- Te tylko nie wypijcie wszystkiego. Macie tu żarełko
Dral wyciągnął z plecaka dwie średniej wielkości paczuszki na jedzenie, a tam... musli wymieszane z jogurtem do tego trochę świeżych owoców, czyli zdrowe śniadanko dla zmęczonego żołądka. Żadnych tłustych kiełbasek, bekonu, jajecznicy itp. Fibalowi to nie przeszkadzało, chociaż patrząc na tą papkę to mu się jeść odechciewało. Gorzej pewnie będzie z Seco.
- No co? Zdrowe i smaczne
Zapytał Tracyn w odpowiedzi na te miny, bo wiedział, że ojcu coś nie pasuje, a Seco znał na tyle by wiedzieć, że temu też.

No owszem, zaskoczył, nawet Tang się gapił na niego dziwnie, a klony tylko się uśmiechały, patrząc pobłażliwie na ojca. Ich spojrzenia mówiły same za siebie "on grzecznie je to siad na shebs i jedz też". Tang więc nie miał wyboru, też usiadł na trawie i zaczął jeść. Początkowo żołądek mu się buntował, ale potem jakoś poszło z górki. Wystarczyło zapijać napojem, by w gardle nie utknęło. I tak po kilku minutach posiłku w ciszy pudełko było puste. Seco pewnie też już skończył.
- Prysznic... jest ciepła woda?
- Jest jest marudo
Odpowiedział Tracyn zanosząc się smiechem. To był fajny widok, tacy starzy a tacy głupi, schlać się jak gówniarze.

Tangowi wstawać się nie chciało, z takim bólem głowy to najlepiej jest się przespać i zapomnieć o wszystkim. Taki najlepszy i najtańszy lek. Gorzej z Seco, jego trzeba było gdzieś ulokować, bo u Tangów już trochę ciasno jest. Co prawda A'den najpewniej na dniach się wyprowadzi, bo jego związek z Amy się rozwijał całkiem dobrze, ale pozostała trójka klonów pozostawała i ani myślała się wyprowadzać. Darmozjady jedne.
- Dobra... trzeba gdzieś Seco wpakować
Mruknął stary Fibal, ale jego synkowie nie słuchali, bo właśnie za Malkitem się oglądali. Już kumpli miał, szybko mu to poszło. Z tego co się Tracyn orientował to jeden z tych młodszych roczników, dopiero uczących się podstaw, więc byli na podobnym poziomie.

- Mal'ika nie bujaj bo tu to nie jest mile widziane. Lepiej by cię nie zapamiętano jako kłamcę
Ostrzegł go Dral, bo tutaj każdy sobie wyrabia opinię o sobie, jeżeli wszyscy zaczną młodego szelka postrzegać jako kłamcę, no to będzie miał przesrane, mimo, że zadaje się z Fibalami. Mówienie prawdy jest jednak wysoko cenione wśród Mandalorian (najlepszą drogą do nie zdradzania jakieś tajemnicy jest unikanie tematu ewentualnie przemilczanie pewnych kwestii. To jeszcze da się przełknąć).
- Nie ma miliona lat, on liczyć nie umie. I jak masz na imię?
Tang zaś przewalił oczami i nachylił się ku Secorshy by z nim chwilę pogadać.
- Upchnę cię póki co u mnie w chałupie a jak przetrzeźwiejesz to trzeba będzie się zastanowić co dalej.
W grę wchodziło podstawowe pytanie, zostajesz czy chcesz zacząć życie od nowa gdzieś tam.

Dral podszedł do Malkita i objął go tak po przyjacielsku ramieniem, po czym zdecydowanie docisnął go do siebie, by ten posłuchał co ma do powiedzenia.
- Jesteś w obozie Mandalorian i tutaj obowiązuje kilka prostych zasad. Nie kłamiesz i nie fantazjujesz, chyba że masz nasze pozwolenie na to, nie zaczepiaj starszych, bo to się może źle skończyć, nie wchodź tam gdzie ci zabronią i nie wchodź do lasu. Na flirtowanie z dziewczynami jesteś jeszcze za mały, więc to zostawimy na inny raz. Ale proszę cię, nie wymyślaj takich rzeczy, dobra?
O takich całkiem podstawowych rzeczach jak zakaz kradzieży czy włamań już chyba mówić nie musiał. Przestrzegając tych prostych regułek będzie tutaj mógł Malkit żyć bez problemu, Seco w sumie też, jeśli będzie chciał zostać.
Tymczasem Tracyn pomógł wstać Tangowi i jeśli Seco będzie chciał, to jemu również. Bo jednak obaj fatalnie wyglądali i problemy z równowagą mieli, a lepiej oszczędzić im wstydu przy próbach samodzielnego wstania.
- Niestety trzeba... jest parę spraw do obgadania. A teraz kurwa rusz dupe, trza wziąć prysznic

- Nie pierdol, jesteśmy...
- O Dral zapomniał wspomnieć... brudasów tutaj też nikt nie lubi
No i to może stanać Seco w gardle, ale Tang na to ręką machnął. Jakoś się go tutaj do życia przystosuje. I może akurat jakimś szczęśliwym trafem podłapie od Mandalorian kilka pozytywnych cech, takich jak dbanie o porządek, o czystość i pracowitość. A;le to by chyba musiał przebywać z nimi kilka lat pod ścisłym nadzorem a i tak końcowy efekt byłby niepewny. Bo skoro Fler się nie udało to innym też może nie wyjść.
- No to dobrze że się rozumiemy
Dral Malkitowi odpowiedział i go jeszcze po grzywie pogłaskał. Na zabawę niestety czasu nie miał, więc musiał wstać. Miał kilka rzeczy do sprawdzenia.
- Dobra my idziemy się wlec do domu
Tang zarządził odwrót, ale nim ruszył przed siebie to jeszcze Tracyn mu laskę oddał. Najwyraźniej klony wpadły do baru by pozbierać resztki po imprezowiczach.

- Pilnuję byś ruszył shebs i się umył?
Tracyn nie dał się zbić z pantałyku i gestem ich pogonił do żwawszego ruszania się, czego Tang nie skomentował. Jedynie w towarzystwie swojej rodziny to zachowywał się powściągliwie i w miarę potulnie. A spróbowałby ktoś inny go tak poganiać i opieprzać, to by miał lufę jego blasteru w dupie.
- Chodź no bo to sensu nie ma, bo i tak nas przegłosują. Kurwa ale mnie łeb napierdala
Szybko iść nie mogli, no bo trochę kołysało nimi. Tang co prawda miał laskę, ale to średnio pomagało, a kawałek do przejścia jeszcze mieli.
A Dral z Tracynem się pozbierali i ruszyli w stronę wielkiego kamiennego hangaru, gdzie obowiązywałzakaz wchodzenia i Malkit ich tam śledzić nie będzie mógł.