Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dowódca trzeciej grupy nie stracił głowy i kazał podwładnym uruchomić magnetyczne buty, jednak nim zdążyli na dobre osiąść na ziemi to Mandalorianka zaatakowała. Ona była przygotowana na ten obrót sprawy i czaiła się za jednym z zakrętów, ostrzeliwując opadających komandosów. Ci zaś niestety nie mieli osłony i jeden z nich oberwał, co prawda nie wykluczało go to z dalszej walki, ale grupę z pewnością spowolni. Tymczasem Shae się ewakuowała, bo siła ognia jej przeciwników była przygniatająca.
- Tym idzie dużo lepiej
Zauważył Spark. Dowódca był i trzymał wszystkich razem, więc ci nie porzucili trafionego kolegi, tylko pomogli mu się przemieszczać. I tak ruszyli dalej a Mando zniknęła na jakiś czas. To dało czas Sparkowi na zajęcie się Urgą.
- O tak, Urga ma ładne wiaderko. Sama znalazłaś?
Podłapał już trochę sposób w jaki się komunikowała, musiał jednak trochę poćwiczyć by załapać jej poziom. Była to całkiem ciekawa rozrywka, przynajmniej póki nic się nie działo na ekranach.I tak już obserwował dwie porażki swoich ludzi, oglądania kolejnych dwóch jakoś mu się odechciało.
- Ed ci pozwolił wziąć i teraz Urga ma to tu?
Zabrak próbował sobie nieporadnie to przetłumaczyć, podczas gdy kapitan obserwował całą akcję.
W pewnym momencie grupa ostrożnie dotarła do skrzyżowania, które wydawało się bezpieczne. Jednak w trakcie przeprawy zgasło wszędzie światło, a komandosi zobaczyli przed sobą jakiś nieco połyskujący element, przypominający kształtem wizjer hełmu Mandalorianki, więc otworzyli ogień. Była to niestety pułapka i Ed to mógłwidzieć dzięki systemom notkowizyjnym kamer. Shae ukrywała się we wnęce ulokowanej w jednym z bocznych korytarzy i gdy komandosi zaczęli strzelać do przynęty to ona się wyłoniła i zaczęła strzelać do nich, trafiając w tego najbardziej wysuniętego. Ochroniarze nie pozostali dłużni i od razu zaczęli strzelać w jej stronę, jednakże ta po raz kolejny posłużyła się granatem ogłuszającym, którego skutki były tym razem dotkliwsze z powodu aktywnych noktowizorów. Częściowo oślepieni komandosi nie zdążyli się schować, ponieważ spowalniały ich magnetyczne buty i oberwał kolejny. Znowu pozostała ich trójka, a Mandalorianka znowu zwiała, chociaż obserwatorzy mogli wyłapać pewien istotny szczegół. Jej lewa ręka zwisała nieco bezwładnie wzdłuż jej ciała - a więc i ona w końcu oberwała. Jednak nadal bilans starcia przemawiał na jej korzyść.
Offline
Biznesmen
Nooo, rzeczywiście, ale na razie mają jeszcze przywódcę *Ed podejrzewał, ze i tamtym szło nieźle zanim stracili przywódcę. Ci, ostatnia grupa, siedzieli w szatni najdłużej, mieli więcej czasu by sie kłócić wiec może ustalili tez awaryjnego. Na razie – niezgorszo.
Oglądał, oglądał i kiedy przyszłą akcja z przynęta, to połapał się, ze top byłoby za proste, ale nie miał żalu do swoich chłopaków, sam by tak zareagował. Jednak – zdecydowany plus dla pani mandalorianki, bo to było takie „epickie”. Podobało mu się, ale nie zamruczał, bo co za dużo pochlebstw to nie zdrowo.
Po akcji Ed próbował dopatrzyć się, czy został przywódca grupy. I dalej oglądał nieciekawą wg Urgi „bajkę”*
Ostatnio edytowany przez ED (2012-01-15 23:12:29)
Offline
Zwierzak
- Edo byh da. Edo byh mówi Urga fsiont tu. To ne Urga fiadeko.
Widać się jej spodobała rozmowa, bo się zaangażowała twórczo i wysilała by przekazać informację. Zwykle w końcu posługiwała się najstarszymi słowami.
Kolejny błysk na moment przykuł jej uwagę i dalej nic, bo nadal to dla niej było nudne. Może jakby jej ktoś na bieżąco wyjaśniał... ale nie nudziła się ogólnie, więc nie było potrzeby.
Offline
W ferworze walki często ma się tylko sekundy na reakcję, więc gdy komandosi zobaczyli w ciemności coś, co przypominało wizjer to po prostu strzelali. A Mandalorianka miała nad nimi jedną zasadniczą przewagę, całkowicie kontrolowała pole bitwy, więc ich przewaga liczebna traciła na znaczeniu.
- Ciekawe na jak długo? Pozbycie się dowódcy to z reguły priorytet
Spark sam by tak zrobił w trakcie walki, bo wtedy z reguły łańcuch dowodzenia chwieje się w posadach. Jeżeli zastępca nie będzie miał odpowiedniej charyzmy to wtedy już po walce praktycznie. Tak było w przypadku poprzedniej grupy.
Komandosi wzięli się w garść, może i ubyło im dwóch kolegów, to jednak wciąż mieli przewagę. Ruszyli więc w pościg, ale na szczęście robili to profesjonalnie. Szli przyczajeni po bokach, z bronią gotową do wymiany ognia. Dotarli tak do zakrętu z którego korzystała wcześniej Mandalorianka. Tam czekała na nich niespodzianka - masa lewitującego śmiecia zagradzającego drogę. Nie mogły one ulecieć w górę, gdyż pole siłowe imitowało sufit. Komandosi wykazali się rozsądkiem i się po prostu wycofali.
- Eee... Ed dał i powiedział Urdze, by wzięła tu wiaderko, ale nie jest ono Urgi, tak?
Jej bardzo łamany Basic był trudny do zrozumienia, ale niemożliwe to nie było. Chyba... Spark przynajmniej tak to odczytywał ale nie miał pewności, czy dobrze to robi.
Offline
Biznesmen
*Ed który rozumiał już Urge instynktownie słuchał ich przysłowiowym „jednym uchem” a drugim nic nie robił, bo oglądał, do tego ucha nie potrzeba. Ed miał standartowo dwa audioreceptory po bokach głowy. O jego „uchach” rzadko się rozmawiało, częściej o „okach” bo to nietypowe żeby miał ich tyle (choć i tak został jeden). Ten jeden dawał spokojnie radę w oglądaniu. Wiec oglądanie trwało*
Offline
Zwierzak
-Taaaaaaa!
Przytaknęła bardzo entuzjastycznie, ale nie zatuptała, bo nie mogła.
- Edooo... inny wie Urga mófi!
Zakomunikowała zaraz w pochwale, bo doceniała to że dana osoba potrafi się z nią dogadać.
Offline
- Urga ładnie mówi i tak zrozumiale. Dużo już Urga umie
Pochwalił ją Spark, bo chociaż komunikacja z nią szła mu trochę opornie i wymagała większego skupienia, to jednak o dziwo szło z nią jakoś porozmawiać na bardzo podstawowe i proste tematy. A to już coś.
A co do dalszej części "bajki" to przebiegała ona trochę nudno, bo komandosi grali z Mandalorianką w chowanego. Oni ją ścigali a ona się gdzieś chowała i tak przez jakiś czas. Ostatecznie cała trójka została spacyfikowana przez zdalnie odpalaną minę ukrytą w jednej z niepozornie lewitujących skrzyń. Cała trójka była lekko poturbowana ale żyli. Ale nim do tego doszło to minęło kilka nudniejszych strzelanin i nieudanych pułapek.
- No no, nowy rekord. A nasza nieuchwytna jest już widocznie zmęczona
Zabrak wskazał na kamerę, która pokazywała odpoczywającą Mandaloriankę. Wyraźnie była już zmęczona, w końcu stoczyła trzy pojedynki i została parę razy trafiona. Jej pancerz stłumił energię większości trafień, jednak to i tak musiało boleć. Poza tym jej lewa ręka powoli powracała do sprawności, mogła nią przynajmniej poruszać.
- Do wejścia ostatniej grupy mamy jakieś pięć minut
Offline
Biznesmen
Tak, Urdzia, wiem, on jest mądry, w końcu go zatrudniłem *Odparł Urdze tak jakby Sparka nie było, ale to było taką osobliwą pochwałą dla szefa ochrony.
Oglądał dalej. Nie odzywał się przy tym, tylko pomrukiwał jak przyjmował coś do wiadomości. Takie jego „aha”*
Offline
Zwierzak
Puszyła się cała z siebie dumna, bo została pochwalona. A wiadomo, że z niej jest straszny pieszczoch. Więc nic dziwnego, że otarła się o Edzia i wzięła wiadro w pyszczek. Dzięki temu zeskoczyła ze swojego działa, wiadro postawiła na podłodze, a sama podeszła bliżej Sparka. Podniosła się na tylne łapki i zaczęła go badać językiem, ale bez dotykania.
Offline
Na komentarz przyjdzie czas po całej tej inscenizowanej bitwie. Póki co ostatnia grupa się przygotowywała i humor im dopisywał. Uznali najwyraźniej, że Mandalorianka jest zmęczona, skoro z poprzednim oddziałem męczyła się tak długo. Mieli poniekąd rację, bo jedna z kamer pokazywała ją jak siedziała oparta o ścianę i masowała sobie ramię. Hełm nie zdejmowała, ale z pewnością była cała spocona i zadyszana.
Tymczasem Spark nie obrażał się na to mówienie o nim w trzeciej osobie. Załapał już jak trzeba się z nią komunikować, więc uproszczenia go nie ruszały. A pochwała mile połechtała jego dumę, chociaż w gruncie rzeczy nie powinna. W końcu był profesjonalistą. Ale zawsze jednak przyjemniej
Offline
Biznesmen
*Ed został „odurdżony”, wiec mógł się poruszyć. Tylko na chwile top zrobił bo nie chciał nic tracić. Przekręcił łeb, popatrzył co Urga robi i jak zabrak reaguje, pomigał diodą, co z resztą było niezależne od niego, nic nie powiedział, szybko wrócił do obserwacji.*
Offline
Zwierzak
Kiedy go obwąchała po swojemu, to opadła na cztery łapki i potrząsnęła łepkiem.
- Urga ce khlaweczi!
I się zaczęło. Ale i tak byla bardzo grzeczna, wręcz miła. A natura sroki była ponad tym. Co innego w kwestii agresji, ale gdy miała dobry humor, to przekupstwo stawało się jeszcze skuteczniejsze.
Offline
Gdy go obwąchiwała na swój sposób to starał się nie ruszać, by jej nie wystraszyć lub też sprowokować. Do ambulatorium mu się raczej nie śpieszyło. No a potem Urga powiedziała coś, czego kompletnie nie rozumiał.
- Eee... kla... khja... tfu... khlaweczi? Co to?
Miał spore trudność z poprawnym powtórzeniem tego słowa. Większość słów Urgi jakoś szło przypasować do czegoś w Basicu i tak mogli sobie rozmawiać. Ale to była już kompletna abstrakcja, więc zwrócił się do eksperta - Eda.
Offline
Biznesmen
*Jako ze Ed słuchał ich tym jednym uchem, co już ustalono, zareagował* To są ogólnie zabawki, najlepsze to błyskotki, coś kolorowego, brzęczącego. oczekuje, ze coś dostanie, poszukaj po szafkach, jakiś bezpiecznik breloczek… *Podpowiedział ale nie spojrzał w ich kierunku. Proszę, jak można łatwo Eda załatwić: puścić mu odpowiednią „bajkę”. Ale ta bajka musi być na żywo i mieć związek z czymś co Ed chociaż trochę traktuje osobiście*
Offline
Zwierzak
-Edo wie.
Odpowiedziała i faktycznie wiedział, więc Urdzi pozostało tylko podniesienie się na dwie łapki i kręcenie główką w oczekiwaniu.
- Urga ce!
Offline