Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*Sięgnął rozcapierzonymi palcami i używając pazurów, zwłaszcza protezy, bo tam pazury miał w pełnym tego słowa znaczeniu, i „uczesał się”. Wyleciało na ramiona kilka paprochów i jakiś mały owad (nie, nie wesz, ot jakieś Dxuńskie żyjątko które wpadło w „kępę” i nie mogło się wydostać).*
No dobra, rozumiem *sciema przyjęta. Pewnie dlatego ze dla towarzyskiej natury Seco samotny lot gdziekolwiek był nie do wyobrażenia*
Offline
Ten owad był kolejnym argumentem przemawiającym za ogarnięciem się.
- No to się dogadaliśmy. Długo tam nie zabawimy, zajrzę tylko do kilka barów, w których bywają moi znajomi... poszukamy przy okazji Dżonego i spierdolimy stamtąd.
Tang miał nadzieję, że to tak łatwo pójdzie, jednak z tego co się orientował to na Nar Shaddaa dalej jest niezły burdel. Kto by pomyślał, że kropnięcie jednego z najpotężniejszych gangsterów sektora spowoduje takie długotrwałe zamieszanie? W wyniku walk o tereny i wpływy Zandiego zginęło więcej gangsterów różnego kalibru niż w ciągu dekady spokoju.
Offline
*Więc może hutt Vttagg już nieżije. A jak nie on, to może jakis inny gangster i burdel jeszcze większy, zwłaszcza ze cochrel się rozpadł i napłynęło tam ważniaczków od metra. Ale co tam Seco się będzie wypowiadał. Skinął głową*
I list wyślę *Z Narr Shaddaa miał szanse nadać ten swój list*
Offline
Każdy chciał zająć jego miejsce, wiec burdel jeszcze większy, zero zasad, to i kolejne ofiary poleciały a torcik zamiast maleć tylko się rozrastał.
Gdy Seco o liście wspomniał to Tang nieco krytycznie na kartkę spojrzał. Domyślił się, na jakie zadupie chciał to wysłać. Wątpił jednak, by na Kalee działała jakaś poczta. Były jednak inne sposoby.
- Kuriera wynajmij, pewniejsze będzie, że dotrze. Dasz mu tylko jakieś transparenty by go żywcem nie wpierdolili na śniadanie
Tang nasłuchał się opowieści Seco, więc obawiał się nieco o życie takiego biedaka.
Offline
To nie głupie *skinął głową, i na wspomnienie transparentów kiwnął ponownie, widać wcale nie minął się tang z wyobrażeniem okrutnej prawdy na temat tego co jedzą kaleeshianie*
Offline
- No... to kończ tam ten list a ja muszę parę spraw załatwić
Tang sięgnął po swoją laskę i przy jej pomocy podniósł się bez większego trudu. Fibal faktycznie miał kilka spraw do załatwienia. Z powodu swojego wieku nie działał już tak aktywnie jak dawniej, teraz głównie główkował razem z innymi itp, podczas gdy młodsi zajmowali się polowaniem, ochroną i akcjami zbrojnymi.
- Dam ci znać jak będę się zbierać.
Nie żegnał się, bo nie było po co. Tak czy owak się jeszcze zobaczą. Tang wyszedł z pokoju Seco i gdzieś pokuśtykał.
Offline