Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwykły obywatel
Nagle poczuł silne ręce które trzymały za jego ramiona, a później spojrzał jak jego broń leżała na ziemi. Więc co miał teraz robić to nie zbyt wiedział, zwłaszcza że nie wiedział z kim miał do czynienia. Spojrzał na jednego a później na drugiego oprycha a widząc później jak tamten zaciska dłoń na szyi siostry zawołał.
- zostaw ją skurwysynie (i tak dalej, wiązki przekleństw).. coś zrobisz to Ci żebra połamię...
No cóż, w zasadzie teraz nie był wojskowym i w zasadzie był tak jakby na zwolnieniu chorobowym i zwolniony na czas nieokreślony z pełnienia obowiązków wojskowych. Mógł się zawsze zasłonić tym że jest a raczej był pilotem floty Imperium i byłym oficerem - lecz wtedy sądził że tylko pogorszy sytuację. Kombinował jakby tutaj wywinąć się z tego bałaganu i pomyślał "I ja zawsze musze się w kłopoty wpakować". Miał swobodne nogi prawda? Więc ostrożnie i powoli jedną nogę przesunął do tyłu, lekko zamachnął sie nią i podchaczył przeciwnika w ten sposób co by się przewrócił. Skoro tak się stało a raczej myślę że tak, od razu jedną z pięści skierował ku twarzy drugiego oprawcy mając nadzieję że trafi w tamtego by zaraz kopnąć w żebra leżącego.
Offline
*Gryzienie w rękę? Może w głębi swoich zdegenerowanych myśli napastnik pochwalił odwagę dziecka, jednak nawet nie zmienił toru spojrzenia by zaszczycić uwagą małą bohaterkę. To sprawa dorosłych. Bardzo brutalna zabawa. Poszło o jakieś wiaderko, łopatkę, czy coś. Chyba tą samą zabawkę którą miał Zin chciał mieć jakiś większy dzieciak…
Szef Cieni zauważył celującą w niego broń. Jednym szarpnięciem za szyje kobiety ustawił się tak, ze teraz to on krył się za ciałem Selene przed bronią Zina. W jego wolnej ręce tez pojawił się blaster. Zwykły, który przyłożył do nerki kobiety*
Doskonale Kobdar. Zaproponuje ci gre, by udowodnić ci kim jesteś. Zanim policzę do trzech, jeden nas strzeli. Teraz przyliż sobie swoją bron do nerki, jak ja to robię. Jeśli nie strzelisz zanim policzę do trzech, to strzelę ja. Zrozumiałeś?
*Czarne cienie trzymające Siwego majacztły na tle gorzejących szczątek Hangaru. Ruch chłopaka sprawił, ze jednemu z cieni ugięła się na chwile noga, a Siwemu nogę przeszył paraliżujący ból. Noga była opancerzona. Ale nic mu nie zrobili. Chociaż nie – zmuszali do patrzenia, i to było najgorsze…*
Nie denerwuj się dziewczyno, można zyć z jedną nerką *szepnął humanoid, wręcz czule, drgającym jak w miłosnym uniesieniu głosem. Może taka bliskość damskiego ciała sprawiała właśnie, ze tom co miał w portkach z racji niekopniecia w świetnej formie właśnie zaczęło odczuwać głód…
Ale było już za późno…*
Offline
Dzieciak
Nie spojrzał na nią i nie odczuł bólu, ah... szkoda a może i dobrze bo i by jej się oberwało. Dalej się przytulała to Sel, a Sel ją przytulała więc nawet nie miała jak sie wydostać - w zasadzie nie chciała. Chociaż jakby mała pomyślała to by mogła coś wykombinować więc usilnie zaczęła planować. Powoli zaczęła się wiercić chcąc zeskoczyć, już jakiś plan w główce miała i może nieco podziała - gorzej jeśli nie.
Offline
Zin analizował całą tą sytuację. Strzelenie w nerkę? Czy on kompletnie oszalał? Strzał z takiej odległości może zabić, a tego raczej nikt nie chciał. Mimo wszystko. Zin musiał jakoś wybrnąć z sytuacji. Podszedł bliżej niego, z bronią wycelowaną nadal w wysunięty skrawek jego ciała. Zmrużył oczy. Usłyszał zasady jego zabawy. Przełknął ślinę. Odetchnął głośno. Wziął głęboki oddech. Spojrzał przez szybę do warsztatu. Na widoku stała jedna butla z tlenem. Plan C? Najwyraźniej tak.
-Słuchaj. Może zagramy po mojemu. Ty puszczasz dziewczynę, a ja nie strzelę w butlę.-Po tych słowach od razu czerwony punkcik lasera wylądował na niebieskiej butli, wypełnionej sprężonym tlenem. Strzał wywoła pewnie wybuch, który zatrzęsie posadami tej dzielnicy, zważając na to, że w normalnym warsztacie znajdowało się więcej takich butli, a ten warsztat nie był inny, toteż źle się to mogło skończyć.-Chcesz usmażyć się jak gizka na oleju, hmmm?-Spytał go. Działał jakby mechanicznie. Nie chciał strzelić sobie w nerkę, z drugiej nie chciał, by Sel oberwała, a z trzeciej strony mógł zostać zabity. Nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń.
Offline
Nie wypuściła małej z rąk, wbijając wzrok w napastnika.
- To kurwa, strzelaj mi w tą pierdzieloną nerkę, tylko kurwa, daj nam spokój!
A co jej tam szkodzi? Z jedną nerką da się żyć, operacje zresztą kosztowne nie były, a bioniczne części... cóz. Zawsze lubowała się w nowinkach technicznych. teraz jednak postanowiła zgrywać odważna, kosztem własnego zdrowia, oczywiście nie bacząc na nic i nikogo. błogosławiła w duszy jeszcze pacana, który na El uwagi nie zwracał wyraźnie. Może ją uda się uratować.
- Zin, daj spokój. To TYLKO nerka. Najwyżej zdechnę jak pies w tym zasranym zaułku! Nie wydurniaj się!
Rzuciła tylko, zerkając, co z jej bratem sie dzieje. to był jej jedyny punkt odniesienia. Panikowała, ale nie chciała po sobie tego poznać. Jak zawsze zresztą. Odwaga, nawet idioty, zawsze zakrywa resztę emocji.
Ostatnio edytowany przez Selene (2010-08-17 20:29:20)
Offline
Zwykły obywatel
No i nóżka zabolała przez co nieco syknął z bólu, ale wyprostował się. Spojrzał na siostrę, nie wiedział co robić a rady przeciwko opancerzonym nie da rady nawet nóż zostawił w swojej torbie. Spojrzał na Zina ale nic nie powiedział, no bo i co miał powiedzieć nie wiedząc co robić. Niemniej jednak miał wielką nadzieję że to co Zin wymyslił uda sie a później uciekną z tego miejsca.
Offline
Uspokój to dziecko! To niebezpieczna gra! *warknął napastnik. Czyżby miał jakąś moralność? Jeśli tak, to bardzo specyficzną, chorą 9i spaczoną*
A Ty gówniarzu przestań podskakiwać. Nie przestrzeganie zasad źle się kończy. Zasady nie są po to, by je łamać
*tu spojrzał na Zina. w zasadzie patrzył na niego cały czas, ale teraz spojrzenie nabrało ognia. Suche palce miażdżyły krtań jego (Zina) ukochanej.
Humanoid mruknął cos cicho, niezrozumiale. W jednej chwili e strony wolnego cienia pomknął bolt lasera. Ręka Kobdara eksplodowała w łokciu. Broń poszybowała, a uderzywszy o bruk strzeliła samoczynnie w czyjeś okno, w którym rozległ się krzyk. Może kogoś trafiło?
Szef Cieni uśmiechnął się*
cóż… myśle, ze jeśli ona cie kocha, to jednak ci przebaczy ten wyjątkowo głupi czyn. A gadali, ze jesteś inteligentny…
*kolejny strzał rozerwał biodro Selene. Wszedł w ciało lekko boku, wyszedł przez macice. Ból był ogromny, zabierający świadomość. Kiedy ręka się otworzyła, Kobieta wypłynęła niczym bezwładny sznur i padła na ziemie*
[Sel jest wyłączona z czynnej gry – może grac dalej ale jej czynności ograniczą się do opisów cierpienia i urywanych słow]
*Szef Cieni poświęcił Sel jedno spojrzenie, po czym powoli zdjął marynarkę*
Jesteś mądra, dziewczyno. Odważna *Szepnął bez cienia drwiny*
Nie przeproszę cie, to nie moja wina. Dałem wybór. Przykro mi *przykrył marynarką Sel i dziecko. Niech nie widzi tego co będzie się działo dalej.
Cień nadal trzymał Kobdara na muszce*
Spokojnie, chłopcze. Pamiętaj – zasady. Mój pracodawca pamięta, jak prosil pana Kobdara o dostarczanie nowych towarów. Panu Zandiemu nie podoba się niesubordynacja Kobdara. Największy wróg pana Zandiego niszczył mienie Kobdara. Kobdar nie powiedział panu Zadniemu ani słowa… Pan Kobdar w ogóle nie zna zasad…
*Wyprostował się, sięgając do kieszeni*
Nowa runda, Kobdar *wyciągnąwszy z kieszeni długopis rzucił nim w kierunku rannego inżyniera*
zanim policzę do trzech, wydłubiesz sobie tym oko. Jeśli nie…
*lufa jego broni skierowała się na nakryte marynarką kształty*
I pamiętaj – nie mam już ochoty na twoje głupie pomysły i na rozmowy. Ja tu jestem od działania
Offline
Dzieciak
Mała nie została wypuszczona więc w końcu się uspokoiła i czekała na rozwój wydarzeń. Spojrzała na Zina, później na mężczyznę i spytała się nieznajomego.
- Czemu nas ksywdziss?
Spojrzała smutno na niego, ale później usłyszała strzał i poleciała z piskiem na dół. Teraz Elea była obok Sel i widząc krew spanikowała, przytulak gdzieś wypadł ale ona się wtuliła w Sel i wyszeptała coś ledwo słyszalnego, ale jeśli się dobrze ktoś przysłucha to powiedziała słowo nie zwracając uwagi na ciemność która nastąpiła poprzez płaszcz
- mamoo...
Ostatnio edytowany przez Elea (2010-08-17 21:04:24)
Offline
Ryknął z bólu, patrząc co teraz zrobił. Uszkodził nie tylko siebie, ale i Selene. Niech to szlag trafi. Trzeba było się poświęcić i odstrzelić sobie nerkę. Padł na kolana, patrzył na swoją odstrzeloną rękę. Jeśli Zin to przeżyje, będzie trzeba zamówić sobie cybernetyczny implant. Nie dość, że ręki to najprawdopodobniej również oka. Spojrzał na niego.
-Powiedz zatem swojemu pracodawcy, że przyjaciela nigdy nie wydam.-Powiedział, wyraźnie cierpiąc z powodu utraty ręki. Warknął jeszcze coś pod nosem i sięgnął po długopis. Cóż. Spektakl musiał trwać dalej, a Zin musiał uratować to co się dało. Przełknął ślinę.-Czego to się nie robi dla ukochanych.-Rzucił pod nosem. Zacisnął zęby i zbliżył długopis do swojego oka. No cóż. Jak to się mówi. Raz kozie śmierć. Może teraz dadzą mu spokój. Jednym żwawym ruchem wydłubał sobie oko. I co się stało? Wylądowało ono na bruku, Zin zawył w przypływie potwornego bólu. Spojrzał na "Szefa" i rzucił tonem pełnym bólu, cierpienia.-Zadowolony?
Offline
No cóz. Najpierw był szok. Oczy rozszerzyły się tylko, ujawniając zaskoczenie i niedowierzanie, że jednak się stało. Po chwili siwa runęła na ziemie jak worek kości. Zaskoczenie powoli ustępowało, zastępowane bólem. Biodro paliło całkiem sporym ogniem i odejmowało zdolność logicznego rozumowania. Jeśli nawet coś usłyszała, nie dała po sobie poznać nic. Zagryzła tylko wargi, by nie wyć, choć zduszony jęk i tak się jej wydarł z gardła. Długo to nie trwało. Zacisnęła i po chwili puściła ciało El, resztą świadomości przywołując jakieś dziwne myśli do siebie. Przynajmniej dla niej spektakl się zakończył. Zin nie znał numeru ani hasła na jej konto... Nieźle. Zajebiście wręcz zamierzała zdechnąć jak pies, zgodnie z własnymi słowami.A może nie zdechnie? Diabli wiedzieli.
Póki co, efektownie, w jęku bólu - straciła resztki świadomości. Może się ocknie. Może. o ile ktoś o niej pomyśli, póki co, było jej już wszystko obojętne. Wliczywszy w to powoli rosnącą kałużę krwi.
Offline
Zwykły obywatel
- SEELLLLLLL! Jebany Tchórz!
Wrzasnął całym gardłem i wyrywał się tak mocno jak tylko miał ochotę, miał nadzieję że jemu się uda. W końcu nieco się opanował i spojrzał na nogi przeciwników, a raczej stopy. Szkoda że noża nie miał. Zacisnął dłonie w pięści, skoro tylko za ramiona trzymali to może ten manewr pozwoli na jakieś dalsze działania. Buty miał lekko podkute metalem, zwłaszcza podeszwę i z całej siły, piętą kopnął w kostkę jednego i próbował się uwolnić. Jeśli jedna ręka została uwolniona, to wolną i zacisniętą ręką celował prosto w oko przeciwnika który go trzymał.
Ostatnio edytowany przez Seathen (2010-08-17 21:23:20)
Offline
daje wam szanse, dziewczynko. Życie jest grą.
*Szef Cieni uśmiechnął się z politowaniem*
Wydałeś swoją kobietę… naprawdę myślisz, ze nie wydasz przyjaciela? Zastanów się… jako człowiek jesteś tak mało wart, ze szkoda mi bolta na skrócenie twojego doczesnego cierpienia.
*kiedy Kobdar zabrał się do dziela, broń cofnęła się,. Celowała teraz w góre, kiedy wciąż ją trzymając skrzyżował ręce na piersi. Patrząc w zakrwawioną okaleczoną na jego rządanie twarz ofiary, uśmiechnął się jak ktos naprawdę zadowolony*
Tak. choc cieszyłbym się bardziej gdybym wiedział, że czegoś to cie nauczy.
*schowawszy blaster do kabury strzelił palcami i powiedział cos do cienie w swoim języku*
Ale przekażę to Zadniemu. Zadniemu teraz coś ode mnie: Nie rób interesów z poważnymi ludźmi, nie będąc pewnym swoich pleców i swojego towaru. Jesteście dziś nauczką, dla tych wszystkich którzy wygapiaja oczy okien na tę scenę. Jutro wszyscy będą wiedzieli.
*Wszystkie rany zadane klasterami nie krwawiły bardzo. Bron energetyczna ma to do siebie, ze zasklepia tkankę, jednak mimo to stan wszystkich postrzelonych był poważny.
Szef Cieni odwrócił się do Siwego*
Spokojnie, chłopcze. Miałem cie za rozsądną istote o zimnej krwi. Pomysl – co zrobisz sam, nieuzbrojony, wobec nas? *Cienie puścili Siwego. Każdy miał broń. Szef tez nań nowo jej dobył. Każdy miał na muszce Siwego*
co teraz? Pomyśl? To nie kreskówka. Tu nie ma bohaterów… czemu wy wszyscy chorujecie na ten chroniczny zanik mózgu. Zastępujecie to żałosnym patosem.
[tu powinnam zabić postać, ale jako ze gra krótko, zapytuje gracza co o tym mysli?]
Offline
Dzieciak
Elea nadal była przykryta nie wiedząc co się dzieje, bała się i nie wychodziła. Nie chciała pewnie tego wszystkiego zobaczyć, no bo po prostu nie chciała a także nic by na to nie poradziła. Dalej się przytulała do Sel, ale nie płakała po prostu nie płakała tylko sie bała. Nieco ucichło może, ale dalej była w "schronieniu".
Offline
Zin teraz nie był wstanie niczego powiedzieć. Ano. Upuścił tylko łeb, patrząc na świat już tylko jednym, prawym okiem. Spojrzał na swoją odstrzeloną rękę, na swoje oko i skrzywił usta. Zaczął płakać. Jak taka mała dziewczynka. Nie mógł nic z siebie wykrztusić. Nie mógł się ruszyć, czuł się sparaliżowany. Spojrzał na ciała okryte marynarką.
-Coś ty zrobił Zin? Coś ty kurwa zrobił?-Spytał sam siebie i zakrył dłonią twarz. Szlochał. Szlochał w najlepsze. Nie wiedział co zrobić, do kogo udać się po pomoc. Czuł się cholernie bezradny.
Offline
Zwykły obywatel
Niestety sam po chwili zdał obie sprawe jak głupio postąpił, a przecież zwykle tak nie robił. Niemniej jednak, jak zobaczył co sie stało to emocje w nim wezbrały i po prostu powiedział co powiedział. Kiedy został puszczony spojrzał na wszystkich - w dwóch słowach: nie miał szans. Tamten jednak jeszcze bardziej mu powiedział w jakiej beznadziejnej sytuacji sie znajdował. Jednak teraz już o wiele spokojniej, kiedy te wszystkie emocje opadły patrząc na szefa odpowiedział.
- to emocje się odezwały a rzadko to sie zdarza u mnie... Nic nie zrobię... Jedynie mogę sie patrzeć...
No cóż, powiedział co wiedział ale starał nie prowokować. Po a tym powiedział wszystko zgodnie z prawdą. Patrzył teraz tylko na ten płaszcz.
//No cóż, przyznam że nie chciałbym aby teraz zginęła postać. Trochę sie napracowałem aby się ją stworzyć i chciałbym nią jeszcze pograć trochę. Jednak jeśli musi zginąć, to zrozumiem jednak wolałbym żeby została przy życiu.
Offline