
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
*ED natomiast niepokojąco zbliżał się do chłopaka w celach zdecydowanie niepokojowych, i już miał rozkwasić go na ścianie, kiedy nagle – skręcił, przeorał działem ścianę i bynajmniej nie z własnej inicjatywy a cos go zepchało. zanim się zatrzymał, nabrał kursu w kierunku mostka, gdzie patrzył na niego Hakon, ale Ed tego nie widział. a przynajmniej nie widział świadomie. warknął wściekle w typie „co się dzieje”, i obejrzał za siebie, szukając chłopaka z nieco opóźnionym zapłonem. ale to nic, jeszcze Ed go tak wyostrzy, ze pożałuje że mu ojca nie wykastrowano odpowiednio wcześnie*
Offline
Arbiter
Owszem, wybierał sobie osoby, które na coś mu się przydadzą i które byłyby w stanie mu po prostu pomóc. Bo on nie wie kogo ściąga na pokład promieniem. Czasem uda mu się dobrze trafić, to wtedy pomaga, a czasem trafiają się odrzutki, z którymi nie da się za dużo zrobić, więc pozostawia ich swojemu losowi. Na wszystko trzeba sobie zapracować...
Po kilku chwilach pokazało się kolejne okienko, podobnie jak poprzednie zapisane w basicu. Tym razem komunikat był krótki i zwięzły:
Uszkodzenia osiągną punkt krytyczny za: 69 dni 17 godzin. UWAGA! Zagrożenie przeciążeniem systemów wysokie!
Obraz się znowu zmienił i pokazał się dobrze znany model statku, ale tym razem zaczął zapełniać się czerwonym elementami informującymi o awariach. Znaczna część powierzchni była uszkodzona, a reszta była zaznaczona na żółto - stan alarmowy. Tak więc statek umierał... za dwa miesiące będzie po nim.
Offline
- Może mu się nudzi i bawią go takie podchody?
Zapytał klon, który nie zwracał za dużej uwagi na to, co się dzieje na korytarzu za nimi, nie był też Jedi żeby wiedzieć, że Ed wrócił wraz z nowym gościem. Dral był po prostu zajęty tym hologramem, który wskazywał ich cel... ale potem pojawiło się kolejne okienko, na które spojrzał z ciekawości, bo może jakaś porada od statku będzie tam zawarta. Jednak że rzeczywistość była dużo gorsza... Klon zaniemówił, patrząc na tą informację. 69 dni... tyle mieli czasu na naprawę. Stąd ten kurs na stocznię, która mogła już nie istnieć. Ostatnia deska ratunku... A potem pojawił się model statku i zaczęły pojawiać się ikonki uszkodzeń. Zgroza...
- O ja pierdole... ten statek się rozpada. Hakon...
Dopiero wtedy spojrzał na Jedi i... WTF?

Offline
Mistrz Jedi
Majac tylko 69 dni życia nie powinien. A może my jesteśmy po prostu zbyt tępi… *nie było to optymistyczne, ale może naprawdę byli, w końcu marnowali sporo czasu na denerwowanie się i próby ratowania, zamiast od razu skupić się na Darr tahu. Hakon poczuł się nagle strasznie głupio. przecież to takie oczywiste: nie ma emocji, jest spokój, nie ma ignorancji, jest wiedza. Dupa nie dżedaj z tego Hakona.
Uśmiechnął się do klona i rzucił optymistycznie*
69 dni, jeśli on wie, co robi, to zdążymy. chodź, uratujemy Zycie niewinnemu chłopakowi i od razu poczujemy się lepiej *wskazał na korytarz, w którym już się łomot Eda rozlegał*
Offline
Han od razu odskoczył, gdy nastąpiło uderzenie, jednak kiedy działo leciałoby prosto w jego stronę, na pewno by zginął. Chłopak wiedział, że teraz maszyna chce go zabić. Był zbyt słaby, żeby uciekać, przed tym olbrzymem. Stanął na środku korytarza i rzekł odważnie:
Wdzięczność ludzi, wielkość świata-
Każdy siebie ma na względzie,
A drugie za narzędzie,
Póki dobre - cacko,złoto;
Jak zepsute - ruszaj w błoto
-A jeśli to są zbyt mądre dla ciebie słowa blaszaku, to zabij mnie tu i teraz, przynajmniej umrę z godnością!
I tak stał na nic już nie zważając.
Offline
Biznesmen
*No niestety wkurzanie Eda nie zawsze kończy się szczęśliwie. Ed rzucił się do kontrataku, a zwarzywszy na bliską odległość zapewne trafi, bowiem były to sekundy, przecząc swojej masie niemal skoczył na chłopaka, by uderzyć go z łba. towarzyszył tego ryk, po prostu furia, czysta kwintesencja wściekłości, szału. No, tak Eda dawno nikt nie znieważył…*
Offline
*Jedno trzeba Hanowi przyznać: bardzo mądrze wybrał sobie sposób na samobójstwo: w miare szybko, w miare bezboleśnie. Ed oczywiście przyfasolił w chłopaka, rzucił nim jak szmatą na przeciwległą ścianę. do sałatki jaka miał na ubraniu dolaczy krwawy paw który powstał w wyniku uderzenia. na pewno kilka złamań, ale tego chłopak dowie się, jak się obudzi. jeśli się obudzi, a „jeśli” zależy od tego kto szybciej dobiegnie: Ed czy Hakon z Dralem*
[Han wychodzi z gry do odwolania]
Offline
- Że co?
Zapytał klon, bo za cholerę nie wiedział o co chodzi ale jakiś hałas usłyszał i chyba skojarzył to z Edem. Wyostrzył przy tym wychwytywanie dźwięków w hełmie i teraz już wyraźniej usłyszał co się dzieje. No to nie ciekawie.
- O kurwa...
No i pognał od razu do schodów, zbiegał po nich szybko, pomijając w sumie te ostatnie i biegiem ruszył do grodzi. Minął ją i biegł dopóki nie zobaczył Eda i jego ofiary. Tylko problem w tym jak by go od niego odciągnąć, bo chyba wpadł w furię. No i klon wymyślił bardzo głupi sposób... wyciągnął pistolet z kabury, odbezpieczył i parę razy strzelił w kierunku Eda, ale tak starał się celować, by przeleciały pociski nad nim, robiąc sporo hałasu i odciągając go od chłopaka. Wtedy Dral będzie miał przejebane, ale da se radę.

Offline
Mistrz Jedi
*Hakon rzucił się za Dralem, i na krótkim odcinku go dogonił, wcale nie zamierzajac interweniować w jego plan, bo był dobry – zrobić cokolwiek zanim Ed rozsmaruje biedaka na ścianie, to dramatyczne ratowanie zycia. Hakon zajmie się zaraz ratowaniem Drala. ale zanim, to klon poradzi sobie z Edem przez kilkanaście sekund, przez ten czas Hakon złapie ofiare i ukryje ją tak, by Ed nie widział*
Offline
Biznesmen
*Ed pruł jak pijany, jakoś tak dziwnie, znosiło go, nie miał swojej prędkości ale i tak niechybnie każda część Hana latałaby swoją trajektorią gdyby nie Dral.
Jego ruch, czyli strzały przeleciały nad Edem, a jedne trafił nieszczęśliwie w niego. Oczywiście nic mu nie zrobił , nawet jeśli to była kula, a nie Bolt.
Zatrzymał się, i ze zdumieniem skierował łeb w stronę strzelca. Był tak zaskoczony, ze przez chwile nie mógł zrobić kompletnie nic, wiec Hakon miał szanse.
Chwila niestety minęła, a Ed – jak ścigacz z Tatooine – na Drala, z rykiem wściekłości. tylko jakoś dziwnie go na lewo znosiło, jednak panował nad tym, lewą noga większe kroki dawał, wręcz susy, przez co co drugi takt mógł zabić rancora*
Offline
Arbiter
//Pomijam kolejki do odwołania//
Offline
A Dral pędził na spotkanie z nim, tak jak by chciał się z nim zmierzyć "na klatę". Teoretycznie głupie, bo by go Ed po prostu wdeptał w ziemię, ale klon miał plan. Ryzykowny bo ryzykowny, ale nic lepszego mu do głowy nie przyszło. No może i przyszło. Granat elektromagnetyczny, ale nie wiedział czy systemy Eda są zabezpieczone odpowiednio na wypadek takiego impulsu, więc wolał nie ryzykować, bo go jeszcze usmaży.
Odległość między nimi drastycznie się zmniejszała i gdy była już tak w sumie krytyczna to klon rzucił się między nogi Eda, na przysłowiowego szczupaka. Przy odrobinie szczęścia nie zostanie zadeptany i ładnie sunie się po ziemi bez większego uszczerbku na zdrowiu. Jedynie pancerz zarysuje. Ed raczej prędko nie wyhamuje, więc będzie trochę czasu na uspokojenie go.

Offline
Mistrz Jedi
*Hakon zaś kiedy Dral skakał był już w windzie, bowiem tam postanowił ukryć chłopaka. nie było tu innych zagłębień. zasunął kratę, Ed go nie zauważy, był teraz tyłem do Hakona.
Jedi odwrócił się, i gotów na akcję uspokajania pomknął za Edem, a w kierunku miejmy nadzieje jeszcze żywego Drala*
Offline
Biznesmen
*Ed nie zdążył zareagować, łeb przygiął, kiedy Dral przelatywał. zapewne uderzy się o palec, czy coś, ale wyjdzie z tego cało. Ed natychmiast zaczął zwalniać, ale jego droga hamowania tez około 10 metrów miała. Strasznie przy tym warczał, wręcz wył, a kiedy zatrzymywał się, był w pozycji, jakby miał rzygać, dało się zauważyć, ze dziwnie stawia lewą nogę. że coś mu tam przeszkadza. Kiedy już tylko maszerował, to jak pijany, z wysiłkiem, z jękiem serwomotorów. dużo dzisiaj biegał, a nie powinien. ktoś z dobrym wzrokiem zapewne ujrzy cienką stróżkę dymu z lewego kolana… Zawrócił. I najwyraźniej szykował się do kontrataku…*
Offline