Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Lasy okalające Świątynię były bardzo stare, wiele drzew pamiętało jeszcze ostatnie grupy Jedi opuszczające ten świat. Teren ten był całkiem urokliwy i miły dla oka, pomiędzy pniami przemykały chyłkiem dzikie zwierzęta, zajęte poszukiwaniem pożywienia lub po prostu ucieczką przed drapieżnikami.
W lesie napotkać można było wiele mniejszych lub większych potoków, jeziorek, czasem natknąć się można na jakąś jaskinię.
Pomiędzy drzewami biegły niewyraźne ścieżki wydeptane przez stada roślinożerców. I chociaż ułatwiają one przejście w leśnej gęstwinie, to jednak nie biegną one zbyt prosto.
Tythoński las
Poprawki - Mistrz Windu
na przklad Dżony…
chyba jedyny droideka w galaktyce który sam miał w sobie wiecej osobowości niż niejeden czlowek. dwi doby wczesniej krzaki ugięły się przed potęgą rozpędzonej kuli z bronzium. teraz sterczały nagimi połamanymi kikutami.
a o co chodzilo droidece? nagle przejscie w atmosfere i wyjscie na powierzchnie planty spowodowaly przciazenie.
Droid zwariowal i uciekl.
teraz nie potrafiC WROCIC DO DOMU, gdziekolwiek ten dom by był, snul się po szarzejavych wieczornc h lasach Tython
[zastrzegam sobie prawo d błędów, na tym sprzecie nie da się inaczej]
Offline
Padawan
*Cóż, o tej porze raczej nikogo w lesie się nie spotka, poza dzikimi zwierzętami. No ale znaleźli się śmiałkowie, a konkretnie dwóch - zabrak oraz kel dor, którzy ruszyli na poszukiwania spanikowanej droideki, bo nad Aru ciążył wyrok Windu, ze to on odpowiada za droida, no i chcąc (pewnie tak) czy nie chcąc musieli ruszyć na poszukiwania, uzbrojeni tylko w to co mieli, czyli w przypadku Takena w podwójny miecz świetlny, teraz wiszący sobie przy jego pasie. No i okazało się, że poszukiwania nie będą takie trudne, bo ślady po rozpędzonej droidece były bardzo widoczne, wiec wystarczyło iść jak po sznurku, by go znaleźć.* Cóż... nigdy nie sądziłem, że droid niszczyciel może spanikować. Co wyście biedakowi zrobili, co? *Zapytał wesoło Aru, z którym szedł. Jakoś im się nie śpieszyło*
Offline
Mroczny Jedi
Mnie nie pytaj. Coś mu odbiło po wylądowaniu. *Odparł lekko. Trochę im już ta wędrówka się dłużyła. Bądź co bądź droideka w trybie kołowym był szybkim obiektem. Dobrze choć, że w takim środowisku doskonałe ślady pozostawiał Dżony. Trzeba było być ślepym by nie zauważyć,że tędy przetoczyło się coś ciężkiego i mającego siłę przebicia* Dżony Cię i mnie jeszcze nie raz zaskoczy. Tylko mu, cholerka, tabliczkę z napisem szlag trafił. *Mruknął poklepując się po plecach z tyłu, gdzie to za pas spodni wetknął postrzępiony kawałek tektury z resztką napisu. Sam zabrak był ubrany tak jak przy lądowaniu ,skórzane spodnie, wzmocniona kamizelka i płascz długi ze skóry z kapturem. I do tego przepasany był przez klatkę piersiową takim czymś gdzie to pochwy na swoje dwa wibroostrza miał. Miecze świetlne niestety zostawił kilka lat temu w komnacie rady gdy z zakonu odchodził* Na pokładzie mogłem wyczuć jego obecność....tu coś nie mogę. *Dodał marszcząc czoło w skupieniu.*
Offline
*dokładnie. ślady był bardzo widoczne. ba -w miare posuwnia się coraz glebiej było widac slady świadomej dzialanosci Dżonego – zbadany manualnie grzybek, piórko oskubane do samego rdzenia, wykopana dziura. Dżony nie próżnował – przebudowywał Tython. Nigdzie jednak nie było nawet najmniejszych śladów po strzałach. widac bardzo wziąl sobie do procesora pouczenie i nieagresji. nie było tez zadnych śladów walki w ktorej mogłby polec. a wyczucie go… co innego na statku,a co innego na planecie żywej Mocy. tu droid jest niewidzialny*
Offline
Padawan
Ciekawa opinia, coś mu odbiło... *Mruknął Taken, bo przedtem z czymś takim nie miał do czynienia i szedł po prostu przed siebie, ubrany trochę byle jak. Normalne spodnie, koszula, kamizelka, bez płaszcza Jedi. Ale był plus tej sytuacji, mogą pozwiedzać przynajmniej okolicę, o ile nie napatoczą się na jakąś bestię, bo wtedy może być lekki problem. Aru akurat z tego co wiedział to troszkę się zapuścił jeśli chodzi o zdolności Jedi* Skąd wy w ogóle go wytrzasnęliście, co? *Zapytał zaciekawiony, bo nie często spotyka się droida z osobowością. No nie licząc jednostek astromechanicznych. Bo te mają tendencje do świrowania po jakimś czasie, ale przynajmniej nie mają armat zamiast rąk.* No tu raczej droida nie wyczujesz...skoro w samej ziemi żyje tyle owadów, że w Mocy ziemia świeci jak cholera... jestem ciekaw jak Cersi w ogóle widzi tutaj...
Offline
Mroczny Jedi
Zorientowałem się,że nic z tego... trzeba się na tradycyjne tropienie zdać. *Mruknął w odpowiedzi na wyczuwanie droideki. A czy się Aru zapuścił? Raczej musi się rozkręcić by być w starej formie. Tutaj to z pewnością prędzej nastąpi niż na Widmie gdzie w pamięci przypominał sobie stare nauki... ale Rudy, Haris, Dżony nieco go rozpraszali w tym wszystkim.* Z tego co mi wiadomo jest to jednostka prywatna ulepszana przez cochrel. Właściciele widać mu pamięci nie czyścili i wyszło z tego takie Dżonowate coś. Coś którego nie sposób nie pokochać. *A o Cersi niejaką nawet nie pytał. Prędzej czy później ją pozna... jak i innych Jedi. Przez ucieczkę Dżonego zdążył tylko zebrać ze sobą Takena który go zaprowadził do jego nowego lokum i tyle ich w świątyni widziano. * Dzięki temu małemu dziwolągowi przynajmniej wiem gdzie będzie przyjemnie medytować.... *Dodał jeszcze spoglądając na ściółkę leśną z widoczną działalnością poznawczą Dżonego. Ta planeta była.... taka inna od Tatooine czy Nar Shadda. Dawno nie był w tak pełnym życia miejscu. Zawsze kochał zalesione światy, a najlepiej posiadające dzikie dżungle. Może i niebezpieczne,ale piękne* Możliwe,że gdzieś sobie gniazdo zrobił.
Offline
*Taken powinien pamiętać Dżonego z Mandalore, tam bowiem miało miejsce ich pierwsze spotkanie. no ale Dżony był przedmiotem. malo kto pamięta toster czy czyjś statek. taki los maszyn. Nie zmienia to jednak faktu ze Takena kazano mu skatalogowac w folderze dowodzenia. A źródło z którego Dżonego wyłowiono nie zostalo dokladnie zbadane, no ale najpierw Federacja, potem Konfederacja a teraz Korporacja, no i prywatne ręce.
ślady Dżonego były wszedzie. może próbował zotawiac slady, bo ufał Aru, i wiedział ze będzie go szuka.
i w pewnym momencie obaj jedi mogli sobie oswiadfmic, ze od pewno czasu słyszą za sba dziwny dzwięk, ale stal on się oczywisty dopiero jak gałązka pękła nadepnieta przez kogos albo cos, co idzie za nimi od kilku minut…*
Offline
Padawan
Cóż, to akurat łatwe *Wskazał na zdezelowane otoczenie przez Dżonego. A jego wizyta na Mandalore była dosyć dawno i nie skojarzył tamtego droida bojowego, który jeszcze wtedy nie miał rozwiniętej osobowości z tym droidem, którego teraz tropili. Przecież jedna osoba nie ma pamięci absolutnej, prawda?* No cóż, dzięki tym ulepszeniom zafundowano nam kilkugodzinny spacer po dawno zapomnianej przez Galaktykę planecie, gdzie mogą gnieździć się wszelakie potworzyska i Moc raczy wiedzieć co jeszcze. No ale od czego mamy Moc i miecze świetlne, prawda? A zapomniałem, tylko ja mam... *Stwierdził sarkastycznie ale zaśmiał się cicho. Ach szkoda, że nikt nie może oglądać jego mimik twarzy, ta maska go irytowała strasznie. I w pewnym momencie usłyszał trzaski jakieś za nimi i spojrzał na Aru wymowni (czego ten pewnie nie zrozumie - patrzaj maska) i błyskawicznie dobył miecza świetlnego odwracając się i aktywując ostrza, które z sykiem wysunęły się z dwóch końców rękojeści ,a żółte światło rozjaśniło nieco okolicę. Jednocześnie zbierał w sobie Moc, by się bronic przed przeciwnikiem, którego w Mocy nie wyczuł*
Offline
Mroczny Jedi
*Zabrak w odpowiedzi tylko westchnął ciężko i przeciągle* Dlatego czym prędzej, czy mistrz się jakiś mną zainteresuje czy nie, muszę się wybrać na poszukiwania jaskiń z kryształami. Bez mieczy czuję się niepełny. *Odparł spoglądając na kel-dora. Owszem w tej samej chwili prawie co on usłyszał trzask za nimi i także sięgnął w stronę swego oręża, instynktownie, jednak nie wyczuwając niczego w Mocy już nim się zdołał jeszcze odwrócić był gotów wypuścić rękojeści swych nie dobytych jeszcze mieczy spodziewając się właśnie tego co tropili i czego ni diabła wyczuć nie szło w Mocy właśnie.*
Offline
*w jednej sekundzie szli, a w drugiej Taken stal już z bronią. trzecia sekunda to patrzenie sobie w oczy – gogle maski i dwa swiateka na szypulkach, jedno czerwone, drugie pomarańczowe. pod nimi „języczek” z dioda – czujnik ruchu zamontowany pod spodem plaskiego ja dysk łebka droideki, który miał przez „szyje” przewiązany sznurek.
czwarta sekunda to błyskawiczne przejście w tryb kołowy i ucieczka z łoskotem. Bo użyć broni na żadnego jedi nie wolno. Dżony, bo to właśnie on – potoczył się z zadziwiająca graca miedzy wysokie cierniste krzaczory*
Offline
Mroczny Jedi
Gaś latarkę! *Syknął do Takena zaraz głos swój zamieniając na krzyk głośny skierowany w stronę turlającej się kuli* Dżony stój! Wracaj! *I w bieg za nim nie czekając na Takena. Może i zabrak nieco osiadł na laurach jeśli idzie o dbanie o formę w sposób przystojący Jedi, to jednak nadal kondycję fizyczną miał odpowiednią i był z niego typ szybki i cholernie zwinny. Co właśnie pokazywał za nic sobie mając poprzewalane drzewa przeskakując przez nie nieco odbiegającą w lewo od drogi Dżonego trasą by go zajść od przodu ryzykując staranowanie. Korzystał z tego, że nim się droideka rozpędzi do pełnej prędkości chwilę to trwa.*
Offline
Padawan
*No cóż, jak tylko zobaczył droida, to zgasił miecz, ale najwyraźniej za późno. A potem w mgnieniu oka Dżonego już nie było a Aru pędził za nim ale jak na gust kel dora trochę za wolno. Wiec przypiął sobie spokojnie rękojeść do pasa i ruszył w pogoń wspomagając się oczywiście Mocą. Sam oczywiście był wysportowany i wysiłek mu nie był straszny, ale dogonienie droideki w trybie kołowym było mało możliwe bez użycia mocy. Więc biegł dużo szybciej niż normalnie, a gdy zauważył krzaczory to po prostu odbił się od ziemi, skacząc w kierunku drzewa, lekki kopniak nogą i już ominął przeszkodę po prostu nad nią szybując, a lądując zrobił zgrabny przewrót w przód stając szybko na nogi i biegł dalej, zostawiając Aru gdzieś z tyłu, no chyba, że sam użyje Mocy. I jeśli dojrzy uciekającego Dżonego to użyje Mocy by go zatrzymać... a raczej unieść nieco w gorę, by nie dotykał podłoża.*
Offline
*Dżony też był zwinny bo – wyraźnie świadomie – zakręcił tuż przy Aru, obsypując go obficie powyrywanym przez sile kowania lewym runem Wrz z jego mieszkańcami. brązowa kula potoczyła się w bok, ale szybko zaraz znowu zmieniła tor, by być jak najdalej od Takena. Takie wariacje trwały chwile, zaraz do droideki dotarł glos Aru. jednak zatrzymał się dopiero w gąszczu kłujących roślin, tak ze słabo było go widac.
ale zaraz mogli go usłyszeć*
siiiiir…. *Pomknęło przez cierniowe krzewy. glosik cienki, zabawy, jak to u droida bojowego. lepiej go silą nie zatrzymywać. obrona wlasna, autodestrukcja i te sprawy… droideki czasem bywają niebezpieczne. ciekawe, czemu…*
Offline
Mroczny Jedi
*No cóż. Siła przyzwyczajenia. Tatooine mimo że miejsce jest dobrym miejscem do ukrywania przez rok to jednak nadal pełne było łasych na kasę istot. Dlatego nawet gdy się posiłkował Mocą podczas licznych walk na tamtejszych arenach robił to tak by nie można było tego wykryć jeśli nie było się właśnie Jedi. A co jak co, ale zabrakowie opinię najlepszych wojowników galaktyki mieli więc i nie dziwiła się publika zbytnio "karyplem" pokonującym Gammoreanów. Aru jednak widząc jak Taken go...no przelatuje zakrzyknął jeszcze* Bez oszukiwania! *I wyskoczył chwytając się gałęzi nad sobą by wyrzucić swe ciało w zgrabnym salcie wspomaganym przez Moc... aż się wytatuowane ryło uśmiechnęło od tego uczucia wolności jaką dawała Moc. Od dawna nie mógł sobie pozwolić na tak oczywiste jej wykorzystanie. No,ale Aruś niestety był tak rozochocony tym wszystkim, że po dogonieniu już zatrzymanej droideki z wysokości czterech metrów (bo i sobie postanowił wykorzystywać co grubsze gałęzie do transportu) wpadł dupą prosto na Dżonego,odbijając się od niego i już lądując oczywiście w cierniowych krzewach* Kurwaaaa!! *Co takim oto okrzykiem zostało podsumowane gdy wygrzebywał się z krzaczorów*
Ostatnio edytowany przez Aru (2010-07-05 17:49:15)
Offline
Padawan
*Taken dogonił Dżonego i na szczęście sam się zatrzymał, wiec stanął parę metrów od droideki i czekał na Aru, który wręcz z gracją wpakował się do cierni, co tylko wywołało rozbawienie u Takena* Piątka za pomysł pała za wykonanie... No i ja ci tego z tyłka wyciągać nie będę... może Dżonuś? *Stał sobie spokojnie i czekał aż pogadają tak sobie od serca, przy okazji rozpoznając tą konkretna droidekę. Może akurat on rozpozna jego? Kto tam wiedział co chodzi mu po procesorze?*
Offline