Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Jak sama nazwa wskazuje "chatka" ta została wybudowana z gliny i błota, którego pełno na Dagobah, a wzmocniona konarami starych drzew, których również pełno wokoło. Lepianka składa się z jednej zasadniczej izby, w której znajduje się coś na kształt kominka, na którym można co nieco ugotować. Do tego sklecony z cienkich drewnianych belek koślawy stolik, stary pieniek robiący za krzesło no i w kącie kupa suchej trawy przykrytej skrawkiem materiału - prowizoryczne łóżko. Ale przynajmniej w chacie było sucho i pełniła namiastkę domu.
Z pozostałych sprzętów to neti posiadał dwa własnej roboty koszyki wykonane z materiału przypominającego wiklinę, do tego ze trzy garnki różnej wielkości wykonane a jakże, z gliny. Oczywiście wypalono je na ogniu więc jako tako trwałe były.
Jedynym elementem wystroju lepianki był świecący zielonkawym blaskiem dwunastościan foremny - holocron. Leżał on sobie bezpiecznie na stoliku, osłonięty ochronnymi barierami Mocy.
Offline
Tak więc dotarli do chatki Kahra. Hakon jak było wcześniej wspomniane udał się do kąta by pomedytować, a neti zajął się jakże przyziemną sprawą a mianowicie jedzeniem. W jednym koszu trzymał różnego rodzaju znalezione jadalne owoce a w drugim warzywa, bulwy, korzenie itp. Zaczął więc przyrządzać sobie owocowo-warzywną papkę, dodając do niej świeżej wody z jednej z glinianych garnków. Może to nie pachniało zbyt dobrze, ale było pożywne. Przynajmniej dla kogoś takiego jak on. Jak Hakon skończy to zostanie oczywiście poczęstowany.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon nie medytował zbyt długo. Aura mu nie sprzyjała. Zagłębił się w płytką, odprężającą medytację ale i tak wspomnienie niedawnej wizji bardzo się pchało do ponownego rozważenia. Do zawracania Hakonowi głowy jeszcze i jeszcze.
Niecałe 10 minut i otworzył puste, szklane oczy*
Fatalnie tu się medytuje… *Zauważył cicho. Nie wiedział ze sa tu jakieś ziółka „znieczulajace” ale nawet jakby wiedział to by nie zapalił, Hakon był sceptyczny do takich rzeczy. Wstał powoli, pozwolił tez sobie na rozmasowanie krzyża oraz tego miejsca z którego ogon wyrasta. Teraz dopiero rozejrzał się po wnętrzu chatki*
Z czego to jest zrobione?
Offline
Neti cały czas się krzątał po chatce, a tu czegoś dodawał, a tam dolewał. Niektóre korzenie powiesił już pod sufit, by je wysuszyć. Roztaczały całkiem miły dla nosa aromat, na szczęście słaby, bo w zbyt dużej dawce powodowały ból głowy.
Gdy Hakon skończył medytować to Kahr spojrzał w jego kierunku i nieco zmrużył oczy. Prychnął też cicho.
- Miejsce nie ma nic do rzeczy
Nie komentował jednak dalej słów barabela, tylko z większego garnka przelał nieco zielonkawej mazi do drugiego, mniejszego, który potem podał Hakonowi. Apetycznie to to nie wyglądało.
- Masz, poczęstuj się. Kotlet z nerfa to może nie jest, ale jest dobre. W miarę. A chatkę ulepiłem z gliny, pełno jej dookoła.
Drzewolud wzruszył ramionami i nieco się uśmiechnął, co wyglądało osobliwie. A potem już wypił całą zawartość swojego kubka.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon szybko pokapował się w tym co gospodarz chciał powiedzieć tak i milczeniem jak i prychnięciem, a jego odpowiedź którą było brak odpowiedzi było wystarczającą informacją odnośnie tego ze on dyskusji podtrzymywał nie będzie, a już na pewno odnośnie „rola miejsca medytującego w jakości procesu medytacyjnego”.
Odebrał miseczkę*
Nie szkodzi, nie jestem estetą. *Hakon potrawie zjeść żywego chrabąszcza, źdźbło trawy, liścia, surowego grzyba, jajko sprzed dwóch tygodni – i to wcale nie przymuszany. Gadowate rasy maja mocne żołądki.*
Noo… gratuluje umiejętności manualnych. Chyba najprzyjemniejsze miejsce na Dagobah.
*To miał być żart wiec dla asekuracji jakby stary mistrz nie łapnął – Hakon uśmiechnął się szeroko pokazaniem zębów które zafundował mu cochrel*
[i]Ta… jaskinia. Dużo tu takich?i]
Offline
Neti ogólnie nie chciał wdawać się w dyskusje na temat porządnej medytacji, bo każdy to robił na swój sposób, różnymi metodami. Ale zasadniczo miały one pomagać Jedi. Kahrowi np najlepiej się medytowało w pozycji stojącej, z nogami zapuszczonymi w ziemię. W miastach miał trudności z koncentracją, ale dawał sobie jakoś radę. No ale do tego dochodził latami. Czy może wiekami? W każdym razie trochę mu to zeszło, więc uznał, że barabel ma ten etap jeszcze przed sobą, odnalezienie tego złotego środka.
- No to dobrze, bo z estetyką niegy nie byłem za pan brat
Odparł neti odstawiając swoje gliniane naczynko na koślawy stół, który to jakoś w pionie stał. Wymagał jeszcze poprawek, ale i tak sporo zrobił w tak krótkim czasie po tak długim okresie hibernacji.
- A dziękuję... plotka głosi, że gdzieś znajdują się przyjemne łąki, jeziorka i góry, ale jakoś jeszcze na nie nie trafiłem. Tak więc samemu trzeba było oazę wybudować... na liście został jeszcze prysznic, sypialnia i kosmoport.
Aż tak drętwy to on nie był, by nie zrozumieć żartu Hakona. Uśmiechnął się więc nieco bardziej, a potem się odwrócił do niego plecami, by umyć kubek i akurat wtedy padło pytanie o jaskinie. Mina mu nieco zrzedła.
- Kilka... nie wszystkie są takie zdradzieckie ale większość. Niezwykle niebezpieczne dla nieprzygotowanego umysłu.
Neti umył kubek i przekręcił głowę, spoglądając na nie ukryty zielonkawy holocron - jego największy skarb.
Offline
Mistrz Jedi
*W tym czasie Hakon raczył się potrawką i musiał stwierdzić, ze jest całkiem dobra. Wszystko takie „bliskie natury” a raczej wyrwane naturze z paszczy na siłę, bo trzeba przeżyć. Ciekawe. dla Hakona wszystko tu było ciekawostką, jednak nie chciał tu zabawić dłużej.
Powrócił temat jaskini.
Ale w końcu Nemedis poszedł – pomyślał sobie Hakon. Czyja to była zasługa? Kahra? Hakona? Tej jaskini? czy może w końcu – Nemedisa?*
Pyszne. Naprawdę… *pochwalił zupkę, wcale nie fałszywie, i wstał by odnieść ja do wymycia, by to uczynić o ile starszy jedi go nie pogoni. I wtedy dostrzegł holocron. Nie ukrywał że go widzi. To było coś, co naturalnie przyciąga wzrok każdego świadomego mocowładnego*
Offline
Ile tu zabawi Hakon to się jeszcze okaże... niezbadane są wyroki Mocy.
- Dziękuję
Skwitował krótko pochlebną opinię barabela. Co prawda wielkim kucharzem Kahr nigdy nie był, potrafił przyrządzić tylko kilka potrawek roślinnych i tyle. Byleby przeżyć w trudnych warunkach, takich jak na Dagobah. Przedtem to zazwyczaj korzystał z usług jakichś kucharek. Każdy w końcu lubi dobrze zjeść.
Gdy Hakon podawał naczynie do umycia to przejął kubek, by go przepłukać wodą. I wtedy zauważył wzrok barabela wlepiony w dwunastościan.
- Należał do Odana Urr'a, mojego przyjaciela i mentora. To jeden z kilku, które stworzył... O ile pamiętam to na Coruscant przechowywano podobny.
O ile neti nie kłamał, to właśnie jego potencjalny wiek wydłużył się z ok 1000 do 4 000 lat z hakiem. A Odana Urra Hakon musi znać oraz lata jego życia, w końcu był jednym z najważniejszych filozofów Zakonu i twórcą biblioteki na Ossusie, gdzie z resztą zginął.
Offline
Mistrz Jedi
*Tak, nazwisko było Hakonowi znane. Nie musiał koniecznie pamiętać twarzy, nawet rasa mogła umknąć, ale ta akurat była charakterystyczna. Wskazał otwartą dłonią na kostkę*
Świątynia na Couruscant została przejęta przez Imperium. Nie mam pojęcia, co się stało z naszą wiedzą, którą tam zgromadzono. Nie sadze, by Imperator ją badał. Zniszczył, albo zabezpieczył. Mogę? *zapytał, chciał bowiem wziąć holocron i chociaż powierzchownie go uruchomić. Teraz, kiedy spotkał żywego neti, pradawny mistrz Odan wydał mu się jakby bliższy…*
Ile miałeś lat, kiedy mistrz Odan zginął, mistrzu?
Offline
Kahr przyjrzał się uważnie barabelowi. Ten holocron był dla niego niezwykle cenny, jedna z niewielu własnościowych rzeczy na które sobie pozwalał. On i miecz świetlny, który gdzieś tutaj był schowany, nieużywany od bardzo dawna. Ale holocron to co innego, czasami sobie siadał na podłodze, włączał urządzenie i po prostu rozmawiał z jego strażnikiem. Sam od czasu do czasu coś dodawał do banku wiedzy.
- Dobrze
W końcu się zgodził. Hakon wydawał się godny zaufania, mimo, że był też nieco zagubiony. Ale kolejne pytanie wpędziło netiego w lekkie zakłopotanie, bo prawdę powiedziawszy nie umiał się doliczyć swojego prawdziwego wieku.
- Hmm... to dobre pytanie, czasu jako "sadzonka" nie liczyłem, ciężko się w ogóle czegokolwiek doliczyć. Ale w Zakonie byłem od jakichś stu lat, więc pod koniec jego życia.
A co do holocronu, to jeśli Hakon weźmie go do ręki to może wyczuć drobne wibracje w Mocy oraz jakąś aurę spokoju i opanowania bijącą od niego. Ale to nie był artefakt, który zwiększał siłę czy dodawał energii. Jego potęga i wartość kryła się w wiedzy, którą zawierał.
Offline
Mistrz Jedi
Myślę ze sto lat wystarczy żeby kogoś poznać *Uśmiechnął się lekko. Wziął holocron. Najpierw zamknął go w dłoni, posłuchał trochę tej wibracji, by po chwili zostawić go na otwartej dłoni i poprosić o otworzenie się. Zapukał w drzwi strażnika. Empaci uwielbiali z reguły „bawić się holocronami”. Hakon zachowywał przy tym spokój. Uważał, by nie urazić uczuć mistrza swoim podejściem do tego skarbu. *
Offline
- Owszem
Odpowiedział tylko po czym nieco się usunął w cień, obserwował Hakona podczas jego oględzin holocronu jak również próby jego uruchomienia, co się oczywiście udało. Strażnik wyczuł, że ma do czynienia z Jedi, więc się pojawił. Poprzez dotyk zbadał też aurę barabela oraz potencjalny stan jego wiedzy, klasyfikując go jako istotę doświadczoną, a więc mogącą korzystać z większości wiedzy zgromadzonej w urządzeniu.
Dwunastościan rozświetlił się wewnętrznym blaskiem i po chwili z jego wnętrza wyłoniła się zielonkawa chmurka, formująca się powoli w ciało gadowatego z wysuniętymi górnymi zębami, jakże charakterystycznymi dla rasy draethosów. Do tego płaskie nozdrza, wydłużona głowa zakończona ozdobą. A potem już reszta ciała. Tak oto zmaterializował się Odan Urr... a raczej jego duch.
- Witaj młody Jedi. Nazywam się Odan Urr. Niegdyś byłem mistrzem Jedi i opiekunem Wielkiej Biblioteki na planecie Ossus. Obecnie zaś pełnię rolę strażnika tego holocronu. Zadaj więc swoje pytanie
Hakon mógł dosłownie zapytać o wszystko i jeśli odpowiedź na dane pytanie znajdowało się w banku pamięci to z pewnością strażnik odpowie i wytłumaczy. Holocron miał tą wyższość nad zwykłymi bankami pamięci, że jego strażnik był inteligentny, stanowił niejako odbicie swojego stwórcy, potrafił wiele rzeczy wyjaśnić językiem odpowiednim do poziomu wiedzy pytającego.
Offline
Mistrz Jedi
*Trochę zdziwiła go ta postać. No ale w końcu neti byli zmiennokształtni. Choć Hakon nie spodziewał się, ze aż tak. Przedstawił się jednak imieniem i nazwiskiem jedi o którego chodziło*
Witaj, mistrzu *odezwał się Hakon do małej zjawy. I zastanowił się. O co mógłby zapytać? Nie chciał wyjść na ignoranta i pytać o wojny z czadów Kahra. Historia nie była jego konikiem. A wiedze z tak szerokiego zakresu łatwo zdobyć, z tym ze lepiej na osobności. Poczuł nagle silne ukłucie chęci zapytania o rakatan: jeśli latają jeszcze ich statki, to czy możliwe, że gdzieś jeszcze żyją, i co mistrz o tym myśli, w końcu tak ogromna wiedza pomogłaby podsunąć jakieś poszlaki do głębszych teoretycznych rozważań. Ale nie. Dlaczego? Bo to głupie! Takie padawańskie. Ale zaraz przyszło olśnienie. Bardzo dobre, bezpieczne pytanie*
Mistrzu, żyłeś wiele wieków a Twoja wiedza jest potężna. Czy wiesz coś o Tsilach?
*Hakon wybierał się i wybierał na ten Nam Charios, nie miał czasu i okazji, ale teraz mol zapytać kogoś, kto nie zdziwi się na to słowo*
Offline
Odan Urr nie był przedstawicielem rasy neti tylko gadopodobnych draethosów, którzy również słyną z długowieczności. Ale zdecydowanie izolowali się od reszty Galaktyki, podczas gdy neti... cóż, w obecnych czasach byli uznawani już za legendę.
W każdym razie Strażnik nie potrzebował wielu czasu do namysłu, wystarczyło, że przeszukał swój kryształ informacyjny w poszukiwaniu określonych danych i już był gotowy do odpowiedzi.
- Tsile to żywe kryształy zamieszkujące planetę Nam Chorios. Są one również wrażliwe na Moc i w większych skupiskach mogą ją wykorzystywać do wpływania na otoczenie. Same Tsile dzielą się na dwa podgatunki. Większe, zielonkawe kryształy to Strażnicy, skryci pod powierzchnią ich rodzimej planety. Mniejsze, rozrzucone po powierzchni planety to tak zwane Duszki. Wszystkie one posiadają świadomość i pewną osobowość. Potrafią się również porozumiewać z istotami żywymi przy pomocy telepatii, często działają poprzez sen. Jest to rasa tajemnicza i stroniąca od innych istot inteligentnych, z powodu ich rabunkowej polityki. Wiele Tsili zostało wydartych z ich rodzimej planety a później sprzedanych jako towar przemysłowy, tragedią jest to, że nawet przetworzony Tsil zachowuje swoją pełną świadomość podczas procesu okaleczania.
Offline
Mistrz Jedi
*Zatem Hakonowi pomylili się mistrzowie, myślał Oddzie Barze. Podobna litera przy obecności rasy neti sprawiła ze się Hakon sam w błąd wprowadził. Ale może nikt nie zauważy.
Póki co Hakon słuchał, ze słowa na słowo mistrza szczególnie pod koniec silniej zaciskając wargi co zdradzało jego emocje, bez wątpienia nie był zachwycony tym, co słyszy*
Miałeś z nimi do czynienia osobiście, mistrzu? Lub są jacyś znani przedstawiciele? Albo Jedi? *wiadomym było ze Sil nie będzie walczył mieczem, ale bez wątpienia mógł zostać jedi jeśli jego osobowość była odpowiednia*
Offline