
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Arbiter
Niestety nic nie jest łatwe i proste. To pomieszczenie pełniło niegdyś rolę punktu przeładunkowego, łączącego wszystkie hangary w jedną sieć. Z tego miejsca można było posyłać części dalej, ku dziobowej części statku, bądź też w stronę maszynowni. Dlatego też pod ścianą stały stare pakunki a na suficie skryte przed wzrokiem wisiały różne wysięgniki i emitery promieni antygrawitacyjnych, którymi przenoszono najcięższe towary. W bocznych ścianach hali znajdowały się kolejne grodzie, prowadzące tym razem do magazynów.
Wszędzie też można się było natknąć na mniejsze zautomatyzowane wysięgniki, szafki na narzędzia, stare i niedziałające platformy repulsorowe. "Śmieci" tutaj było bardzo dużo.
Grodzie po drugiej stronie prowadziły do hangarów umieszczonych po przeciwnej stronie okrętu, zaś sama ta sala przeładunkowa usytuowana była dokładnie na osi statku, tak więc jeśli chce się iść na dziób okrętu to należy wybrać tunel po lewej stronie patrząc od Hakona, a jeśli się chce dostać do maszynowni to trzeba by wybrać tunel po stronie prawej. Tymi na przeciwko barabela dostaną się tylko do równoległej sekcji hangarowej. Z Tej sali możliwe było również dostanie się na wyższe piętra a to dzięki szerokim i wygodnym windom towarowym: każda umieszczona była przy jednej ze ścian.
Offline
Mistrz Jedi
Ed, nie niszcz tego *Mruknął stojący za barierką Jedi. Poważny Barabel w wieku około 40 lat standartowych, słusznej budowy, z charakterystycznymi bliznami pooperacyjnymi na twarzy. Dotarli do tej Sali z Hangaru, teraz, po krótkiej analizie Hakon stwierdził, ze winni skierować się w lewo. Na razie zrezygnują ze zmieniania poziomów.*
Nic ci nie da to ze to zniszczysz, nawet jeśli to nic nie znaczy. Być może przyjdzie jeszcze chwila, gdy twoje opanowanie uratuje nam życie, więc ćwicz je!
*rzekl, przynajmniej pewny tego, ze Edowi można było zwrócić uwagę a on się nie obrazi i nie polezie niewiadomo gdzie.
Jedi przeskoczywszy zgrabnie barierkę, skoczył płynnie na posadzkę niższego pięterka, i skierował się ku grodzi która według niego prowadziła w górę statku. Czyli na lewo, nie wprost, bo po głębszej analizie stwierdził, ze tam jednak nie ma tego czego szukają.
Gdyby jeszcze wiedzieli czego szukają, ale to może wyjdzie w praniu*
Offline
Biznesmen
*ED by tego nie radził prać. Głownie dlatego, ze był to*
Burdel, kochanie. *powtórzył czule do Urgi, i podreptał za Hakonem w ogóle nie urażony skarceniem. Sam nie widział wyższego celu w tym co zrobił, a zrobił to bez udziału mózgu, czy tam procesora, po prostu rozwalił to bo mu się chciało i tyle. Teraz pomrukując prawie beztrosko (widać bezmyślne niszczenie rozwesela) kroczył dostojnie za Hakona, tak blisko ze niemal opierał „pysk” o jego potylice.*
To miejsce. Burdel. Panimajesz?
*Panimajesz powinna już przyswoić*
Offline
Zwierzak
-Taa.. burhdel.
Powtórzyła, choć pewnie za kilka dni słowa będą się jej myliły. Potrzebowała utrwalania. Póki co jednak ogarniała.Bardzo kusiła ją zabawa, więc w końcu wpadła na genialny pomysł.
-Edooo.. Urga ce tam.
I pomachała łapką gdzieś przed siebie i trochę na bok.
Offline
Arbiter
Hakon tego nie mógł wiedzieć, ale skierowanie się w stronę części dziobowej statku nie miało po prostu sensu, bo za daleko nie dojdą. Dalsze sekcje były porzucone i uszkodzone. Systemy podtrzymywania życia w tamtych rejonach były wyłączone, a w wielu miejscach kadłub był uszkodzony, a więc panowała też tam dekompresja. Jedynie rdzeń statku, a więc rejony w których obecnie się znajdowali, nadawał się do dłuższego przebywania. Jeśli barabel zdecyduje się pójść w lewo to daleko nie dojdzie - blokada bezpieczeństwa.
A co do grodzi, przy której był Hakon to już wszystko wyglądało standardowo, solidna konstrukcja plus konsola z tym samym interfejsem. W sumie można spróbować nacisnąć ten sam przycisk otwierający co przedtem, bo budową te dwa urządzenia się między sobą nie różniły.
Offline
Mistrz Jedi
*I pewnie tak było. Hakon Zach nęcony i nauczony poprzednimi próbami stanął przed panelem do wybranych grodzi i próbował po kolei wszystkie przyciski, jak uprzednio. Pewnie trochę mu to zajęło, a kiedy zabezpieczenie nie przepuszczało go (skoro nie było tam, atmosfery, to akurat normalne), oparł się dłońmi o boki urządzenia, i spuściwszy głowę – zagłębił się w medytację. Wyszukiwał form życia. W jakim miejscu statku są, w jakim są nastroju i stanie fizycznym*
Offline
Biznesmen
*Niespodziewanie i bez słowa olbrzym skręcił tam gdzie „Urga ce”, zostawiając obowiązek otwarcia grodzi na barkach Hakona. Ed nie zastanawiał się, co się tam dzieje, jak grodzie się otworzą, to poczekają na niego. Bardziej był ciekaw tego pomieszczenia, bo z jakiegoś powodu nie odczuwał lęku. Ani egzystencjalnego, Albin swojego osobistego, zeshizowanego ani tez takiego który powinien odczuwać, a który pewnie czul Hakon, bo był jakiś dziwny.
Po prostu łaził po tym pomieszczeniu, zostawiając także ślady.
A może i on znajdzie ślady czyichś stóp w tym kurzu, jeśli tu ktoś był?*
Offline
Zwierzak
Klekotanie obwieściło jej radość gdy droid jej posłuchał. Trochę jeszcze siedziała na nim, ale w końcu nie wytrzymała i zlazła, uzbrajając się znów w błony ochronne. Sama też chciała coś popsuć, bo podobało się jej to.
Jak Ed zawoła, to na pewno wróci. Póki co kręciła się przy nim, trącała łapką różne drobne przedmioty, aż jej się zebrało i ogonem trzasnęła w coś większego. W ogóle nieświadoma tego, co to może być. Po prostu poczuła potrzebę psucia i narobienia hałasu.
Offline
Arbiter
Potrzeba psucia, hałasowania i bałaganienia mogła akurat kogoś niechcący zdenerwować (co prawda nie wiadomo jakim cudem, skoro i tak już tu bałagan panował). W końcu chyba ktoś myślący tutaj musiał być. Grodzie przed Hakonem się nie otworzyły, ale nie miało to związku z brakiem atmosfery. Tam jeszcze ona była, korytarz dzielił się na kilka segmentów, więc w odpowiednim miejscu po prostu się zamkną grodzie. Teraz jednak mieli inny problem, bo te, którymi tutaj weszli też się zamknęły nagle i niespodziewanie, a po chwili zgasły wszystkie światła i z oddali słychać było jakieś dudnienie i zgrzytanie, jakby to była oznaka niezadowolenia.
A Hakon medytując mógł wyczuć dokładnie pięć dodatkowych osób. Dwie z nich były zdenerwowane, zagubione, ale i zdeterminowane do czegoś. Jedna aura zdradzała ciekawość i równie silną determinację w dążeniu do jakiegoś celu. A dwie ostatnie zdradzały strach i zaniepokojenie jakaś sytuacją. Poza tym wszyscy byli w miarę zdrowi fizycznie, z psychiką było już gorzej.
Offline
Mistrz Jedi
*Kiedy otworzył oczy, już nic nie dostrzegł i wiedział, ze nie oślepł. Nie było światła.
Jednak dudnienie było słychać, czyli nagle wszystko nie padło. Tylko tutaj*
Ed! Coś ty zrobił? Mówiłem ci – uspokój się *ton miał ostry mimo iż mówił spokojnie. Odwrócił się tam gdzie stał, by odnaleźć wzrokiem migająca na zielono diodę. Zapewne jeśli to tylko oświetlenie padło, to zobaczy poświaty konsol*
Offline
Biznesmen
*Kiedy zgasło światło Ed także zatrzymał się, bo to było całkowicie normalne. Naturalny odruch, choć maszyna nie powinna mieć naturalnych odruchów.
Nie miał wiec odruchu zapalenia własnych świateł. Nie od razu, musiały paść słowa Hakona. I odpowiedź na nie*
Ja zrobiłem? A kto wciskał te guziczki? Sam zepsułeś i nawet nie wiesz. Urga, wracaj bo się zgubisz!
*zaraz tez słychać było inne trzaski i syki – kiedy Ed się poruszał, a następnie łagodne, nieinwazyjne światło reflektorów zaświeciło w stronę Hakona*
W takich filmach pseudo-akcji zawsze jest motyw autodestrukcji statku, i albo bohaterowie w wyścigu z czasem pędzą do kapsuły lub reaktora czy gdzieś tam, albo jakiś debil wciska autodestrukcje przypadkiem, bo oczywiście guzik do tego jest wyeksponowany. To jest bardzo, ale to bardzo głupie... nie wiem, dlaczego to mówię. Tak mi się z tym światłem skojarzyło. Wciskaj od tyłu to może się włączy…
Offline
Zwierzak
Gdy zgasło światło, a dudnienie jakby się nasiliło rozpłaszczyła się w kurzu i rozległo się grzechotanie - Urga okazywała że jest groźna i żeby to coś nie podchodziło. Cokolwiek to było i gdziekolwiek było.
Zgubić by się nie zgubiła, umiała sobie radzić, ale gdy Ed ją zawołał to się poderwała i pobiegła do niego, a potem hyc i już siedziała na dziale, wpatrzona w jego diodę jak w obrazek. Uspokajało ją to, płytki powoli się wygładziły, a Urga poczuła się bezpieczniej siedząc na Edzie.
-Tam.
Powiedziała wskazując łebkiem kierunek z którego wydawało się jej nadbiegać dudnienie. Nie myślała o tym czy w tych warunkach ktoś to zobaczy.
Offline
Arbiter
To nie była autodestrukcja, po prostu ktoś wyłączył zasilanie lamp i zaległy tutaj ciemności. Może to Hakon, może ktoś inny. Jednakże konsole nadal działały i dawały to blade światełko, którego źródłem był ekran. Póki co jednak dudnienie raz się nasilało, raz słabło, ale w końcu całkiem ustało. Ale światła jak nie było tak nie ma.
Offline
Mistrz Jedi
Kiedy to się stało, medytowałem *Odparł Hakon.
No ale – zgodnie z sugestią odwrócił się i zaczął wciskać od tyłu.
Następnym krokiem było wybranie, ku komu się skierują, nieważne czy ze światłem, czy bez. Pierwsza parę od razu odrzucił. Ich stan umysłu był całkiem niezły i byli razem. Największą logistycznie wartością była osoba bez partnera. Jej stan umysły i emocje mogły sugerować jakąś wiedzę. Jednak Hakon był Jedi. Dwie kolejne osoby nie rokowały na takie, które na dłuższą metę sobie poradzą.
Tak wiec to był wybór.
Jedi słyszał to dudnienie już wcześniej, było upiorne, owszem, ale nie odczuwał w Mocy żadnych zakłóceń zwiastujących niebezpieczeństwo. To po prostu pracujące stare mechanizmy tego statku – nieumarłego*
Offline
Biznesmen
*ED za to w przeciwieństwie do Hakona trochę się przejął. Warknąwszy cicho przygiął nogi i gwałtownie (jednak nie na tyle by zrzucić Urgę) okręcił łeb, by zaświecić reflektorami w kierunku dudnienia. Urga zapewne poczuje, jak Ed unosi działa, gotując się do ewentualnego posunięcia pod tytułem: najlepszą obroną jest atak*
No dobrze, Hakon już nie będzie medytował, jeśli to cie wkurzyło… *rzucił w kierunku dudnienia, zapewne by dodać sobie otuchy*
Offline