Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
Miałeś rację aż za bardzo, ale nie wiem, czy się przyzna czy nie. Wolałbym żeby tak. Słuchaj, Ed. *Hakon już samą postawą zasugerował że będzie przekazywał niewesołe wieści, chociaż było to już wcześniej zaznaczone słownie. Nie miał zamiaru stresować Eda a wręcz przeciwnie – pomóc mu przyjać to dobrze. Stanął naprzeciwko, tak by ten dobrze widział twarz Hakona. Wziął jego pysk w obie dłonie i tak trzymał*
Darven jest gdzieś tutaj, najprawdopodobniej w niższych poziomach. Został obezwładniony na Mustafa i przywieziony tutaj. Robią tam jakieś eksperymenty, z tego co zrozumiałem – repliki dowódców okrętów cochrelu. Czyli wszystkie statki na orbicie dowodzone są przez replikantów. Do tego Nimret prawdopodobnie przetrzymuje tu jeszcze żywego Qyaena.
Offline
Dzikus
Pokiwała głową, ale jakoś widać nie o to chodziło, bo humor się jej nie poprawił. Patrzyła na to bezbronne maleństwo i tylko jednym uchem słuchała rozmowy. I tak nie wiedziała o co chodzi, ale jak wyłapała o eksperymentach, to znów otoczyła Pia dłonią. Jakby chciała zwierzątku czegoś oszczędzić.
Offline
Biznesmen
*Zewnętrznych objawów zdenerwowania nie wykazywał. Nie było żadnego rzucania się czy agresywnego warczenia, choć powarkiwanie – już tak. Wiec słuchał i powarkiwał, a kiedy Hakon skończył, chwile milczał. teraz on przetwarzał dane*
Czy to oznacza, ze Nimret planował zrobić sobie z cochrelu drugie imperium? Na to wygląda: skasował generała, rząd, całą infrastrukturę, zabierając tylko to, co mu było potrzebne. Wybrańcy mieli się uzbroić za pieniądze cochrelu, następnie on przejął tych wybrańców. Zostali nieliczni – właśnie udziałowcy, którzy mieli zginąć. Moze ja tez nie powinienem wiedzieć o zamachu… będę następnym celem, Hakon?
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon skinął głową, trzymaną resztą bardzo blisko Edziowego pyszczka. Wsłuchiwał się w jego emocje. I był dumny z jego opanowania*
Tak, Ed. Ty, Twoi bliscy… musisz się spodziewać najgorszego, szantażu, wysyłania obciętych kończyn. Nie mam zamiaru ci kłamać. Ta istota…. Nimret – on nie ma moralności, jeśli robi takie rzeczy. Ed, powinieneś jak najszybciej opuścić Hoth.
Offline
Biznesmen
*Emocje Eda? Był to przede wszystkim gniew. Ale gniew oswojony, ten rodzaj, który był mu znany jeszcze z Cestusa, nad którym musiał panować, bo był tak naprawdę bezsilny. Zaczął grzebać nogą w podłoże, jakby chwal dokopać się do Darvena.
Darven był dla niego bliską osobą, nawet jeśli Darvenowi na Edzie nie zależało.*
Nie mogę go zostawić. Nie mogę mu tez pomóc, jestem za słabo wyposażony. Mam za małą flotę. Nie mam umiejętności, nie potrafię. ale to nie znaczy, ze nic nie zrobię, Hakon. Mam ciebie *Spokój Eda mógl zaskakiwać. To był taki schizofreniczny spokój. Ale opanowany. Choć w srodku Ed się gotowal*
Offline
Mistrz Jedi
*Jedi poklepał Eda w „szczękę”, nadal na niego patrząc, i nadal utrzymując z nim kontakt dotykowy*
Mów dalej
Offline
Biznesmen
*Naparl łbem na rękę Hakona w bardzo trudnym do interpretacji geście*
Musisz tu zostać… z moimi chłopakami. Musisz odnaleźć odpowiedzialnych za Darvena pracowników, musisz użyć wszelkich środków, by pomogli czy w tajemnicy wywieźć Darvena, i być może generała. Hakon, używaj mocy, używaj wiedzy, i mich pieniędzy też. Wiem, ze dasz rady, bo wiem, co potrafiłeś zrobić ze mną *Niemoc bardzo bolała Eda. Ale próba samodzielnego działania w tym kierunku byłaby samobójstwem. Darven by na tym nie skorzystał.*
Zapewnie im byt, prace, mieszkanie, zabezpieczę rodzinę. Obiecuj co tylko będzie potrzebne.
Offline
Mistrz Jedi
*Pomyślał sobie, słuchając tego, ze może nie do końca jest to scieżka jedi, co mówi Ed, ale nie jest tez temu tak całkiem przeciwne. Uśmiechnął się blado. Właściwie to – najlepsze wyjście*
Zrobie wszystko, co w mojej mocy. Zacznę od odprowadzenia was do sali odpraw i bezpiecznego wsadzenia do sań *Zostawiwszy na chwile Eda zwrócił się do Missay*
Miss, ubierz się, wracacie. Pamiętaj, jak Ed będzie się czegoś bał, najbezpieczniej nakryć go czymś na glowę…
Offline
Dzikus
Pełną świadmość słuchania odzyskała gdy wyłapała swoje imię. Spojrzała wiec na Hakona pytająco i pokiwała głową.
- Koniec misja?
Spytała takim jakimś dziwnym tonem. Bo w sumie nic nie zrobili oprócz uratowania małpki. To wiele, ale sądziła, że przylecą tu w innej sprawie, że zobaczy to miejsce. Chociaż już nie chciała, to co zobaczyła wystarczyło.
Offline
Biznesmen
Nie, Missay, misja dopiero się zaczyna… *Odmruczał jej Ed i ponaglił ruchem łba do zbierania się. Dalej już wszystko poszło szybko*
Offline