Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Artysta
*Fler nie pamiętała by Zin przytulał puszkę. Przytulał Dzonego i zachwycając się nim porównywał do puszki mówiąc ze ta druga jest głupia. Fler mu nawet kiedyś zwróciła na to uwagę.
A teraz nie rozumiała małego druida. Nie przeszło jej nawet przez myśl, ze ona może pytać o Zina, tęsknić, czy coś. Takie to malutkie, wiec gdzie by to się wszystko mieściło? Jej dostojny olbrzym – Dżony był gdzieś tam ale Fler nie sadziła, by tęsknił. Ale on nie musiał tez o nic pytać, pewnie wszystko wiedział, bo to bardzo rozbudowana maszyna. A Puszeczka? Taka Puszeczka, zwierzaczek. Skrzyżowawszy ręce na puszce przycisnęła ją do brzucha i rozejrzawszy się za miejscem do siedzenia, znalazła. Usiadła na skrzyni a puszkę położyła na kolana* co chcesz? *zapytała cicho, zerkając ukradkiem, czy nikt nie wychodzi* do Zina chcesz?
Offline
Puszka leżała na jej kolanach, poruszając się na boki, jakby chciała przytulić Fler do siebie. Cieszyła się, że ktoś ją włączył. Może i była mała, ale była dość rozumna. Może Zin nie okazywał swych uczuć do Puszki przy ludziach, to w domu na Mandalore była przytulana. Była taką małą pieszczotką Zina, gdy ten pokłócił się z Temeną. Była taka drobniutka w porównaniu Dżonym, który obdarzony był intelektem i tyloma funkcjami, których Puszka nie miała i mogła sobie o nich jedynie pomarzyć. Kiedy Fler wypowiedziała imię jej pana, Puszka znowu zaczęła wydawać całkiem nie pasujące do siebie sygnały, chcąc potwierdzić jej słowa. Nie wiedziała jak to zrobić, w końcu była tylko małym, bezradnym droidem.
Offline
Artysta
*Kobieta uchwyciła w dłoń skraj powłóczystego rękawa, zmoczyła go w ustach i za pomocą owego materiału i paznokcia zaczęła czyścić zakamarki małego droida. Taka uspokajająca czynność. Mycie Dzonego zawsze wymagało tyle siły, ale na Mandalore ona miała siłę. I mycie Dzonego tez ją uspokajało. Teraz miała mało sił, małego droida i mało czyszczenia. Nuciła przy tym cicho, melodyjnie.*
Zin poleciał daleko *odparła cicho na te piski. Gdyby był tu Dżony, tłumaczyłby pewnie z binarnego.*
Offline
Gdy ta zaczęła ją czyścić, Puszka zaterkotała wesoło. Nie wiedziała jak jej się odwdzięczyć, w końcu była mała i dość mało kumata. Zaczęła przysłuchiwać się jej nuceniu. Tak ładnie to robiła. Nie była to szarpanina, jakiej słuchał Zin w czasie pracy. Znowu zaczęła się wiercić na jej kolanach, a gdy powiedziała, że Zin poleciał daleko, wydawała dźwięki z niskiej częstotliwości, które oznaczały, że jest zasmucona i nieco załamana. Puszka mogła się dowiedzieć gdzie jest Zin, wystarczył jej komputer i odpowiednie wejście, jednak gdy teraz była tak czyszczona, poczuła się rozczulana. Gdyby mogła, to pewnie rozpłynęłaby się, i wszystkie obwody zaczęły by iskrzyć. Nie mogła jednak wyrazić swoich dziwnych komunikatów inaczej. Pozostało jej tylko durne terkotanie, brzęczenie i piszczenie o dużym zakresie częstotliwości.
Offline
Artysta
*Szybko zauważyła Fler podczas tych kilku minut ze Puszka jest wrażliwsza niż Dżony. Droideka miał w porównaniu do tego małego dysku dużo większe możliwości ekspresji, ale zawsze był taki bardziej… mechaniczny. A może tak jej się tylko wydaje. Chyba nie powinna porównywać droidow do siebie. To jak porównywanie dzieci. Spojrzała w dół, gdzie krawędź puszki opierała się na jej zaokrąglonym charakterystycznie brzuchu, we wnętrzu którego rosło nieustannie jej drugie dziecko. Pierwsze było już prawie dorosłe. Może nadal Malkit zachowywał się jak dziecko, ale rósł, był już samodzielny i bardzo niebezpieczny. Teraz pewnie wyleguje się gdzieś w cieple.
A Fler nie przerywała czynności, nadal nucąc, zamyślona*
Offline
Puszka tylko poddawała się tej niemałej pieszczocie jaką było czyszczenie. Terkotała i łasiła się do Fler. Co to dużo pisać, w siódmym niebie była. Puszkę ogarnęła chęć kontaktu z Zinem. W swojej małej bazie danych miała numer na jego komunikator i z chęcią użyłaby go, gdy tylko Fler skończy ją czyścić. Już nie wydawała sprzecznych komunikatów. Uspokoiła się. Może i była dość uczuciowa. Była małym droidem, który w razie niebezpieczeństwa staje do walki. Taki mały kłębek uczuć. Zdążyła przywiązać się i przyzwyczaić się do swojego pana, który sam ją skonstruował.
Offline
Artysta
*Puszka była wiec typowym druidem towarzyszącym, którego zadaniem było po prostu bycie, bo Zin nie skonstruował jej do konkretnej czynności, a po prostu stworzył, i była. Kiedy czyszczenie się skończyło, Fler ujęła oburącz Puszkę dwoma palcami za boki i podniósłszy puściła, zawieszając ją w powietrzu. Jeśli spadnie, to i tak na kolana*
Offline
Puszka miała dość długi czas reakcji, jednak gdy ją puściła, niemal natychmiast włączyła swój repulsor. Zawisła w powietrzu i patrzyła na Fler. Wykonała beczkę w powietrzu i zaczęła się obracać. Znowu zaterkotała. Zaczęła się rozglądać. Jej celem było znalezienie jakiegoś komputera. Piski, terkot, brzęczenie. Znowu zaczęła wydawać komunikaty. Były one składne. Chciała powiedzieć, że szuka komputera, jednak Fler pewnie jej nie zrozumie, dlatego też Puszka poleciała w stronę wyjścia z ładowni. Zaterkotała znowu. Chciała by Fler poszła za nią. Jej sensor wzrokowy zaczął świecić bardziej intensywnym światłem.
Offline
Artysta
*Nie zrozumiała, bo i jak? Tak naprawdę nie znała tego droida. Nie miała pojęcia ze on może coś chcieć. Dżony rzadko miewał jakiś cel, przeważnie jego celem było bycie blisko i strzeżenie przed poruszającymi się listkami. Zupełnie inny typ droida.
Komputer zaś jak zawsze był w kokpicie statku. statku w statku, bo statek w którym byli był w statku Kometa.
Kiedy Puszka została wypuszczona, Fler jakby na chwile straciła na zainteresowanie, zajęła się sobą. Ale kiedy dostrzegła, ze droid odlatuje, wstała i udała się za nim. Jeszcze wyleci na Kometę i ktoś dla żartu ją zestrzeli…*
Offline
Puszka nie miała zamiaru wylecieć na zewnątrz. Po prostu szukała komputera i to tak, że latała od pomieszczenia do pomieszczenia. Znalazła się w kokpicie. Zaterkotała, zabrzęczała. W końcu odnalazła cel swej podróży. Otworzyła się mała klapka u góry i wyciągnęło się małe ramie z końcówką pasującym do wejścia w komputerze. Fler mogła się domyślać, że Puszka będzie usiłowała skontaktować się z Zinem. Droid zbliżył ramię do wejścia i wsunęła końcówkę do środka. Puszka zaterkotała znowu, próbując znaleźć wejście do systemu komunikacji.
Offline
Artysta
*Pojawiła się w kokpicie po chwili. Nie domyśliła się ze Puszka może być tak inteligentna by wpaść na to, ze może skontaktowac się ze swoim panem, tak wiec Fler się nie domyśliła. Nie docenila puszki, no ale nie zamierzała przeszkadzać, a wręcz przeciwnie – pomóc, co polegało na przywróceniu dostępu zasilania do tego komputera*
Offline
Puszka stwarzała pozory głupiej. Może i niedosłyszała z powodu tanich sensorów słuchowych, ale nadrabiała to doskonałym wzrokiem i umiejętnością kojarzenia faktów. Jedyne co jej przeszkadzało to mała pamięć wewnętrzna, która nie pozwalała na ukazanie jej potencjału. W każdym razie Puszka przywróciła zasilanie komputerowi. Zaterkotała znowu. Na monitorze ukazało się okno proszące o podanie numeru komunikatora. Jej sensor wzroku mógł obracać się dookoła dysku z racji mnóstwa łożysk założonych przez Zina. Właśnie sensor odwrócił się i spojrzał na Fler. Znowu wydała jakiś komunikat. Wtedy Puszka wklepała do systemu numer komunikatora, z którym ma się połączyć. Wtedy Fler bez problemu mogła odczytać intencje małego, niepozornego droida.
Offline
Artysta
*oczywiście nie znała na pamięć numeru Zina, ale teraz domyśliła się i poczuła coś w rodzaju ukłucia wzruszenia*
Dobrze, połącz się… *skinęła głową, a sama usadowiwszy się na fotelu pilota – czekała. Poczuła tez coś w rodzaju zazdrości, bo przecież Dżony nie poczuł nagłej potrzeby skontaktowania się z panią, no ale to maszyna bojowa. Tak to sobie tłumaczyła Fler.*
Offline
Połączyła się. Bez większego wahania. Zaterkotała znowu radośnie. Puszka nie znała Dżonego, po prostu widziała go raz czy dwa. Nie rozmawiała z nim. Czuła się gorsza, bo on taki duży, mądry, a ona...taka mała i niepozorna. Sygnał. Oczekiwanie. Może Zin zostawił gdzieś swój komunikator? Może coś mu się stało? Nie wiadomo. W końcu ktoś odebrał komunikator
-Halo?-Głos Zina rozbrzmiał po kokpicie. Puszka zaczęła terkotać i obracać się wokół własnej osi, pokazując że się bardzo cieszy. Zin był bardzo zdziwiony tym co słyszy. Myślał, że Puszka przestała istnieć wraz z domem, Temeną i Varienkiem.-Puszka? Puszeczko. Dobrze Cię słyszeć.-Powiedział czułym głosem. Nie miał pojęcia, że Fler jest w pobliżu. Puszka wylądowała na kolanach Fler.
Offline
Artysta
*Fler uważała Dżonego za ideał, ale on miał bardzo złą cechę – agresję wobec dropiów. Czy byłby agresywny wobec puszki? Niewykluczone, chociaż – nie uznałby jej za zagrożenie, na puszkę nigdy nikt nie zwracał uwagi, a całą heca zaczęła się od tego, ze Brex poklepał astromecha zamiast Dzonego. Ba – ze w ogóle go dotknął a tego już bestia z bronzium wybaczyć nie mogła… astromechowi oczywiście, bo gdyby go nie było to by Brex nie poklepał.
A Fler uśmiechnęła się bez pokazywania zębów, tak dostojnie ale i magicznie ciepło, jak zawsze. Kiedy puszka jako główny rozmówcą posądziła się, na niej, emiter objął całą postać i teraz Zin ją widział. Siedzącą na fotelu w czerwonozłotej sukni, z tym wyżej opisanym uśmiechem, włosami zaczesanymi w kok. Jej oczy błyszczały, ale były smutne, mimo uśmiechu. Policzek przecinała cienka kreska blizny. Puszka siedziała na kolanach na tle zaokrąglonego brzucha. Tak, to Fler*
Offline