Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Jedi
*Chyba im się nie udała ta część związana z "nie ściąganiem więcej flesh raiderów". Bo ich przybywało tak czy inaczej. Co do utracenia możliwości wyczuwania stworzeń w okół siebie, nie było co rozpaczać. Doskonały węch i dobry słuch mu pomogą w orientacji, a dopóki będzie ciemno i wzrok lepszy będzie. Rozróżnianie kolorów mu się nie przyda teraz i tak w tym czarno białym świecie jaki widzi podczas nocy.*
-Pacyfistka, kuźwa! Nie czekaj na mnie.
*Zawołał za kobietą odwracając się na chwilę w stronę rozdartych stworzeń. Strzały niebezpiecznie blisko niego przelatujące odpychał lekko za pomocą Mocy.*
-Nie chcę wam robić krzywdy durnie, ale sami się o to prosicie.
*Mruknął do siebie sięgając mocą w okół siebie. Owszem mógł im na głowę zwalić część sufitu ale raz, że nie chciał niszczyć tego miejsca, dwa reszta budynku by się przy tym pewnie też zawaliła. Tak więc Hadd sięgnął Mocą po wszystko w około. Także i po strzały jakie się porozbijały w okolicy. Otwierając się na Moc zamierzał unieść w górę kamienie i fragmenty muru oraz strzały i cisnąć je w stronę raiderów. Miało to na celu tylko ich dezorientację i zrobienie chwilowej zasłony dymnej z ziemi jaką też poderwano w powietrze. Ranić czy zabijać tych stworzeń nie zamierzał inaczej by się skupił tylko na kamieniach z których można by zrobić całkiem dobre pociski balistyczne. Przeszkadzajka, nic więcej. Po tym ruszy w ślad za Leri korzystając z małego chaosu jaki wszą jego poczynania.*
Offline
- Spadaj!
Krzyknęła do niego Leri i wyskoczyła przez dziurę w murze, która jak na złość znajdowała się o dziwo trzy metry ponad poziomem gruntu, wiec niezgrabnie wylądowała na ziemi, amortyzując nieco się upadku. A potem się pozbierała i rozejrzała po okolicy, czy aby nie ma w pobliżu żadnych dzikusów. Mieli szczęście, więc zabraczka biegiem ruszyła w głąb miasta, ale gdy tylko znalazła odpowiedni zaułek to tam się ukryła, by poczekać na Hadda.
Sztuczka Hadda się udała, kilka większych kamieni i masa mniejszych poderwała się a potem wystrzeliła jak pociski w stronę raiderów, którzy to zasłonili się rękami abo odwrócili do nich plecami. Większych szkód im to nie poczyniło, byli poobijani, pechowcy mieli złamaną kość czy dwie, ale byli cholernie twardzi, więc zabić ich to nie zabiło. Ale Leri i Haddowi dało to czas na ucieczkę.
Offline
Jedi
*Nie przyglądał się efektom swojego działania tylko od razu po rzuceniu tej chmury rozmaitego śmiecia(dodatkowo wymieszanego przez wiatr) rzucił się w dalszą ucieczkę. Skoro nie było potrzeby by zabijać dzikusy, nie trzeba tego było robić. Co innego jeśli by nie mieli żadnej drogi ucieczki przed konfrontacją. Hadd po wydostaniu się z budynku zaczął rozglądać się za Leri, w Mocy zbyt dużo zakłóceń było czy jak by to określiła jego mistrzyni "burdel nieziemski" by być w stanie coś wyłuskać sensownego z tego wszystkiego.*
-Leri!
*Głośnym szeptem się posłużył z zamiarem wywabienia Leri. Może i jej wywęszyć nie mógł, ale jeśli mu się pojawi w zasięgu wzroku to ruszy za nią by mogli czym prędzej udać się dalej, nim dzikusy wylezą z budowli lub na kolejną grupkę się natkną.... w końcu tamci narobili trochę hałasu już wcześniej.*
Offline
Leri nie trzeba było wołać dwa razy. Właściwie to zauważyła wcześniej jak Hadd wyskakuje z wyrwy w murze, więc wyszła z ukrycia i pomachała mu, by szybciej ją znalazł. A jeśli to nie zda egzaminu to jeszcze zagwiżdże. Wolała ie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi. A potem ruszyła w dalszą drogę, przemykając chyłkiem pomiędzy zwalonymi kolumnami, wielkimi fragmentami budowli i wież. Mieli do przebycia spory kawałek a tymczasem powoli robiło się tak ciemno jak w nocy. Wiatr nie ustawał a w dodatku zaczynał padać deszcz. Z początku były to małe krople i rzadkie, ale z każdą chwilą robiły się większe i padały gęściej. A do tego atmosferę podgrzewały pioruny przecinające niebo i odgłosy grzmotów.
- Musimy zejść do podziemi... system kanałów biegnie do "Kuźni"!
Musiała powiedzieć to dosyć głośno, by przedrzeć się przez świst wiatru. Flesh raiderów zaś było słychać gdzieś w tle, ale najwyraźniej jeszcze nie wpadli na ich trop.
Offline
Jedi
*Pogoda im sprzyjała wbrew pozorom. Skoro Hadd nie był w stanie podjąć czyjegoś zapachu to i raiderzy pewnie też nie byli w stanie, a ewentualne ślady stóp deszcz i wiatr momentalnie zmyją. Ciemność też była czymś co Haddowi nie przeszkadzało. W ciągu dnia nie miał najlepszego wzroku, ostrość miał gorszą niż ludzie, ot jak krótkowidz w porównaniu do zdrowego człowieka. Ale z drugiej strony wolał gdy przewodnik coś widział, a zabraczka raczej w nocy lepszego wzroku nie miała, a burza coraz większą ciemność sprowadzała dosłownie i w przenośni.*
-Prowadź do jakiegoś wejścia tam w takim razie! Chyba, że mam się przekopywać w dół!
*W sumie jeśli by się znajdowali centralnie nad tunelem za pomocą miecza szło by się tam dostać bez zbytniego naruszania samego tunelu.... Hadd w czasie drogi nawet skorzystać ze skanera próbował by sprawdzić czy czasem nie ma pod nimi jakiejś wolnej przestrzeni, ale gdzie tam....nic nie szło odczytać przez tą burzę. Dobrze, że chociaż to co było wgrane na urządzenie było zdatne do użytku. Bezużyteczny w tej chwili skaner wylądował w kieszonce pasa Hadda, znów poprawił plecak na swym grzbiecie i w ślad za Leri podążał jak wcześniej.*
Offline
Flesh raiderzy dalej ich ścigali i przy okazji zwoływali swoich towarzyszy, przez co ich grupa rosła. Ale póki co nie wpadli na trop swoich ofiar.
Leri zaś biegła mocno przygarbiona i często chyłkiem przemykała od głązu do głazu, próbując w tej ciemności wypatrzeć jakieś punkty charakterystyczne, ale kiepsko jej to szło. Na szczęście co jakiś czas błyskawica przecinała niebo, co pozwalało jej rozejrzeć się po okolicy.
- Tam
Mruknęła i wskazała kierunek a potem pobiegła tam. Hadd raczej nie zobaczył tego, co mu pokazywała zabraczka, ale to nie miało znaczenia, bo to ona przewodziła ich małemu stadku.
- Tunel jest blisko...
Odpowiedziała mu i nie skomentowała tej wzmianki o przekopywaniu się. Wolała skupić się na zadaniu, podczas gdy deszcz padał co raz intensywniej, sprawiając że ubranie zaczęło lepić im się do skóry.
I w końcu po dwóch, trzech minutach intensywnego biegu dotarli do... rozległej dziury w ziemi. Leri nie czekając na nic po prostu wskoczyła do środka.
Offline
Jedi
*Jedyne miejsce jakie pozostawało jeszcze relatywnie suche u Hadda to były tylko jego plecy, które to przed deszczem chronił plecak. Sam skrull'lla wędrował obecnie prawie, że na czterech kończynach nie chcąc by od czasu do czasu rozświetlające okolice błyskawice ułatwiły raiderom wypatrzenie jego osoby. I bez tego nie był pewien jak dobrze oni są w stanie widzieć w ciemności. *
-Oby tylko tędy nie poleźli...
*Mruknął do siebie idąc w ślad zabraczki, wskakując w dziurę jaka pod nim się rozpościerała. Nadeszła pora na kanały.*
Offline
Oboje znaleźli się w ciemnym i nieco wąskim tunelu, przynajmniej dla Hadda, bo Leri mieściła się tu bez trudu. Problem tkwił w tym, że tutaj nie mogli liczyć na żadne światło, wszędzie panowała ciemność. No i lekki zaduch. Ale przynajmniej było sucho.
- Powiedz mi, że masz latarkę... albo pochodnię chociaż
Mruknęła. W tej chwili mogła zawiesić na chwilę swoją niechęć wobec technologii. Byleby tylko coś zobaczyć.
A gdy Hadd jakoś rozświetli ciemność to ich oczom ukarzą się grube, kamienne ściany tunelu oraz na prawdę sporo pajęczyn. A z sufitu co jakiś czas smętnie zwisały korzenie, były na szczęście słabo rozwinięte, bo na powierzchni wielkich drzew nie było zbytnio.
Offline
Jedi
*Dla niego teraz wszystko znacznie lepiej wyglądało niż na górze gdzie co jakiś czas błyskawica silnym błyskiem zaburzała jego wzrok. Nie znał on jednak tych tunelów, a na błądzenie nie było czasu.*
-Moment.
*Zdjął ze swych pleców swój bagaż odgarniając z oczu mokre włosy. Mógł włączyć swój miecz zawsze, ale dźwięki mogły coś przywabić. Lepszym źródłem światła były teraz pręty jarzeniowe. Wystarczyło złamać taki by ten powrócił do poprzedniego kształtu po chwili, dając tym samym fluorescencyjną poświatę rozświetlającą wszystko w zasięgu kilku metrów*
Offline
- Dobre i to...
Mruknęła Leri a potem wzięła od niego jeden z prętów. Co prawda dzięki nim widziało się nieźle w promieniu dwóch, trzech metrów, jednak nie można było sprawdzić tego, co jest dalej. Ale jakoś sobie poradzą.
- Dobra chodź. Patrz na ściany i szukaj jakichkolwiek znaków. Z tego co pamiętam z opowieści tunele są znaczone. Musimy znaleźć tą odnogę, która prowadzi do "Kuźni".
Poinstruowała Hadda no i ruszyła przed siebie, trochę jednak marznąc. Była już cała mokra, włącznie z jej ubraniem. Włosy, które przedtem miała starannie upięte i powiązane teraz opadało na jej plecy w nieładzie. A idąc przed siebie lepiły się do niej stare pajęczyny oraz kurz i proch. Po wyjściu s tuneli nie będą zbyt ciekawie wyglądać.
Tymczasem nad ich głowami burza szalała co raz bardziej i nawet w Mocy Hadd mógł wyczuć pulsujący w niej gniew i nienawiść. To był motor napędowy tej anomalii Ciemnej Strony.
Offline
Jedi
-Mniej przyciąga nieproszoną uwagę niż latarka.
*Stwierdził pod adresem prętu trzymanego w dłoni kobiety. Delikatny blask nie przeszkadzał tak bardzo ślepiom Hadda. Sam żadnego źródła światła nie stosował, szedł pewnym krokiem po drodze zbierając czubkiem głowy chyba każdą możliwą pajęczynę jaka się tutaj znajdowała.*
-Tylko pozostaje kwestia tego jakiego to oznaczenia szukamy...
*Mruknął idąc ślad w ślad za mokrą kobietą. Mu też za ciepło nie było, może i był gadem zmiennocieplnym to i tak preferował wyższe temperatury niż to co teraz odczuwał. Od czasu do czasu jego mięśnie przeszywał skurcz mający na celu ogrzanie organizmu.*
-Ta burza robi się coraz gorsza...
*Szepnął jeszcze.*
Offline
- Jakby to robiło wielką różnicę w tunelu
Mruknęła nieco złośliwie kobieta, ale wyczuwalnie humor jej jeszcze dopisywał i nie wkurzała się na nic. Póki co źle nie było... no co prawda w jej opinii flesh raiderzy nieco przeszkodzili im, ale mogło być gorzej. Tunelami też dojdą do celu, tylko trochę dłużej im to zajmie. Ale przynajmniej nie zmokną bardziej.
- Jak jakieś znajdziesz to ci powiem czy to to
Mruknęła i skupiła się na oglądaniu murów, przez co szli nieco wolno, brodząc w sporej warstwie kurzu i brudu. Po kilku minutach byli więc równie upaćkani co tunel.
- Tiaa... fatalna jest. I coś mi mówi, że to nie przypadek
Mruknęła przedzierając się przez tunel. Póki co biegł on względnie prosto, zauważalnie jednak się wznosił, więc chyba szli dobrze.
Offline
Jedi
*Różnica może i nie wielka, ale zawsze jakaś ot co. Jak na razie źle nie było. Raiderzy wiele im krzywdy nie uczynili jak do tej pory a i przynajmniej ochrona od wiatru i deszczu jakaś była. Co prawda i jedno i drugie z nich będzie wyglądać niezbyt ciekawie od zawartości tych tuneli, ale trudno by mieli być piękni i lśniący po wędrówkach w wąskich tunelach i ruinach.*
-Dopóki to nie kwas pada, albo jakiś mutagenny deszczyk to nie jest źle...
*Rozglądał się na boki w nadziei na ujrzenie jakiegoś znaku na ścianie. Nic nie było, poza jakimiś starymi zaciekami czy pęknięciami.*
Offline
No i tak szli, raczej w milczeniu bo każde z nich było skupione na poszukiwaniu jakiegoś znaku. W końcu, po kilku minutach i kilkudziesięciu przebytych metrach Leri znalazła na ścianie jeden z symboli. Przypominał nieco wielki młot skrzyżowany z mieczem, ale było to dużo bardziej ozdobne.
- O... jeśli się nie mylę to jest symbol kuźni... Chodźmy
I ruszyli dalej, jednak przeszli jedynie kilka metrów a natknęli się na skrzyżowanie. Jeden z tuneli był zawalony, ale dwa kolejne już nie. Ten na wprost nich oraz ten po lewej stronie.
- Szukaj na ścianach tego samego symbolu... musimy iść dalej drogą oznaczoną tak jak poprzednia.
Poinstruowała skrull'la i sama zabrała się za przeszukiwania kamiennych ścian.
Offline
Jedi
-Raczej tak....
*Zresztą to był jedyny symbol jaki do tej pory znaleźli, a do tego raczej na pewno związany z kuźnią. Bo i z czym innym? Ze stołówką? Sztućców tak fikuśnych raczej nie posiadali.*
-W porządku.
*Odparł na początek starając się wypatrzeć symbol miecza skrzyżowanego z młotem wśród gruzów zawalonego tunelu. No co? Nie jest powiedziane, że to jeden z pozostałych i drożnych tuneli będzie prowadzić do celu..*
Offline