscu, mistrza nie ma.*
Wiem, ze różne myśli chodzą po głowie, ale to nie była w żaden sposób twoja wina
Offline
Padawan
Tane siedział przez chwilę z opuszczoną głową, słuchał i rozmyślał na temat tego o czym mówił Mac. Zdawało się, że ma niezłego gadanego i wie jak do kogoś dotrzeć. Potrafił postawić kogoś na nogi, przynajmniej na razie. Tane podniósł głowię i uśmiechnął się lekko do Maca.
- Może cały ten stan spowodowany jest tym, że całe życie był przy mnie i po prostu boję się, boję się, że bez niego sobie nie poradzę. Brakuje mi go, był mi jak ojciec. - dodał ale już bez nuty smutku. Było jakoś tak, że kiedy Tane wspominał te dobre czasy to zaraz się rozpromieniał. Widać rozpamiętywanie czarnego momentu nie pomaga, za to tych lepszych poprawia stan Tane'a.
Ostatnio edytowany przez Tane (2012-03-10 15:06:56)
Offline
Mistrz Jedi
*Rodianin skinął głęboko głową*
Tak, tak działa nasza psychika, to normalne. Całkiem naturalne jest to, co czujesz. Nie powinieneś z tym walczyć. Nie wpędzaj się tylko w poczucie winy, Twój mistrz jeszcze jakis czas będzie ci towarzyszył, późnej nauczysz się samodzielności. Pamiętam, jak sam poszedłem na studia, na Couruscant. Moi rodzice nie umarli, ale zostali na Rodii, a ja miałem wtedy 20 lat. Płakałem po kątach i czułem się tak potwornie samotny, jakby unicestwiono całą moja planetę…
Offline
Padawan
- Masz rację, może nie powinienem z tym walczyć a zaakceptować tą sytuację, w końcu nic w tym kierunku nie zmienię. - powiedział. - Studiowałeś? Co takiego? I jak poradziłeś sobie z samotnością, która Ci wtedy doskwierała? -dodał.
Offline