Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Rebeliant
*Kilka godzin po kuracji w baccie. Biała, sterylna sala medyczna. w rogu w srebrnej obwódce logo cochrelu. Za energetycznymi drzwiami (panel otwierający po obu stronach, a na nocnej szafce Mace’a karta magnetyczna) dwie droideki na straży. Światło przyćmione, delikatna muzyczka, nawiew. Emiter holo, stolik i świeże owoce. A także podręczny zestaw komunikacyjny by wezwać kogo się chce i kiedy się chce. W takim otoczeniu obudził się Mace.
Baza Cochrelu. Punkt medyczny. Zdecydowanie VIPowski.
Bezpieczny w rękach sojuszników jedi zapewne czuł się o wiele lepiej. Proteza została zrekonstruowana, powleczona skórą, i wyglądała jak włąsna ręka. Żebra widać tez otrzymały kuracje, bo oddychanie było oo wiele łatwiejsze. Słowem – witamy wśród żywych*
Offline
*Cóż, takie vipowskie otoczenie było dla niego teraz trochę dziwne, zważywszy że przez ostatnie kilka miesięcy przebywał raczej w surowych pomieszczeniach bez luksusów, ale prawdę powiedziawszy to dla mistrza Jedi nie miało to znaczenia. Teraz leżał na łóżku i nieco medytował, sprawdzając stan swojego organizmu. Lekarze z Cochrelu odwalili kawał dobrej roboty, gdyż wszystkie poważniejsze obrażenia dobrze się goiły i nie było powodu do narzekań. No i lekarze też chyba nie narzekali, bo Mace był typem "grzecznego pacjenta", bo nie dyskutował o swoim leczeniu tylko słuchał poleceń i się oszczędzał. Potem zacznie się ponowne forsowanie po powrocie na Tython. Teraz sobie spokojnie medytował i odpoczywał, nie mając gości*
Offline
Rebeliant
*Mace był niczego nie świadom, ale bezprzewodowe czujniki które do niego poprzyklejano (były tak mało kłopotliwe, że mógł ich nie zauważyć) przesyłały informacje komuś, kto niczym dobry duch czuwał nad wyjatkowym pacjentem. Tak, zdecydowanie Mace nie był w tej Sali przypadkowo. Istoty które się nim teraz opiekowały myślały właśnie w kategoriach = luksus = wygoda = dobrze = szybki powrót do zdrowia + tak ma być – autorskie wnioski generała. Wszak to korporacja.
Procedury działały swoim własnym zyciem.
Odwiedziny były zabronione do określonego czasu po wzbudzeniu, lecz ten czas w końcu minął. Drzwi rozsunęły się, droidy odstąpiły i pojawił się największy mózg Cochrelu. Uszkodzone oko miał zabezpieczone opatrunkiem, całkiem zasłonięte, na grzbiecie nową zieloną pelerynę, a u boku na długim metalowym kiju butelkę z kroplówką i ekran diagnostyczny od którego odchodziły rurki i rureczki i niknęły gdzieś w plątaninie kabli na szyi cyborga.
Spojrzenie tym razem tylko jednego złotego oka zatrzymało się na Mace’u*
witam mistrza. Jak samopoczucie?
Offline
Jeśli chodzi o samopoczucie to w przypadku Mace było znośne. Żyli, imperium ich nie dopadło, Generał był żywy, więc nie było źle. Vader dostał trochę w kość (Mace też ale to pomińmy), więc wiedział, że miał też potężnych wrogów, co przez jakiś czas podminuje jego pewność siebie. A Windu medytował, odpoczywał, rozmyślał, czyli to co Jedi robią najlepiej. I tak było do nadejścia Generała, którego wyczuł nim jeszcze ten pojawił się w środku, więc Mace poprawił swoją pozycję, siadł wygodnie i obserwował spokojnie pojawienie się cyborga, który również był na leczeniu, jak chyba wszyscy wracający z Mirial.
- Witaj Generale. Samopoczucie nie z gorsze. Czemu zawdzięczam tą przyjemność?
Zapytał spokojnie swoim głębokim i spokojnym basem bez śladu ironii, więc chyba na prawdę była to przyjemność. Albo był świetnym kłamcą, wiec lepiej stawiać na opcję pierwszą.
Offline
Rebeliant
*Może i mylił się, w końcu nie był już taki młody, ale wydawało mu się ze kiedyś ta sama osoba rzekła ze Jedi w kłamstwie nie są najlepsi wiec generał z założenia przyjął opcje pierwszą. Kiedyś przyjąłby grzeczność, teraz – jakoś tak ufał w dobre intencje. Jakże mógłby inaczej po tym, co się stało*
mam nadzieje, ze ta przyjemność nie będzie męcząca… *wychrypiał. W Mocy jego stan był stabilny, choć wymagający dłuższej pracy. Baterie życiowe słabe, po prostu wyniszczenie za sprawą imperialnych tortur. Ale był ustabilizowany. Był bezpieczny.*
Chciałbym zamienić kilka słow, kilka refleksji i… cóż – dowiedzieć się czegoś… *pochylił łeb, jednak nie podszedł bliżej. Może bał się ze się zaplącze w te kable, a może tak z nagła zaczął bardzo szanować prywatność Mistrza*
Offline
Jeśli sytuacja tego wymagała, to Jedi przyjmowali prawdę z pewnego punktu widzenia, co było generalnie rzecz biorąc kłamstwem, ale dla większego dobra. Czasami po prostu nie mówili wszystkiego innym, nie wtajemniczonym. Ale teraz to akurat była prawda, więc Generał dobrze wybrał.
- Też mam taką nadzieję, a póki co dobrze się czuję
Nie było źle, funkcjonował sprawnie, żebra nie bolały, proteza jak nowa. Jedynie wypoczywać i medytować, to mógł, przynajmniej tak wynikało ze słów lekarzy a ich najlepiej słuchać po prostu. Potulny pacjent... Generał chyba trochę mniej, ale lepiej nie pytać. On ma pewnie swoje obowiązki.
- W takim razie proszę bardzo Generale, zamieniam się w słuch i postaram się pomóc w miarę moich możliwości
Wskazał jakieś odpowiednie i bliskie miejsce do siedzenia tudzież stania, by Generał tak się nie wysilał przy mówieniu. Stan jego nadal był daleki od ideału, czuł to.
Offline
Rebeliant
*Ręka nie trzymająca rurki która była rusztowaniem tych wszystkich przyrządów wyszła zza pleców generała. Oczywiście, ze nie mógł rozstać się ze swoim… generalskim gestem, ale teraz durastalowa dłoń rozłożyła się pod zaopatrzona w migające przyrządy piersią. Zaczął, zbliżając się powoli, ale stabilnie*
nie powinienem zawracać głowy tak od razu. Teraz jest czas na rekonwalescencje, jak najbardziej zasłużoną. Ale ja nie potrafię siedzieć bezczynnie. Mam już coraz mniej czasu, nie przystoi go marnować…
*dekadenckie mysli nawet w obliczu uratowanego cudem zycia. Logika az wymierza policzek. Ale taki był. Można tego nie słuchać, wtedy jest łatwiej*
nie sadziłem… nie podejrzewałbym siebie nigdy o to, o co zaraz zapytam… dlatego wolałbym by to zostało naprawdę miedzy nami
*Nie było żadnego znaczącego spojrzenia. Wyraźne przesłanie: zrobisz jak zechcesz. Jednak generał jak widać równie dobry potrafił być w delikatnej sugestii jak i w bezpośrednim zastraszaniu. Stał teraz blisko. I patrzyli twarz przez zamgloną plamę na źrenicy*
Opowiedz mi o Mocy
*Durastalowe palce zeszły się ze sobą, tworząc klatkę*
Jak to działa?
Offline
Mace spokojnie obserwował Generała i jego stan, te wszystkie rurki i przyrządy. Nieco podzielał też jego pogląd, że nie należy marnować czasu, dlatego medytował, co przynosiło ukojenie ciału, umysłowi i duszy, a także zsyłało czasami pomocne podpowiedzi. Poza tym ten wstęp wydał się mu trochę dziwny, ale kiwnął głową na znak, że zostanie to miedzy nimi. No i padło pytanie o Moc... Była to co prawda dziedzina mu najbliższa i mógł o tym rozmawiać godzinami, ale musiał wziąć też poprawkę na to, że Generał był właściwie ignorantem w tej kwestii, więc trzeba zacząć od podstaw.
- Moc to pole energii które nas otacza. Wytwarzają ją żywe organizmy, które też potrzebują jej, by wzrastać i się rozwijać, więc istnieje takie koło. Żywe organizmy zasilają Moc a Moc żywe organizmy. Wszyscy mamy z nią kontakt dzięki midichlorianom, takim małym komórkom w organizmie, które ułatwiają nam ten kontakt. Ty Generale też je masz. I im większe ich stężenie tym mocniejsza więź z Mocą, dzięki czemu taki Jedi może wykorzystywać tą energię do naginania rzeczywistości, jak np. telekineza, czy też oddziaływać na umysły innych. To podstawowe fakty, mogę opowiedzieć nieco o filozofii Zakonu jak i Sithów, tak w skrócie...
Offline
Rebeliant
*Był najgorszym materiałem na taką rozmowę jaką mace mógł w swoich koszmarach najstraszniejszych wyśnić. Ignorant to mało. On był „niewierzący” kompletnie. Po tym wszystkim, co od dawna się przy nim działo, po tylu naocznych dowodach, nawet po ostatnich wydarzeniach i po tym, co działo się z Darvenem – on nadal w to nie wierzył, nadal była to dla niego bzdura.
No ale potrzeba jest nie tylko matka wynalazków, ale i pewnych zmian, nagięcia się, poszukiwania i grzecznego słuchania połączonego z wysiłkiem intelektualnym, bo nie wystarczy posłuchać – trzeba jeszcze zrozumieć.*
Ano mam, jednego ukradłem, jednego znalazłem i jednego w prezencie dostałem, ale one pewnie i tak zdechły już *Wypowiedział się na temat milichlorianów, ale żartem, bez ironii. Tak jakoś… stwierdził ze to powie i powiedział.
Wolna ręka poprawiła polę peleryny przy samej kryzie*
Nie będę krył ze o jedi chętnie bym posłuchał, jednak teraz… chciałbym wiedzieć co Moc potrafi, poza tymi wszystkimi sztuczkami z holonetu. Poza otwieraniem drzwi, zmuszaniem strażników by szli się napić, podnoszeniem czołgów… to wszystko, przy odpowiedniej technice i wkładzie, dobrej organizacji może zrobić każdy śmiertelnik.
Chodzi mi drogi Mistrzu o cuda. Prawdziwe cuda – w moim rozumieniu: rzeczy kompletnie niemożliwe. Przeczące najbardziej niezaprzeczalnym prawom. Przeczące śmierci… Nie, nie szukam przepisu na kamień filozoficzny. Nie chce być drugim Skajłokerem. To by było z resztą śmieszne. Chce wiedziec z pewnego źródła, czy to możliwe
Offline
No tak, ciężko jest rozmawiać z osobą, która kompletnie w takie rzeczy nie wierzy i uważa je za bzdury. Wiec gdy Generał zażartował to jakoś tak Mace nie zareagował, tylko dalej myślał jakby tu to wszystko lepiej Generałowi wytłumaczyć, ale ten nakierował go na odpowiednie tory, więc dalsza wypowiedź była już troszkę łatwiejsza. Ale tylko troszkę, bo nie wiadomo, czy to dotrze do analitycznego umysłu Generała.
- W zasadzie Moc ograniczona jest tylko do siły użytkownika, a więc im potężniejszy tym większe możliwości. Nikt nigdy nie mierzył jakie są potencjalne możliwości Mocy, ale zapewne nieograniczone. Istnieją teorie, że można powstrzymać swoją śmierć, ale to dziedzina bardziej sithów niż Jedi. Więc tak, teoretycznie można powstrzymać śmierć, ale wymagałoby to uczepienia się jakieś niezwykle silnej potrzeby bądź emocji i byłoby to wbrew naturze, wbrew porządkowi Mocy, ale Sithów to nie obchodzi. Najogólniej Generale, nie ma ograniczeń
Offline
Rebeliant
*No cóż, zagadka wszechczasów, ale już sam fakt ze przyszedł i zapytał (choć ewidentnie uważał to za coś złego) było wielkim krokiem naprzód. Chciał słuchać, na pewno do czegoś tej wiedzy potrzebował, ale – słuchał jakby nie patrzeć. W twarz patrzył, nieruchomo stał, nie wtrącał się. Widać na tyle na ile był w stanie – to rozumiał. Dopasowywał, kompletował. W końcu skinął głową*
Wbrew naturze, właśnie. To najlepszy odnośnik *sam tez był wbrew naturze, ale to co innego. Tak, to się zgadzało. Wszystko się zgadzało. Zmrużył oczy i przerwał kontakt wzrokowy, odwracając głowę.*
Jedi są narzędziem Mocy, przekaźnikiem, a Moc jest nieokiełznana i nie ma ograniczeń, tak? *I znowu spojrzenie na Mace’a* A Sithowie chcą używać Mocy do swoich celów, wykorzystując tą jej sprzeczność która powstaje przez to, ze właśnie jej używają…
*Podniósł głowę, która zrównała się z wysokością na której dyndała kroplówka*
Dlatego im takie dziwne rzeczy wychodzą, jak z moim mi… znaczy jak z Dooku
Offline
No fakt że przyszedł i pytał był sporym zaskoczeniem dla Mace'a ale jakoś tego n ie okazywał i był cierpliwy jak Jedi. Słuchał pytań i stwierdzeń, ustosunkowując się odpowiednio do nich. Rozmowa z Generałem o Mocy była trudniejsza od rozmów z padawanami, gdyż oni wierzyli, a Qymaen nie bardzo nawet mimo twardych dowodów.
- Jedi są wykonawcami woli Mocy, słuchamy jej i służymy jej, Sithowie z kolei uważają, że skoro mogą używać Mocy to są jej panami i naginają ją do własnych celów, samolubnych. Powoduje to jej zakłócenia, które na nich wpływają i powstaje kolejne błędne koło, niszcząc życie przy pomocy Mocy niszczą samych siebie. I tak, potem wychodzą takie dziwne rzeczy jak z Dooku
Offline
Rebeliant
*Ręka która wcześniej niejako się bawił, jakby zajmował tym samego siebie i wszystko, co mógłby powiedzieć nie tak, powędrowała za grzbiet. Widać generał już się wczuł w tą rozmowę i traktował to w miarę naturalnie. Często bywały sytuacje ze rozmawiał o czymś o czym nie ma pojęcia. Ba – nawet oczekiwano jego zdania na ten temat. Tu na szczęście nie.* Woli Mocy? Czy Moc jest jakąś… personifikacją? Waszym bogiem? Jak poznać wolę Mocy, i jak bardzo można ją wykorzystać do celów własnych lub szeroko pojętego „dobra”? *przekrzywił pytająco głowę.*
jeśli przykładowo odrzucisz mnie na koniec tej sali to nie będzie to woja Mocy tylko twoja wola
Offline
Mace natomiast siedział spokojnie na łóżku, bawiąc się nieco rękoma i dłońmi, ale tak niejako dlatego, że nie miał co z nimi zrobić. Nie lubił szpitali, ale mimo to siedział twardo spokojnie i słuchał Generała. Jego tok myślenia był akurat prosty, wiec wszystko to co Mace wiedział musiał mu przełożyć na prosty język. To niosło pewne trudności.
- To jest trudne pytanie. Nie uznajemy Mocy za boga, ale niewątpliwie ona daje nam wskazówki. I nie jest to proste, taka interpretacja. Moc nie powie "Idź zabij tego, albo idź uratuj tego a tego". Zsyła nam raczej wizje, przeczucia, tak też było w twoim przypadku Generale. Moc podpowiedziała mi, że mam szukać sojusznika, który kiedyś był moim wrogiem. I tak oto jestem
Offline
Rebeliant
Ahaaa, i dlatego medytujecie *podchwycił jakby mówił „taaa, jasne, wszystko nagle stało się proste”! A ciastko z dziurką prawda. Nadal pozostawał sobą samym czyli silą od pługa odciągniętym Qymaenem ale…*
Wiem, ze wiele zawdzięczam, zbyt wiele, niż to z czego mogę się wypłacić czy odwdzięczyć, ale… chyba będę musiał prosić cie o przysługę… *niezabezpieczone opatrunkiem oko przymknęło się do polowy, łagodnie, ale tajemniczo. Nie kantował, ale czegoś chciał. Czegoś czego sam nie był pewien, i wołałby by nikt prócz Mace’a o tym nie wiedział*
Offline