Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwierzak
Skarcona Urga rozpłaszczyła się na jego głowie, nawet nie śmiejąc zapiszczeć kaczką. Nie wiedziała zy Ed jest zły na nią, czy na sytuację, która dla niej nie była straszna. Pomijając cathara. Ostatecznie więc uznała, że jednak na nią więc już wolała być cichutko i spróbować udawać, że futrzaka nie ma w pobliżu.
- Urga dobha.
Odezwała się cicho, przepraszającym tonem.
Offline
*Kot nie obejrzał się choć niewątpliwie miał na to ochote tym bardziej ze Ed zaczał warczeć. Na szczęście nikogo tu nie było, a przynajmniej w pobliżu. Korytarz jak wnętrze kościoła – bardzo eleganckie, przesadnie zdoibne i przestronne. Ochroniarz prowadzil. Tu, na poziomie C były dwa apartamenty, a drzwi do nowego mieszkania Eda były pierwszymi, jakie mijali i tu tez zatrzymał się kot*
To tu *odezwał się w koncu obojętnym tonem* Mam otworzyć?
Offline
Biznesmen
Tak. Dobra *odpowiedział Urdze, jednak nie mógł się zdobyć na czułość w tej wypowiedzi. Narastała w nim ta straszna agresja do niewiadomo czego, zupełnie bez powodu, jak wcześniej. Teraz co było najgorsze – był sam. Urga nie uspokoi go, nie narzuci mu szmaty na łeb by go wyciszyć. Nie było tu Hakona. Ed poczuł coś w rodzaju niemiłego nacisku na pancerz…*
Tak, proszę *Mruknął do cathara. Byle ten się pospieszył… *
Offline
Zwierzak
Słowa jej względnie wystarczyły, ale i tak nie zmieniła pozycji. Dalej była rozpłaszczona na jego łbie. Dalej nie lubiła cathara, ale już nie syczała na niego. Chciała już zobaczyć jamę i znaleźć dla siebie bezpieczne miejsce, do którego będzie mogła się schować.
Offline
*wreszcie spojrzał na Eda. Miał zielone, kocie oczy, i patrzyl, jakby mówił: spokojnie, wszystko będzie dobrze tylko spokojnie…
Nie był taki młody jak się na początku wydał. Pysk miał już posiwiały. Ten kot duzo widział. Może właśnie dlatego potrafił spojrzeć na Eda i Urgę z takim dystansem…
Na „oczach” Eda przerwał pazurem grzbiet koperty i wydobył karte, którą przejechał po czytniku pod drzwiami. Te stanęły otworem, sycząc cicho i przed nimi stanęły otworem wrota na piękny przestronny salon z wielkim oknem ze sztucznym pejzażem mglistego Skako, wygodną parunastoosobową sofą i małą „oazą” z płynącym strumyczkiem i dwiema niedużymi palmami w najdalszym, ale zarazem najlepiej widocznym kącie salonu. Było rzecz jasna jeszcze wiecej rzeczy, ale najbardziej oczy rzucało się własnie to, oraz…*
Oj… ojej, co za szczęście, ze w końcu ktoś tu przybył. *Odezwał się żwawy głos droida protokolarnego, oraz szum jego drobnych kroczków*
Jak mniemam mój nowy pan. Bardzo mi miło, jestem C-3PO, relacje ludzie roboty *Przedstawił się złoty robot, zwracając się do cathara, który tylko chrząknął znacząco*
To jest twój pan *wskazał na Eda. A reakcja droida? łatwa do odgadnięcia*
O… ojej…
Offline
Biznesmen
*W miarę spokojnie, choć widać juz było po nim zdenerwowanie, obserwował ruchy cathara, powolne rozsuwanie się drzwi, Az do momentu kiedy rzucił spojrzeniem na swoje mieszkanie, i aż miał ochotę isc szukać jakiegoś magazynu, bo ten luksus sprawił, ze poczuł się dziwnie.
A kiedy dostrzegł droida… DROIDA! Nie no, niebywałe*
Nie mogę mieć droida *odezwał się nagle, podnosząc pułap jakby go wodą ochlapano*
Jak to będzie wyglądało… co ludzie powiedzą, nie, nie ja, nie mogę mieć droida *Rzekł z naciskiem, teraz znowu przychylając ku dołowi olbrzymi łeb i zwracając się już teraz bezpośrednio do cathara*
Offline
Zwierzak
Kiedy drzwi się rozsunęły rozejrzała się i zobaczyła strumyczek i małą oazę. Skojarzyło się jej to z domem więc zeszła z Eda i ruszyła w tamtą stronę. Ale marsz "ku domowi" przerwało jej coś, co się odezwało. Widać jej potrzeby estetyczne były zaspokojone skoro najpierw zwróciła uwagę na mini oazę a nie na spore chodzące i błyszczące coś. Coś co mówiło.
Urdzia więc dosłownie podpełzła do C-3PO, położyła kaczkę przy sobie i smagnęła powietrze językiem. Po stwierdzeniu, że to żaden organicznik konkluzja była jasna.
- Duuuuushe khlaweczi!
Ucieszyła się i porzuciwszy kaczkę w euforii, z bliska skoczyła na droida by zacząć go tulić, oglądać i dotykać. Takiego dużego khlaweczi to jeszcze nie miała. I to mówiącego w dodatku!
Offline
*Droid który przedstawił się jako C3PO najwyraźniej potrzebował chwilki by jego obwody przetworzyły nietypową informację, ze oto stał się droidem droida, ale na szczęście ów droid miał bogate banki wiedzy no i – nie miał „narowistości we krwi”. Skoro ma być droidem droida to widać tak musi być*
Bardzo miło mi poznać, Panie, jestem C-3PO, relacje… na me obwody! *Nagle złoty stał się cieższy o jedną Urge, co zaowocowało podniesieniem nieporadnie rączek i machanie nimi niczym oparzony anemik*
Nie jestem pewien czy to zachowanie jest zgodne z ogólnogalaktycznymi zasadami etykiety… wiem co mówię, etykieta to moja specjalność… służyłem na wielu statkach dyplomatycznych, lecz niestety wyczyszczono mi pamięć. Musiała tam zajść jakaś niebywała galaktyczna kompromitacja skoro zdecydowano się na utracenie takiej spuścizny…
*Cathar cofnął się, mrużąc oczy i odruchowo podnosząc pazur do łba by się podrapać…*
…oh, to niebywałe, to przecież bardzo zadki gatunek pólinteligentnych Sssarghartn. Jednak mimo ich niebywałej rzadkości szkoda by było by tak cenna jednostka jak ja została zdemontowana przez jednego z nich. Tak, pani Lipini wiele razy powtarzała mi ile wydała pieniędzy na zakup mojej skromnej osoby… czy pan chce coś powiedzieć, sir? *I w końcu zwrócił się do Eda* Nie Mozę pan mieć droida? Jak to, przecież ja znam biegle ponad 5 milionów form komunikacji!
Offline
Biznesmen
*Ed w tej chwili zbierał szczękę z podłogi, oczywiście w przenośni, bo przecież nie miał szczęki. Ale widac było jego zaskoczenie, dzięki któremu szybko zapomniał o stresie i agresji. Teraz podziwiał kilka swoich odbić w nieosłoniętych Urgą elementach pancerza złotego gaduły.*
Moc dała, kurwa. Chyba dupy…[i] *Prychnął wcale nie tak cicho jak zamierzał. Wcale mu się nie uśmiechał ten niespodziewany dar losu i bynajmniej nie tylko dlatego, ze był wkurzający… bo był, Eda wkurzył od razu. Jednak zwrócił się do cathara*
[i]Dziękuję, proszę położyć dokumenty wewnątrz lokalu i jest pan wolny, będę pamiętał o kilku dobrych słowach pod pańskim adresem przy kontakcie z zarządem apartamentowca… *Następnie ruszył swoje nieco trzeszczące, olbrzymie cielsko, zbliżając się do złotego bardzo blisko…*
Nie przejmuj się, C-3PO, znajdę ci dobry dom, a póki co zostaniesz, Urdze się podobasz. Wyraźnie imponują jej twoje intelektualne walory…
Offline
Zwierzak
[Urga go nadal obmacuje i liże, puszczam kolejkę]
Offline
*Brew cathara uniosła się kiedy Ed przeklął. No ale skinął głową, wszedł, zostawił dokumenty na stoliczku i odmeldował się, zaś droid przyciskany przez Eda próbował nieporadnie dreptać do tyłu, ale obciążenie Urgą spowolniało jego ruchy*
Nie bardzo rozumiem co ma pan na myśli, sir. Wydaje mi się, ze ona nie jest świadoma mojego potencjału intelektualnego, raczej ze podoba jej się mój pancerz
Offline
Biznesmen
No rzeczywiście, potencjał to ty masz… *Mruknął Ed, teraz już powoli, majestatycznie wtaczając się do środka. gdyby nie fakt, ze teraz, uniósłszy się na wysięgnikach powoli rozglądał się po pomieszczeniu, melby być zazdrosny o fascynacje Urgi tym złotym gadułą. Póki co jednak zwyczajnie tego nie widział. Posuwał się naproś powoli, raczej niepewnie jakby bał się ze się zarwie pod nim podłoga. Nie pomrukiwał w sposób wskazujący na eksploracje terenu. Bez dwóch zdań – nie podobało mu się tu*
Offline
Zwierzak
-Edooo.. to tu?
Spytała odrywając się w końcu od złotego. Oględziny zostały dokonane, złoty naznaczony jej obecnością więc mogła go puścić.. w końcu. Nadepnęła wtedy na kaczkę, która zapiszczała i nawet Urga tym razem się tego przestraszyła. Zaraz więc ją dopadła w odruchu zagryzienia, ale gdy zobaczyła, że to jej zabawka, to przestała się agresywnie znęcać. Wzięła ją w pyszczek i potuptała zwiedzić mini oazę. Pewnie i złotego by wzięła, ale już się przekonała, że go nie uciągnie tam.
Offline
Oh… dziękuje, panie. Bardzo jestem rad ze już na początku mojej służby jest pan ze mnie taki zadowolony! *Droid musiał długo tu być sam. Siostry Azzuz nie mieszkały tu na co dzien, a temu droidowi wyraźnie nie służyła samotność. Opleciony Urgą próbował podążać za Edem. Nie jest to R2, ale wierze ze nawiążę z nim przyjacielskie stosunki – myślał sobie. Kiedy Urga opadła, C-3PO odchylił się w tył i mało nie upadł*
Oh, wielkie nieba! Niedobry zwierzak! *skarcił Urgę bezemocjonalnym głosem*
Offline
Biznesmen
*Ed momentalnie odwrócił się w stronę droida, unosząc działa i warcząc wściekle, jakby chciał rozerwać*
Ten zwierzak to moja dziewczyna, uważaj! *Mówiąc to ruszył powoli w kierunku protokolanta ale zatrzymał się w odległości 7 metrów. Widać nie zostało mu to jeszcze zaleczone. Nigdy nie będzie, zawsze kiedyś wróci… Chwile mierzył C-3PO spojrzeniem, po czym zostawił. odpuścił, i ruszył powoli w kierunku oazy z Urgą*
Dobra Urga *uspokoił tak na wszelki wypadek jakby pomyślała ze to jej wina ze się uniósł*
Nie wiem. Wkurza mnie… *I już przy samym zagajniczku zatrzymał się. Okręcił powoli łeb i spojrzał na złotego*
Ale nie mogę go traktować jak rzecz, sam tyle lat byłem droidem…
Offline