Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Rebeliant
*W hangarze nikogo nie było? W hangarze wrzało! Myśliwiec Nasha został przeciągnięty dalej i zostawiony, a na pas był już przyciągany inny statek* Ty, młody, spierdalaj stąd szybko, zaraz odbędzie się ostatni awaryjny start! Jak otworzymy śluzę to cie wyssie! *krzyknął któryś z nich, w dobrej wierze rzecz jasna*
Offline
Padawan
*W hangarze jednak przebywał jeszcze jeden statek, lekki frachtowiec z innym Jedi, a właściwie padawanem na pokładzie. Ten słysząc komunikat i wyczuwając pojawienie się nowej osoby zszedł po rampie na pokład hangaru i spokojnym krokiem podszedł do myśliwca, przyglądając się młodzieńcowi z ciekawością. Po kilku chwilach w końcu się odezwał* Cóż, zawsze mogło być gorzej... więc nie należy zbytnio panikować *Rzekł pogodnie i uśmiechnął się, ale z wiadomych względów było to niedostrzegalne, chyba, że w Mocy*
Offline
Nasz grzebiąc w niewielkim luku bagażowym po tym jak usłyszał słowa mężczyzny uderzył się w głowę. Poczuł obecność Mocy, lecz nie był to mistrz Windu, musiał to być ktoś inny. Zaciekawiony szybko wrzucił potrzebne rzeczy to niewielkiego plecaka, zarzucił go przez ramię i opuścił myśliwiec. Do tego ten poganiający go członek załogi, wolał uwierzyć mu na słowo.
-Witaj... -powiedział do Kel-dora. -Jestem Nash, Nash Fern -powiedział kłaniając się lekko i wyciągnął do niego rękę. -Będzie lepiej jak stąd znikniemy... -dodał uśmiechając się.
Offline
Padawan
*Cóż, jeżeli by rozciągnął dalej swoja granicę postrzegania Mocą, to wyczułby go znacznie szybciej, ale nadmiernie rozciągnięty obszar bywa dekoncentrujący, zwłaszcza gdy atakują cię wszelkie dane przesyłane przez Moc, takie jak emocje, zabłąkane myśli, przebłyski przyszłości, teraźniejszości i przeszłości, możliwe komplikacje, strumienie Mocy... tych danych jest multum i nie wyćwiczonemu umysłowi ciężko jest to ogarnąć. Taken wiele lat medytował i ćwiczyłsię w tej sztuce, tak więc stanowiło to dla niego coś na kształt szóstego zmysłu* Jestem Taken Karr... i wygląda na to, że moja misja została odwołana. Cóż... proponuję udać się w kierunku kwater, została mi jedna przydzielona... *Kiwnął lekko głową w kierunku grodzi i sam ruszył tam*
Offline
-To chyba będzie najlepsze wyjście. -powiedział i ruszył za Takenem. Wyczuwał w nim Moc i przypuszczał, że jest Jedi. Czyżby był tym padawanem, o którym wspominał wcześniej mistrz Windu? Miał nadzieję, że dowie się czegoś więcej z rozmowy z nowo poznanym Kel-dorem.
Offline
Padawan
*No cóż, Taken był padawanem, ale pod względem umiejętności i zrozumienia Mocy i jej aspektów to bliżej mu było do rycerza, chociaż był on wolnym duchem i nie lubił ograniczeń wynikających z jakieś rangi. Doskonale radził sobie bez Zakonu, ale teraz pomaga go odbudować, bo rozumie jego ważną rolę w Galaktyce. Tak więc ta dwójka opuściła hangar robiąc miejsce dla innych*
Offline
Droid
*Kilka minut później grodzie hangaru otwarły się ponownie wpuszczając do środka rozpędzonego droida typu HK model 47. Na nieszczęście nikt go nie zatrzymywał, więc nie miał kogo zabijać. Wpadł na ten pokład i od razu udał się do swojego myśliwca, wskoczył do niego i rozpoczął procedury przedstartowe. Skoro zalecano pospiech, tak więc się spieszył. Owiewkę zamknął, uruchomił silniki i tylko czekał na otwarcie się grodzi Hangaru, klnąc na ten statek, który mimo iż jest zaawansowany technicznie, to posiada gówniany hangar*
Offline
Rebeliant
*Oj, a jak Rudi klął! Ale Widmo było za małe na taki hangar. Oczywiście otwarcie było bardzo szybkie, wręcz natychmiastowe, bo z racji tego ze HK był doridem, mogli zacząć procedury, zanim jeszcze wsiadł. W rezultacie jak już wsiadl to zaraz mógl leciec*
Offline
Droid
*Cóż, nie droidowi w to wnikać, technikiem nie był. Gdy tylko wrota się otwarły, to HK dodał gazu, gdyż nadmierne przyspieszenie mu niestraszne, ani przeciążenia. Był droidem. Jak strzała opuścił Statek Widmo i od razu skierował się na wybrane miejsce docelowe, skacząc w nadprzestrzeń po wyliczeniu kursu przez komputer*
Offline