Taken uczynił podobnie, jednak nie bardzo wiedząc co to te kuktucie czy kukutucie... ważne, że malec wie i sobie już resztę dorobi. Jednak u rampy kel dor trochę zamarudził, rozglądając się po hangarze, ale w końcu wszedł na pokład i oddał worek z "łupem" Malkitowi a sam sprawdził ładownię ,czy gdzieś nie ma tego szajbniętego droida. Nie było... musieli poczekać, ale nie aż tak długo. Oby tylko się pojawił.*

*Tak, Aru czuł jak aura Nemedisa rozpływa się pozostawiając tylko wątłą woń jego obecności. Odleciał, skoczył gdzieś w dal. Zabrak nie kłopocząc swej głowy myślami o byłym mistrzu w końcu dotarł do Hangaru. I tutaj miał małą zagwózdkę. Który to pojazd sobie pożyczyć. Bo ocalałych było niewiele,a jeszcze mniej takich które był by w stanie odpalić z racji braku tak trywialnych rzeczy jak odpowiednie kody startowe czy karta statku. Szczęście jednak mu dopisało. Nieco obdrapany przez ostrzał blasterowy,a może już taki był, wahadłowiec  znalazł. Mogący pomieścić chyba z 5 osób(które będą miały gdzie spać, na prostych kojach,wliczając miejsca siedzące..), z działkiem blasterowym na dziobie którym można osobno sterować za pomocą kontrolera, do tego na wyposażeniu była maleńka łazienka z jeszcze ciaśniejszym natryskiem oraz ładownia lub raczej magazynek będący jednocześnie swoistą spiżarnią choć czy tam coś było zabrak nie sprawdzał i o pojemnych zbiornikach paliwa. Nieco kanciasty, szarego koloru, kształtem przypominający prostokąt o zakrzywionych rogach. Zabrak wiele się nie namyślając za sterami zasiadł, systemy testując, zamykając luk i startując. Długo nie trwało jak opuścił hangar i odleciał na wystarczającą odległość by opuścić tę przeklętą stację. Kurs.... Nar Shadda!*

Ostatnio edytowany przez Aru (2011-02-02 13:12:51)