Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Nieboszczyk
Postać nie żyje, zabity przez Vottagga – rozstrzelany przez jego zbirów w barze pod Granitowym Ślimakiem
Imię: Dredious.
Nazwisko: Przepadło w mrokach dziejów, wraz z ostatnimi holokronami zawierającymi jego dane.
Profesja: Ciężko tu mówić o konkretnej profesji. Jest psychopatą czerpiącym radość z zabijania, a kredyty na życie zazwyczaj czerpie ze zwłok. Uczył się przez wiele lat w Akademii Jedi jednak jedyne co mu z tego zostało to podstawowe umiejętności jak czytanie, pisanie etc.
Rasa: Człowiek
Wiek: 28 lat
Wzrost i waga: Wysoki, około 190 cm, przy tym szczupły aczkolwiek dzięki nieustannym treningom dobrze zbudowany.
Wygląd:
Mężczyzna o twarzy zniszczonej przez kilka małych blizn, zazwyczaj ubrany w czarny płaszcz narzucony na czerwone lub szare szaty. W okół nadgarstków i piszczeli zawsze ma przewiązane bandaże, zazwyczaj brudne już od zaschniętej krwi i potu. Cienke ciemne spodnie z lekkiego materiału podwiniętę są zazwyczaj do kolan. Zawsze przed spotkaniem z jakąś ofiarą stara się ogarnąć strój, by wyglądać możliwie porządnie. Nazywa to oznaką szacunku dla przeciwnika. Dłonie zawsze krążą mu w pobliżu pasa, gotowe by sięgnąć po rękojeść miecza świetlnego. Przekrwione oczy, błyszczące spod narzuconego na głowe kaptura są dla wielu ostatnim wspomnieniem z życia.
Charakter:
Psychopata ogłupiony rządzą siły. Można go tak nazwać, aczkolwiek dąży on do niej w dość niespotykany sposób. Lata ćwiczeń poświęcone władaniu mieczem świetlnym dały mu w tej sztuce poziom niesamowicie wysoki. Pełna finezja ruchów, walka w jego wykonaniu bardziej przypomina taniec, niżeli próbe morderstwa. Ciosy, parowania, uniki, finty. Uwielbia krew. Kocha patrzeć jak jego przeciwnicy konają. Nie ma oporów przed zabijaniem niewinnych. W tym wszystkim jednak uchowała się w nim odrobina, jak to sam nazywa honoru. Nigdy bowiem nie morduje przeciwnika niespodziewającego się ataku, czy bezbronnego. Jest w tym również odrobina bezczelności, gdyż choćby dziecku kulącemu się w kącie przed nieuchronną śmiercią, pierwsze rzuci broń, a następnie odrąbie głowe. Dredious krąży po galaktyce szukając godnych przeciwników, niezależnie czy są to sithowie, czy jedi. Gdyby go spytać dlaczego morduje tych ludzi zapewne odpowiedziałby iż jeśli nie są w stanie go powstrzymać, nie są również godni by żyć.
Historia:
Odrobina historii. Urodził się na Tatooine, w typowych slumsach. Bieda, bieda i jeszcze raz bieda. Do pełni nieszczęścia rodziców małego Drediousa, pewnego dnia do ich osady przybył zakichany rycerz jedi, który zabrał ich jedynego syna, co choć troche na dom dorabiał (A jakby przestał, to by go ojciec jakiemuś huttowi sprzedał), do Akademii Jedi, jakoby wielkie moce posiadał. Dziecko już wtedy nabrało chorego przeświadczenia iż jest znacznie lepsze niż wszyscy inni. Znęcał się nad rówieśnikami, zaś swych mistrzów traktował z mocnym dystansem. Wiele razy grożono mu iż jeśli się nic w jego zachowaniu nie zmieni zostanie wydalony z akademii, w rzeczywistości jednak mistrzowie bali się to uczynić, gdyż dzieciak robił niesamowite postępy w krótkim czasie. Wreszcie nastał dzień gdy zaczęto młodego adepta wysyłać na misję wraz z jego mistrzem, aczkolwiek ku zaskoczeniu praworządnej rady, chłopak jedynie doczekał momentu słabości swego opiekuna, by go zamordować, a następnie uciec jego własnym statkiem w przestrzeń kosmiczną. Poszukiwania na nic się zdały, gdyż splamiony krwią własnego mistrza chłopak porzucił szybko statek i lądując na pierwszej lepszej planecie, pogrążył się w nieskażonych niczyją obecnością lasach by medytować i trenować. Spędził tak kilka lat i dopiero po tym czasie ruszył w galaktykę by pokazać wszystkim swą potęge. A przede wszystkim swoim mocno irytującym mistrzom iż nie potrzebuje ich głupich, ograniczających go rad.
Co więcej:
Doskonale posługuje się mieczem świetlnym, jednak jego umiejętności władania mocą (Używanie mocy jako takich, błyskawice, duszenie etc.) są bardzo słabo rozwinięte.
Brzydzi się wszelkimi używkami.
Nie trzeba tłumaczyć dlaczego ciemna strona mocy jest mu bliższa, jednak nie wiąże się z nią bezpośrednio.
Jest niesamowicie cierpliwy i wytrwały.
Offline
rozmawialiśmy juz na gg, ale tu przypomnę, by Halb wiedział jak zechce coś powiedzieć. Gra morderca ma to do siebie, ze nasi gracze moga postać szybko sprzątnąć.
Ja sie zgadzam
Offline
Nieboszczyk
Żeby nie było. Chodzić z napisem morderca na czole nie zamierzam, aczkolwiek postać odgrywać niewątpliwie będę jako troche nadpobudliwą, która może wybuchnąć w każdym momencie. Zobaczymy, długiego życia sam sobie też zwiastować nie zamierzam.
Offline