Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Oficer Sojuszu
*no cóż, to ze ten wasz Ed ma coś z głową nie tak to nie tajemnica – pomyślał Ars, i wcale nie tak trudno było sobie wyobrazić co statystyczny kapitan myśli dostając taką wiadomość od kogoś o kim pisano w gazetach ze ma schizofrenie. Nie można tego potraktować poważnie. A tu proszę – wyobraźnia Nimreta sięgała widać dalej niż bajanie chorej jaźni.*
Podmienili tych wszystkich którzy teraz wiszą nad Hoth. Tam wysłaliście wiadomość. Wysłałem ją jeszcze raz, od siebie, pod swoim nazwiskiem, z tymi zdjeciami, nie anonimowo. Niech mnie ścigają, trudno. Ale może sprawdzą. A jak sprawdzą, to Hoth będzie nagie.
Offline
Ioni bolała nad tym niezrozumieniem Eda przez wszystkich, bo wiedziała jak bardzo zyskuje gdy się go bliżej pozna. Ale dla wielu był on tylko przerośniętym droidem, który domaga się praw normalnych ludzi. A to tylko głupia powierzchowność skrywająca na prawdę sympatyczną osobę.
- A może ktoś na prawdę popiera Nimreta i to jego chore przedsięwzięcie? Co wtedy?
Ioni chciała Arsowi powiedzieć, że skontaktowali się z Przymierzem ale nie wiedziała, czy może mu aż tak zaufać. Zaczęła się zastanawiać nad tym ile mu może zdradzić z ich obecnych planów?
Offline
Oficer Sojuszu
*Weequay zastanawiał się przez dłuższą chwilę, trzymając zaplecione na piersi ręce iw końcu popatrzył na catharkę, pokręcił głow i powiedział* Nie wiem, nie mam pojęcia co w takim wypadku, ale mam nadziej ze ci wyznający ideę Nimreta to mniejszość. Mam tez nadzieje ze zaczyna kończyć im się kasa, bo jam już się kończy a jesteśmy malutkim stateczkiem w porównaniu do tamtych
Offline
Catharka kiwnęła głową. Według niej kwestia wynagrodzenia w takiej flocie jak Cochrelowskiej lub po Cochrelowskiej była bardzo ważna. Jeśli ludzie nie dostaną wynagrodzenia to mogą się buntować.
- Fundusze chyba spore mają, skoro utrzymują się spokojnie na Hoth... ale mam nadzieję, że pańskie przewidywania są słuszne
Gdyby im się forsa skończyła to by mieli mniej problemów na głowie. Ciekawe jednak ile jednostek po Cochrelowskich ma podobne kłopoty finansowe i co zrobią w takiej sytuacji? Zaczną napadać na inne statki jak piraci? Albo się wynajmą? Albo dołączą do Przymierza... chociaż oni chyba groszem nie śmierdzą.
- Mam nadzieję, że obrona Hoth osłabnie... i... cholera, nie wiem czy powinnam o tym mówić. Ale poprosiliśmy o pomoc Przymierze. Może nas wesprą w tej sprawie
Offline
Oficer Sojuszu
Jakby doszło co do czego to bez przymierza nie ma nawet co próbować, wiec dobrze ze się skontaktowaliście. My tez byliśmy w kontakcie, jak jeszcze Darven był… *Widać było ze brak Darvena Arsowi dokuczał*
Offline
- Czekamy nadal na ich decyzję, ale mam nadzieję, że pomogą.
O uwięzionym Hakonie i Darvenie póki co nie wspominała. Postanowiła to zachować dla siebie, bo jeśli ktoś by ich podsłuchał to by wystawiło to ich ludzi na niebezpieczeństwo. I jedynie Ed może podjąć decyzję, by wtajemniczyć kogoś do ich planów.
- A teraz nie jesteście? Może powinniście z nimi pomówić, pewnie wam pomogą
Ars w końcu wspominał, że im się kasa kończy, więc mogą mieć tam ciężką sytuację. A Ioni dobra dusza, chętnie by im jakoś pomogła, a nie ma niestety możliwości.
Offline
Oficer Sojuszu
Żeby rozmawiac z przymierzem powinniśmy występować jako zorganizowana grupa a nie każdy dla siebie. Na razie wiem, ze na pewno statek Baccka jest z nami ale to nadal tylko dwa statki. Poczekamy jeszcze troche. Mysle, ze załogi szybciej się zbuntują tam niż u nas, i będą szukać pomocy, kiedy zobaczą te larwy…
Offline
- Racja, wtedy łatwiej będzie cokolwiek wynegocjować i potraktują nas poważniej
Zgodziła się ze stanowiskiem Arsa, bo pewnie do Przymierza zgłaszało się wiele osób chcących by ci im pomogli z jakimiś problemami. I jak tu sobie zapewnić uwagę kogoś takiego, gdy ma się jeden okręt? Jedynie w większej grupie można coś wynegocjować.
Co prawda na korzyść Eda przemawiał fakt, że ma on Hakona, który akurat przebywa na Hoth. Zakon pewnie swojego nie opuści, więc i Przymierze im pomoże.
Offline
Oficer Sojuszu
Zgadza się. Narazie to tyle, co chcialem powiedzieć. jak sie coś bedzie działo - poinformuje. Dziękuje wam w imieniu tych wszystkich których uratowaliscie
*Skinął głową*
Resska, bez odbioru
*I wyłaczyl sie*
Offline
- Dziękuję za informacje w imieniu mojego kapitana. Życzę wam powodzenia. Autodestrukcja bez odbioru
Ioni się pożegnała z Resską i gdy się rozłączyli to kazała przygotować otrzymane pliki i zachować je w odpowiedniej bazie danych. Potem pokaże wszystko Edowi, gdy on już skońćzy swoje sprawy. To nie była nagląca sprawa.
Offline
Biznesmen
*Dało się ostatnio zauważyć, ze Edzik trochę mostka zaczął unikać. Powoli docierało do niego, ze to wcale nie dla niego miejsce, ze trochę siebie przecenił. nie chciał dowodzić statkiem, choć wiedział, ze musiał. Dlatego tez zmieniła się strategia, Autodestrukcja miała unikać zagrożenia i dryfować. Poziom trudności się zmniejszył ale i tak Ed nie był zadowolony. Czuł się przegrany. Szybko mostek zaczął się kojarzyć ze złymi emocjami, i przestał przyłazić – kontaktował się przez wewnętrzne łącza okrętu. Ale co najmniej dwa razy dziennie był. Teraz był ten drugi raz, był rano i teraz przylazł wieczorem*
Offline
Ciężko było nie zauważyć nieobecności Eda na mostku i jego generalnej niechęci do tego miejsca. Niektórzy członkowie załogi zaczęli się zastanawiać, czy to czasem nie z ich powodu unika mostka. Tylko niewielkie grono oficerów podejrzewało, że to powód może być nieco inny. Ioni podejrzewała, że Edzio w końcu poczuł ciężar dowodzenia, odpowiedzialności, no i tych wszystkich zszarganych nerwów. Rola kapitana do najprzyjemniejszych nie należała, to ciągłe życie w stresie itp.
Gdy Ed przyszedł wieczorem na mostek to powoli kończyła się zmiana, na której służyła catharka. Mieli jeszcze chwilkę czasu do zejscia ze stanowiska, więc kończyła swój raport dla dowódcy następnej zmiany. Ale na widok Eda na chwilę porzuciła swoje zajęcie i podeszła do niego by się przywitać.
Offline
Biznesmen
*Musiał czuć się winny z powodu swoich własnych reakcji, bo grzeczny był nieprzeciętnie. Bardzo układny, poprawny, nie żartował, nie zaczepiał nikogo. Kiedy zauważył, ze Ioni podchodzi, zatrzymał się i tylko niskimi pomrukami dawał znać ze cos w tym pudle jest i reaguje*
Jak tam, nie jesteście za bardzo przemęczeni? *zapytał tak jakby jego nieobecność jakoś załogę obciążała. Było im swobodniej, bo mogli zająć się sobą a nie tylko oglądać za Edem, czy łazi, gzie łazi i komu zagląda w terminal*
Offline
Reszta załogi też go zobaczyła, więc witali się z nim, machali mu i w ogóle. Ioni zaś uśmiechała się do niego, jednak pozostawała czujna, bo zachowywał się trochę dziwnie.
- Nie, panuje spokój więc nie ma czym się stresować. No i witaj Edziu
Podeszła w końcu do niego i poklepała go po boku a potem pogłaskała tam, gdzie najbardziej lubił. Miała jednak dziwne przeczucie, że Ed przyszedł tu w jakimś konkretnym celu. Co to było to nie wiedziała, nawet nie umiała się domyślić, więc postanowiła zaczekać na jakieś wyjaśnienia.
- A co u ciebie? Coś ostatnio mało cię widujemy
Offline
Biznesmen
*Jeszcze się nie zdarzyło by zaatakował kogoś na Autodestrukcji, ale ostrożność nigdy nie zaszkodzi. Mruczał do wszystkich i tylko po twarzach patrzył, czy aby się nie krzywią.*
No, cześć, część, wydawało mi się, ze widziałem cie rano, ale to chyba jednak była Cleo, przepraszam, bywam tu raz od wielkiego dzwonu a i tak nie pamiętam *Tu się raczej zanosiło na użalanie się i jechanie po sobie samym typu „nie udało mi się, nie podołałem, jestem beznadziejny, głupi” i tak dalej i tak dalej.
Zanim odpowiedział, to długo patrzył na nią, a mruczał bardzo cichutko, jakby nie chciał tym sobie przeszkadzać w patrzeniu*
A wiesz… chyba zbliża mi się okres… wiec nienajlepiej *Okresem nazywał te jego może nie niebezpieczne ale uciążliwe zachowania – właśnie marudzenie, użalanie się i tak dalej*
Jak tam, obserwowałaś mandalorian dzisiaj?
Offline