
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
Słowa mają to do siebie ze można z nich mnóstwo rzeczy wyczarować wiec jak tam sobie Edziu uważasz. A coś ty z tą sofą zrobił? Położyłeś się na niej, czy co? *następnie w stronę mistrzyni spojrzał, i wstał by ją godnie pożegnać*
Oczywiście, jakby co to służę pomocą. Niech Moc będzie z tobą, mistrzyni
Offline
Biznesmen
No tak… *odparł spokojny głos Eda*
…położyłem się… i nie wytrzymała. Dziwne. Już pani idzie? Ale przecież ten statek jak poczeka 15 minut to nic się nie stanie! *Ed brzmiał na wyraźnie rozczarowanego faktem, ze mistrzyni odchodzi, ale bardzo szybko zdał sobie sprawe z własnego brzmienia i się postawił do pionu*
No to ode mnie też: niech Moc będzie z panią, madame
Offline
Ten statek trzeba sobie najpierw zorganizować Edziu, bo tych pod dostatkiem nie mamy... no i mistrzu Hakonie, musimy potem o kwiatkach porozmawiać. Tak więc niech Moc będzie z Wami... i do zobaczenia
Cersi lekko skłoniła głowę Hakonowi i Edowi po czym odwróciła się i z powoli ruszyła w stronę Świątyni, z gracją godną mistrzyni. Śpieszyć się nie będzie, ale postara się załatwić wszystko jak najszybciej... jeśli Rada pozwoli, bo mogą uznać, że póki co jej obecność tutaj jest niezbędna... ale chyba da się ich udobruchać. W każdym razie miralukanka już odeszła.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon pożegnawszy mistrzynię na powrót nie tylko usiadł na murku, ale położył się na nim, projektor kładąc sobie na piersi*
Ty wiesz co, byś nie przesadzał już *podsumował informacje o sofie, bo przecież jasnym było co stanie się z meblem kiedy takie maleństwo się na nim położy*
Co tam w ogóle słychać u ciebie, Ed? Radzisz sobie jakoś, nie narzekasz jakoś szczególnie?
Offline
Biznesmen
Powiedział ten co słodzi 12 łyżek cukru *odciął się Ed w podobnym tonie. Tylko ze Hakon słodził bo lubił, a Ed położył się na sofie bo nad sobą nie panował. I zaraz z resztą temat został rozwiniety, kiedy Mistrzyni już nie było. Ed poczuł dobry grunt*
Jak sobie radzę? Wcale sobie nie radze, Hakon! Zżarło mnie całego, do końca dociągnąłem naprawdę na rezerwie, mam takie odloty ze zapominam co się ze mną działo! Bez przerwy boje się ze Urga coś zrobi, nie mogę się odprężyć, z reszta oni… jeszcze nie podali do wiadomości kim jestem, wszędzie, na każdym kroku wojna: nie, droidów nie wpuszczamy. Chciałem się odprężyć w domu, ale ja nie mogę patrzeć na ten dom, Hakon! Ja wiem, ze ty się nie znasz, ale tak wiejskiego stylu to… po prostu wczesny gamoerrańsko-weselny, nie, ja nie będę opisywał, otoczenie dziala mi na nerwy. Bliżse i dalsze, wszystko działa mi na nerwy, a do tego Darven mnie potraktował chłodno… czuje się tutaj taki sam… nawet z Vidżet się mijam, mac wziął wolne a profesor… nienajlepiej mi się z nim gada. Z resztą do niego mam 4 kilometry aleją wścibskich spojrzeń!
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon patrząc w kamerę, z łokciem za głową słuchał słow Eda, nawet nie mrugając, po prostu słuchał, przyswajał wszystkie wiadomości które jego do niedawna jeszcze podopieczny przed nim odkrywał, a kiedy skończył, Hakon milczał jeszcze chwile, po czym… uśmiechnął się*
Zero zabitych? Zero rannych? Gratuluje, wygrałeś! Ed, jakby było naprawdę źle, to poznałbym po twoim zachowaniu. Świetnie sobie radzisz. 90% zdrowych ludzi by dostało kota. Ty się trzymasz, a nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Trzymaj się dalej, Edziku. Dzielny chłopiec z ciebie. Bylebyś tylko z terapii nie zrezygnował. Nie martw się na zapas. Darven przezywa teraz trudne chwile. A jak Urga?
Offline
Biznesmen
Wiem, że przeżywa trudne chwile, mogę to sobie bez trudu wyobrazić. Chciałbym mu pomóc, być przy nim, cokolwiek, no ale tego z kolei wyobrazić sobie nie mogę! Nie podejdę do niego, czuje się przy nim persona non grata. Wiesz, strasznie mnie tu uwiera.
*Ed był wylewny, ale nie dziwota, całe rzesze specjalistów z Hakonem na czele go tego uczyły. A ze miał do czynienia z osobą, której bardzo ufał, to dawaj!* Jestem tu sam! Dlatego bardzo się cieszę, ze mistrzyni przyleci, ale… no trochę się obawiam. To obca osoba, raz. a Dwa, właśnie – Urga. Coś ty jej zrobiłeś. Niewiarygodnie grzeczna jest. Mimo wszystko jednak – jak pomyślę sobie ze mogłoby dojść do spotkania z jakąś osobą która nie jest mi obojętną, to nie wiem gdzie bym się po ataku otrząsnął… Na obcych, zupełnie nieznanych mi ludzi reaguje bardzo dobrze. Ale słuchaj, ja… nie wiem, jak to oddać… stawy mi się blokują jak sobie spróbuje wyobrazić… a nie chce wypaść na takiego co sobie z własną Urgą nie radzi! A ja nie wytrzymam się nie przytulić przez cała wizytę… nauczyliście mnie tego. Z resztą wcale nie chce się powstrzymywać. Czuje się cały czas… tak jakoś… w celibacie. Nikt mnie nie może dotknąć!
Offline
Mistrz Jedi
*No tak, nauczyli bąka to chodzi i brzdąka. W tym przypadku bak zaczął brzdąkać tak wprawnie i z energią, ze Hakon miał problem z równie szybkim słuchaniem*
Edziu… ja ci nic nie powiem. To znaczy powiem, a czy ty zrozumiesz, i kiedy zrozumiesz to inna kwestia. Zaufaj Mocy. Nie oznacza to, ze nic masz nie robić. Moc jest także w Tobie, wiec zaufaj Mocy a przez to sobie samemu. Bo ty nawet nie wyobrażasz sobie, jaki ty jesteś mądry *Wolną ręką wycelował palcem w obiektyw* Asyrowi bym tak nie poradził. Tobie mogę, bo ja ciebie znam. Wiec zdaj się na spokój. Może nie na instynkt, bo zagadnienia żywej mocy jeszcze nie przerabialiśmy, ale – wiesz o czym mówię. Zaufaj Edowi bo Ed jest super gość i ze wszystkim sobie radzi. Mistrzynią się nie przejmuj, masz w sobie tyle wdzięku że każdego oczarujesz. A z Urgą jest wszystko porządku, ona po prostu bardzo a tobą tęskniła. *Tu prawde powiedział, bo tęskniła. Jeść nie chciała. Natomiast o „modyfikacjach” nie wspomniał. Nie teraz kiedy Ed ma wątpliwości*
Offline
Biznesmen
*I Edzio teraz słuchał. Grzecznie, nie przerywał. a kiedy Hakon skończył, to Ed jeszcze z pól minutę słuchał, by w końcu odpowiedzieć nagraną kopią własnego pomruku* Nie wiem, czy pomogłeś mi merytorycznie, ale schlebiłeś mi bardzo. Dziękuje, czuje przypływ nowej energii
Offline
Mistrz Jedi
Dzielny Edzio. Dumny jestem z ciebie. Ale nie popadaj czasem w zbytni samo zachwyt. Nie ma ignorancji, jest wiedza. I twoja cudowna osobowość. Teraz zajmij się tą sofą a ja pójdę rzucić okiem na adeptów
Offline
Biznesmen
Dobrze, Hakoś. Słuchaj. Mówię ci to w najwyższej tajemnicy. Będę miał jeszcze jednego ważnego gościa. Bardzo się cieszę, ze spotka się z mistrzynią, bo to rozwiało jedną moją bolączkę, a tak mogę zwalić winę na was. Nie powiem ci teraz bo nie chce by za bardzo przygotowywali mistrzynię. Wiesz – zaczynam ufać Mocy. A ty nie rzucaj okiem w adeptów, mogą się wystraszyć
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon przekręcił łeb tak ze jednym okiem w kamerę spojrzał. Nie widział obrazu, ale będąc niewidomym tyle lat nie było to dla niego niezbędne. Po tonie Eda sobie go wyobrażał*
Edziu… ja ci ufam. Jak uczniowi. Ale nie przeholuj. Dobra?
Offline
Biznesmen
Ja chcę dobrze *odpowiedział łagodnie Ed* Nie mogę odpowiadać za innych, ale od siebie – niczego nie spiepsze. Postaram się mocno trzymać rzeczywistości. Mocniej niż zazwyczaj. Nie myśleć o Darr tahu. Teraz się rozłączam bo Urga weszła do wanny i chyba ma jakiś problem. Bywaj mistrzu *I rozłączył się*
Offline