
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Droid
Ostrzeżenie: Jeszcze raz powiesz do mnie złomku a wyrwę ci nogi z dupy i zdzielę nimi po głowie, a następnie cię zastrzelę! *Tym razem nie było już pisków, tylko normalny głos droida. Technicy zapewne uznawali jego groźby za zabawne i nie do zrealizowania, w końcu wszystkie droidy z którymi mieli do czynienia były posłuszne. Jednakże HK był do tego zdolny. Więcej, on by to z największą radością zrobił, chyba, że by go powstrzymał jego pan, który jednak zmarł z przyczyn naturalnych bądź nie ponad 3 500 lat temu. Tak więc był "bezpańskim" agresywnym, psychopatycznym i morderczym robotem. Lepiej go wiec nie wkurzać, gdy nie ma go kto kontrolować* Zdziwienie: Ooo... to ci nowość. *Skomentował funkcję Dżonego,, gdy ten pognał gdzieś przed siebie. Póki co nie wierzył w to, że przeleżał pod gruzami te 3 500 lat. To nie mieściło mu się w procesorze*
Offline
Rebeliant
*Pewnie by zrobił, i to by była ostatnia przez niego zrobiona rzecz, tu było pełno ochrony w postaci innych droidów, które – w razie ataku na kogokolwiek z załogi Widma miały prawo atakować. A generał to by pewnie ułaskawił, no, chyba ze by robot skrzywdził kogoś ważnego, np. Avę.* [o]No dobra, bolą mnie już ręce, zamykajcie ten bajzel. Z resztą – po co się za bardzo nadwerężać, generał pewnie i tak każde to zutylizować.
- no dobra, gasimy…[/i]
*i… stało się coś strasznego. Robot mógł poczuć jak wyciągają wtyczkę. Przez chwile jeszcze rozgrzana bateria utrzymywała gasnące funkcje, jednak powoli wszystko zwalniało, gasło, az w końcu droid się wyłączył…*
*Następnego dnia o dogodnej godzinie generał chrychajac niemiłosiernie przemierzał wolno korytarz prowadzący do serwisowni. Zaraz będzie mijał rozgałęzienie do kajut mieszkalnych. Tu powinien już czekać na niego Windu.
Kaszel Qymaena niósł się tak donośnie, ze mistrz Windu nawet jeśli nie czekał, to na pewno to usłyszy, i wyjdzie.
Cyborg sam nie chciał przesłuchiwać droida z racji tego, ze nie wiedział jaką wagę mają te „dżedajskie akcesoria” akcesoria*
Offline
*Mace jednak już czekał na Generała, bo skoro się umówili na tą określoną godzinę, to nie wypadało się spóźnić. Kostkę holocronu miał ze sobą, tak na wszelki wypadek. Była ona zbyt cenna, by zostawiać ją bez opieki w kajucie. Poza tym może się przydać przy wyciąganiu informacji z tego upartego i pyskatego droida. Ciekawe, czy technikom udało się coś z niego wykrzesać?* Witaj generale... idziemy? *Zapytał mistrz Windu, stojąc spokojnie na korytarzu i czekając na wiadomą osobę. Wczorajszego dnia załatwił wszystkie najbardziej palące sprawy Zakonne, w tym przekazanie informacji o zdobyciu holocronu i odkryciu lokalizacji Tythonu. Zostawała jeszcze kwestia wysłania tam zwiadu...*
Offline
Rebeliant
*Wiec w końcu naszli na siebie, a ściślej generał naszedł na mistrza, nadal jeszcze trochę pokaszlując ale już zdecydowanie mniej* Niech cie dobre bogi, mistrzu Windu, a i owszem, idziemy *wycharczał. Widać w wyjątkowo dobrym humorze był, bo był wręcz miły dla mistrza Windu. A może to dlatego, ze wiedział, ze na końcu tego korytarza będzie mogł brutalnie zademonstrować swoja wyższość, nawet jeśli tylko droidowi. Niektórych cech nie oszukasz. Tak wiec ruszyli obaj, generał tradycyjnie zgarbiony, tak ze niższym od jedi się wydawał, z rękami tyłu. Drzwi serwisowni rozsunęły się przed nimi. Naokoło platformy było uprzątnięte, nie było droideki, a HK leżał na płycie.*
No dobrze… *wycharczał generał, zachodząc od frontu, w miejscu gdzie wcześniej był kabel ładujący*
Generale, ostrożnie!
*krzyknął technik kiedy generał złapał się za iglice. Zgromił podwładnego spojrzeniem*
Dobra, nic mu nie będzie
*odrzekł. Znał się na tyle na droidach ze wiedział, ze nic nie będzie. Może być co najwyżej nieprzyjemny dla robota szok napięciowy. Ale nie zabije, a nawet nie uszkodzi*
Offline
Dobrze... *Mace z grzeczności nie skomentował tego przywitania, a właściwie odwołania do bogów. Mace dobrze wiedział, że bogowie nie istnieją, jedynie prymitywne ludy uważały Moc za element boskości, nadając jej imiona, czasami też charaktery i nadprzyrodzone moce. To był ich sposób na akceptację tego i próba zrozumienia. Nie zmienia to faktu jednak, ze bogów nie ma, jest tylko Moc.
Ruszył on powoli za generałem, czając się nieco z tyłu. Jemu ta konfrontacja z droidem nie przynosiła jakieś większej satysfakcji, po prostu chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Wkroczył do sali za cyborgiem i ustawił się nieco z boku, w końcu oni wiedzieli co robią*
*No i rację mieli, że ten skok napięcia wywoła lekki szok u droida, podobnie jak nagłe odłączenie, co wywołało spore niezadowolenie u HK. Powoli wszystkie funkcje się uruchomiły, fotoreceptory zapłonęły czerwonym blaskiem a głowa, dotąd bezwładna zaczęła się lekko poruszać, aż w końcu zlokalizowała generała. Ten widok mu się jakoś nie spodobał* Ironizacja: Tak, oczywiście, włączajcie i wyłączajcie mnie z kontaktu, w końcu jestem przerośniętą mikrofalówką dla takich idiotów jak wy. *"humor" mu się zdecydowanie nie poprawił, bo nadal był opryskliwy jak przedtem i nie zdradzał chęci współpracy. Nadal nie docierało do niego to, że jego ostatni pan już dawno w grobie leży* Zapytanie: Czegóż sobie życzą wory mięcha nim znowu zaczną się bawić wtyczką od mojego zasilania? Zdecydujcie się w końcu, czy mnie składacie czy sprzedajecie do muzeum antyków. To źle działa na moją psychikę i moje kruche uczucia...
Offline
Rebeliant
*Tak wiec i Mace od generała lepszy nie był w swojej chęci komentowania i „udowadniania swojej wyższości” jako mocowladnego nad prymitywizmem innych, wierzących w bogów istot. A przecież jakie to były piękne słowa, w tłumaczeniu na dżedajski: niech Moc nad tobą czuwa, czyli: życzę ci jak najlepiej.
Dobrze, ze się nie odezwał bo generała by to zabolało, a wtedy mogłaby się współpraca tak dobrze nie układać.*
Rzekłbym, ze przepakowaną, a nie przerośnięta. Rośnięcie jest domeną organików *wycharczał generał,. Złośliwie bawisz się kablem od ładowarki* Kilka pytań mamy, to na początek. początek potem zobaczymy. Proszę, mistrzu Windu *I odsunął się, puścił w wielkodusznej łasce ten kabelek i zajął się rozmową z technikami*
Offline
*Dlatego też milczał, by nie urazić uczuć generała, bo z doświadczenia wiedział, że rozmowy o bogach, Mocy i tym podobnych sprawach to drażliwe kwestie i wiele ludów po prostu nie chce porzucać tradycji. Zakon ich do tego naturalnie nie zmuszał, każdy miał swoją wizję. To było obopólne poszanowanie własnych przekonań, a Mace nie starał się nikogo na siłę przekonywać, że bogów nie ma, że jest tylko Moc
No dobrze droidzie HK-47... zacznijmy jeszcze raz. Wiesz co to jest? *Mówiąc to wyjął z kieszeni holocron i pokazał go HK. Wybierali znowu trudniejszą drogę w dotarciu do danych pamięciowych tego droida, bo najwyraźniej nikt nie chciał ryzykować próby hakerstwa. HK mógł w kwestii autodestrukcji kłamać, bądź też nie, ale wiele droidów zabójców było wyposażonych w zaawansowane zabezpieczenia* Jeśli będziesz współpracować, to zostaniesz przywrócony do funkcjonalności. Nogi, ręce i tym podobne... *Musieli mu coś dać w zamian za to, bo po dobroci to nie będzie chciał współpracować. Ale nikt nie wspominał o tym, że go wypuszczą, czy też pozostawia aktywnego.*
*Fotoreceptory HK łaskawie zignorowały tego przerośniętego kretyna w pancerzu, co to myśli, że jak trzyma wtyczkę, to jest panem sytuacji. Mógł on się wiecznie kłócić, ale takimi metodami to oni niczego nie osiągną. Póki co jednak ta czarna łysa pała miała negocjować, więc uwaga droida się na nim skupiła, a chwilę później na kostce trzymanej na dłoni tego Rycerzyka, czy Miszcza... HK jednak milczał, ale gdy usłyszał dalszą część wypowiedzi sugerującą naprawę, to musiał to rozważyć. Był skłonny do wszelkiego kłamstwa, by osiągnąć swój cel, a jego celem było przywrócenie funkcjonalności i powrót do swojego właściciela* Stwierdzenie: Ta kostka to holocron Jedi, starożytne urządzenie przechowujące wiedzę Jedi. *Wiedział też, kim był twórca tego konkretnego urządzenia, ale tego nie musiał wyjawiać no i nie miał do końca prawa tego wiedzieć, skoro holocron tylko Jedi mogli włączyć*
Offline
Rebeliant
*Generał niby rozmawiał z technikami, ale zerkał ciekawie katem oka na droida i Mace’a. Droid się mylił. Będą pracować takimi metodami, jakimi generał będzie sobie życzył.
Póki co jednak nic nie mówił, Mace nie potrzebował jego pomocy. Generał nie czul potrzeby ingerowania w jego obietnice. Niech obiecuje co chce, byleby swój cel osiągnął*
Offline
Cieszę się, że wiesz co to jest... *Powiedział i przyjrzał się kostce na jego dłoni, nadal pokazując ją HK. Wyglądało na to, że obie strony grają w dziwna grę, blefując i wykręcając się, przy czym nie wiedzieli o tym ich rozmówcy. Mace uważał, że droidy nie mogą kłamać a HK uważał, że Jedi kłamać nie mogą. Takie błędne koło* Tak więc dlaczego go ukradłeś i komu miałeś go dostarczyć? Jaki był tego cel? No i kiedy to było?
*HK mało obchodził generał i jego metody. Póki co jego główną dyrektywą była ochrona właściciela jak i niniejszej jednostki, jednak właściciel miał priorytet w tej sprawie, więc w żaden sposób nie mógł ryzykować jego życiem. Nawet gdyby chciał, to ograniczały go blokady programowe* Stwierdzenie: Bezpośredni rozkaz pana. Powody nieznane. Wszakże nie tłumaczy się droidowi, dlaczego ma coś zrobić, prawda? Rozkaz to rozkaz. Osoba docelowa nieznana, prawdopodobieństwo ograniczenia programowego wynosi 100%. Zarejestrowana data wydania rozkazu to rok 394 20 tysiąclecia począwszy od utworzenia Republiki.
Offline
Rebeliant
*Za to generał był strategiem. Wiedział, ze jedi mogą kłamać, choć czynią to w ostateczności. Mace się przed tym nie cofnie, top oczywiste, bo stawka jest za wysoka, z resztą rozmówca to tylko rzecz. Robot zaś skoro był na tyle kreatywny, by bluzgać, to na pewno tez i kłamie i jeszcze wiele innych rzeczy potrafi.
Generał tylko zmrużył oczy słysząc datę, jakby trochę złośliwie, po czym sobie kaszlnął i zaczął spacerować po pomieszczeniu, czekając ze swoimi metodami na odpowiedni czas…*
Offline
*Słysząc datę jego brwi uniosły się nieznacznie w górę, bo to by potwierdzało ich teorię, że jest stary. Bardzo stary* Cóż... w takim razie zapewne "zasmuci" cię wieść, że obecnie mamy 344 rok 24 tysiąclecia. A więc przeleżałeś pod kupą gruzu prawie cztery tysiąclecia... nie wierzysz, to sam sprawdź... Generale, można udostępnić mu na chwilę systemy chronologiczne, by potwierdził to? *Droid z pewnością mu nie uwierzy na słowo, ale ograniczony dostęp do danych może jakoś go zmiękczy. Jego właściciel z pewnością już nie żył, więc nie musiał go chronić już* Twoje oprogramowanie ochronne jest więc bezużyteczne. Zawiodłeś, nie wypełniłeś misji... twój właściciel nie żyje.
*HK tylko patrzył swoimi fotoreceptorami w twarz Mace'a analizując dokładnie jego słowa. Niestety wszystko wskazywało na to, że mówił on prawdę, a więc wszystko przestało mieć znaczenie. Tylko pozostawał jeden problem... czemu nadal był aktywny?* Analiza podstawowych systemów: Systemy Chronologiczne uszkodzone. Systemy Autodezaktywacji w przypadku śmierci właściciela uszkodzone... Zdziwienie: A to ciekawe... nadal funkcjonuję mimo utraty pana... bardzo interesujące... *HK się to bardzo, ale to bardzo podobało, bo nie był już całkowicie bezbronny w takich sytuacjach. Co prawda nadal jego podstawowe systemy wymagały władzy zwierzchniej, ale skoro jedno z podstawowych zabezpieczeń padło, to można i pozostałe obejść, ostatecznie się buntując. Tylko do tego będzie potrzebował pełnej sprawności, a nie osiągnie jej poprzez przekomarzania się z tymi organicznymi worami mięcha.*
Offline
Rebeliant
Ależ naturalnie mistrzu, proszę *wycharczał generał wręcz nienaturalnie miłym głosem, niskim, gardłowym, jednocześnie ponaglając techników ruchem głowy, by wykonali życzenie jedi. techników tak tez się stało, Mace dostał czego chciał, a generał ruszył dalej na spacer po warsztacie*
Offline
*Przypominało to trochę negocjacje z żywą istotą, ten robot był całkiem sprytny i cwany. Wymuszał w pewien sposób ustępstwa na nim, ale sam też szedł na ustępstwa, a teraz, gdy dotarła lub dotrze do niego świadomość, że jego pan umarł i nie musi go chronić, to może pójdzie na większe ustępstwa, by sam siebie ratować.* Widzisz więc, że nie kłamiemy. Twojego właściciela już nie ma, nie musisz go chronić. A więc dla kogo był przeznaczony holocron i na czyje zlecenie? Możesz sobie tylko pomóc...
*Po podłączeniu przewodu HK od razu zaczął przeszukiwać wszelkie dostępne mu dane, chcąc zweryfikować ich prawdziwość. Zajęło mu to trochę czasu, w końcu jednak otrzymał satysfakcjonujące go odpowiedzi. Tak więc dyrektywa pierwsza odpadała z powodu śmierci właściciela, a więc kolejna obejmowała ratowanie niniejszej jednostki za wszelką cenę, nawet jeśli będzie musiał zdradzić poufne informacje. Ale minęło 4 000 lat, teraz są one bezużyteczne.* Stwierdzenie: Kradzież holocronu z Ossusa zlecił mój były właściciel, Dax Pavon, kolekcjoner dzieł sztuki, paser, złodziej. Prawdopodobne przeznaczenie - sprzedaż na zlecenie. Brak danych odnośnie zleceniodawcy kradzieży. *Gdy dyrektywy go już nie ograniczały to mógł sprawiać wrażenie potulnego i grzeczniutkiego. Cóż, Generał się rozczaruje pewnie*
Offline
Rebeliant
*Generał może wyglądał jak droid, ale na pewno nie myślał jak Dżony. Wnioski wyciągał bardzo szybko, jego hipotezy były często bardzo trafne. Nakręcił się, teraz tylko czekał. Jak zechce przywalić to kopnie leżącego jak nie będzie miał przeciwnika gotowego do walki. Teraz obserwował, ganiając myśli torami znanymi tylko kaleeshom.
A główna z nich to taka ze nie może pozwolić sobie na błąd.
Coraz mocniejsze zmrużenie oczy świadczyło os wiadomości coraz większych możliwości*
Offline
*Informacje podane przez HK rozczarowały nieco Mace'a ale czego też można się było spodziewać? Ten tak zwany "kolekcjoner" pewnie kradł wszelkie cenne dzieła a potem sprzedawał je na Czarnym Rynku. Ślepy zaułek, kompletnie im teraz nie przydatny. Chociaż nie wykluczał, że w przyszłości spróbuje skorzystać z jego bazy danych* To wszystko, nie mam więcej pytań. Teraz pozostał Generał, który pewnie będzie miał kilka pytań... *Mace usunął się w cień, ale nie opuścił pomieszczenia. Zdobyte teraz informacje mogą im się potem jakoś przydać. Tak wiec stał z boku i obserwował, chowając holocron do kieszeni*
*Głowa HK powoli się okręciła w kierunku wielkiego droida, bo za takowego go uznał. Nie znał pojęcia cyborga, technika wtedy nie była jeszcze tak zaawansowana. Czekał na pytania, ale nie próbował nikogo nabrać na przesadna służalczość po tych wszystkich bluzgach*
Offline