Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#31 2010-03-08 15:18:51

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Sala Medyczna

Trzeba będzie się wybrać w te miejsca i sprawdzić to. W pierwszej kolejności korriban i telos. Sprawe Jedi i ich materiałow i pomocy zostawiam tobie i twoim ludziom. Natomiast na korriban i telos muszę się udać ja. Potrzebowałbym jednak ludzi... I tu jest pewien problem, bo nie dysponujemy żadnymi wrażliwymi na moc. Hrabia miał paru takich, ale to wraz z końcem Konfederacji upadło, teraz bardzo trudno znaleźć kogoś takiego. W takim wypadku będe potrzebował sprawnych robotów i paru obeznanych z robotą tego typu istoti... A najszczęśliwszy bym był, jakby się udało sprowadzić Mandalorian. To są dobrzy wojownicy i z pewnością byli by pomocni. Trzeba zadbać o to, aby wszystko było dobrze przygotowane. *Powiedział patrząc na generała.* Te artefakty i wiedza nie tylko przeszkodzą imperatorowi, ale i bardzo pomogą nam w przyszłym pokonaniu go. Musimy też pomyślec o miejscu na nowe archiwum, w którym zbierzemy to co się uda zdobyć...

Offline

 

#32 2010-03-08 15:26:32

Gen. Qymaen

Rebeliant

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

*Oczy generała zmrużyły się w taki sposób ze nie można było nie dostrzec w tym uśmiechu* czytasz w moich myślach, a raczej w archiwum moich myśli. Zdrowiej szybko – czeka na was trudna misja. Zapowiada nam się bardzo owocna współpraca i dużo, dużo roboty… zdrowia, Nemedisie *skłonił się łbem, z  prawdziwą przyjemnością, po czym, grzebiąc w kieszeni jakby od niechcenia ruszył w kierunku wyjścia, kiedy przechodził bok łóżka Nemedisa musnęła peleryna. Kiedy ześliznęła się, na metalowym blacie, tuż obok ręki leżał już srebrny cylinder sithowego miecza. A generała nie było*

Offline

 

#33 2010-03-08 21:05:13

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Sala Medyczna

*Nemedis otworzył oczy i gwałtownie ruszył się, przyjmując pozycje pół-leżącą. Widząc to, znajdujący się obok robot od razu do niego podjechał* Sir! Czy coś się stało? *Spytał odruchowo sprawdzając urządzenia.* Daj mi jakiś wózek... *Mruknął po chwili. Czuł Jedi, który rozbudził w nim długo tłumiony głód.* Idziemy na spotkanie z naszym małym przyjacielem... *Droid posłusznie podjechał z platformą lewitującą nad podłogą i pomógł na niej usiąść sithowi* Proszę usiąść. Tylko niech pan pamięta, że musi się pan oszczędzać. W razie wszelkich kłopotów zdrowotnych proszę informować mnie albo pana Oolba! *Powiedział otwierając drzwi sekcji medycznej. Platforma była wygodna, miała kształt wózka dobrze wbudowanego w podłużną deskę magnetyczną. Unosiła sie apre centymetrów nad ziemia, sterowało się nią za pomocą małej kontrolki lub wydając polecenia głosowe, idealne dla chorych.* Pójde z panem sir. *Dodał droid wychodząc z pomieszczenia, prowadząc za sobą platformę.*

Offline

 

#34 2010-03-10 22:24:44

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Sala Medyczna

*Wysoka postać siedziała przy szpitalnym stoliku i skrobała coś na postrzępionej kartce papieru. Jedyny material jaki udało mu się uzyskać, a który nie był cyfronotesem, którego pewnie i tak by nie dostał. Wyglądało na to, że pisał list, obok leżała przygotowana koperta. Robot - asystent nieruchomo stał obok sitha, czekając az ten skończy.*


Drogi Hakonie...

Pierwszy raz od długiego czasu mam możliwość porozumienia się z Tobą, przykro mi, że muszę to robić za pomocą listu. Nie mogłem się z Tobą spotkać. Niestety, w obecnej sytuacji było to niemożliwe, mam nadzieje, że mnie zrozumiesz. Nie dopuszczono mnie do Ciebie. Jesteś dla Generała bardzo cenny, szczególnie w nadchodzących negocjacjach z Jedi i z wiadomych powodów kontakt między nami został uniemożliwiony.

Szkoda, że nie mogę Ci tego po prostu powiedzieć, ale zostałeś mi tylko Ty. Mój uczeń, Draks... Nie żyje. Zginął na Coruscant, został... Zamordowany. Stała za tym inkwizycja i chociaz robiłem wszystko co mogłem, co potrafiłem - nie udało mi się go uratować. Jesteś moim jedynym i najlepszym przyjacielem, pierwszym jakiego miałem i tym bardziej źle się czuje pisząc ten list.

Będziemy musieli się rozstac, być może na bardzo długi czas. Podejrzewam, że rada zadba o to, abyś opuścił widmo i do nich trafił - a więc będziesz bezpieczny. Ja ściągnąłem na Ciebie to niebezpieczeństwo. Niestety, nie mogąc się dobrać do mnie, śmierc zabiera wszystkich wokół mnie. Obawiam się, że istoty, które chcą mnie zniszczyć lub kontrolować, nie zawahałyby się uderzyć w jedyną bliską mi osobe - czyli Ciebie. Będziesz musiał udać się do siedzimy rady, Twoi przyjaciele z zakonu zadbają o Ciebie i mam nadzieję, że nie będziesz miał kłopotów... Być może nie dowiedzieli się jeszcze o naszych relacjach, jeśli jednak tak się stało, musisz byc gotowy na trudną konfrontacje - będa Cie pytac, przesłuchiwac, nie dadzą Ci spokoju. Mimo wszystko, to najlepsze wyjście. Z pewnością o wiele lepsze od okropieństw, które mogłyby Cie prędzej czy później spotkać, a ja będę spokojny, że podejmując kolejne działania będę ryzykował tylko swoim życiem, a nie wciągając w to też Twoje, czego na pewno jak każdy sobie nie życzysz.

Nie wiem jeszcze co zrobie, ani co się będzie dalej działo. Wyjątkowa sytuacja zasługuje na wyjątkowe kroki...

Mam nadzieje, że ten list dotrze do Ciebie i że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Podejrzewam jednak, że teraz już się nie spotkamy. Muszę jak najszybciej opuścic widmo, a nie mam możliwości, żeby do Ciebie dotrzeć. Możesz traktować to, jako pożegnanie.

I niech moc, czymkolwiek jest, będzie z Tobą.

Ps.: Tak na pamiątke, dołaczam do listu troche słodyczy... Moze nie tak dobre jak ta czekolada z Coruscant, ale zawsze jakieś. W końcu, chyba masz słabość do słodkiego. Udało mi się jakos przemycić po zakupie tutaj, gdzieś na statku. Pielęgniarki by mnie zabiły, są straszniejsze niż ja sam i Grievous razem wzięci.


*Sith oderwał dłonie od papieru. Przeczytał jeszcze raz, po czym spojrzał na robota.* Już. Przekaż to barabelowi Hakonowi. *Wyszeptał, po czym włożył list do elektronicznej koperty z funkcją skanu dokumentów i odtwarzania ich dźwiękowo. W obszernej kopercie znalazło się jeszcze pare czekoladowych jajeczek. Jak na te warunki, niezłe, ale w porównaniu z czekoladą z Coruscant... Nie mogły się nawet mierzyć.

Hakon był chyba jedyną istota, wobec której Nemedis potrafił jeszcze wykrzesać jakiekolwiek uczucia.*

Offline

 

#35 2010-03-28 19:07:08

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

*Był to korytarz łączący sale medyczną z komorami mieszkalnymi, z tym, ze było bliżej Sali, no i hangar został już minięty, bo to z  niego właśnie skręcił Malkit – mały, zielony wesoły szelek – i rozpoczął poszukiwania wujka Zina. Misja ta ważna była niezmiernie dla dobra statku, bowiem jeśli Zin, gównowiedzący zacznie tresować droideki to je na pewno zepsuje. Tak wiec szelek dreptał energicznie pustym korytarzem, mrocznym i strasznym, jednak Malkit nie był płaczliwym ludzkim szczenięciem by bać się mrocznych korytarzy. a  kiedy zobaczył stojącą we wnęce droidekę – przyspieszył do biegu, piszcząc ze szczęścia. Zatrzymał się przy droidzie, który – o zgrozo – stał nieruchomo i w ogóle nie reagował na bohaterskiego chłopca* Tresował cie Zin? *zapytał. A droid – nic*

Offline

 

#36 2010-03-28 19:16:18

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

*Tym samym korytarzem szedł właśnie mistrz Windu, by odnaleźć Rudiego, który miał mu znaleźć jakąś kwaterę. Czemu akurat on, w to nie wnikał. Widocznie taki podział obowiązków. Tak więc jego kroki odbijały się głośnym echem po korytarzu nim jeszcze jego postać na dobre się pojawiła. Stuk, stuk, stuk... odgłos był coraz bliżej i po chwili zza zakrętu wyłoniła się postać czarnoskórego wielkoluda ubranego w dziwaczne szaty mistrza Jedi wraz z nieodłącznym długim brązowym płaszczem. Szedł on powoli aczkolwiek dostojnie i biła od niego siła i pewność siebie. Wielu często oskarżało go o arogancję i przesadną pewność siebie, ale Mace znał swoje umiejętności i wiedział jak groźnym potrafił być przeciwnikiem, więc to wpływało na jego samoocenę. Ale arogantem nie był i często potrafił się z kimś dogadywać, a nie stawiać sprawy "Jestem silniejszy i mądrzejszy, więc siedź cicho i mnie słuchaj bo wiem lepiej". Z każdym krokiem przybliżał się do pozycji Malkita, wyczuwając tym samym jego obecność w Mocy, co zaskoczyło go bardzo. Nie wiedział, że na Widmie znajdują się dzieci...*

Offline

 

#37 2010-03-28 19:20:35

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

*Zdenerwowany chłopiec przysiadł i odbiwszy się skoczył na droidekę (która okazała się dezaktywowana czasowo przez Kudłatego. Pazurkami zaczepiwszy za jej pancerz podciągnął się, i zaraz – w gescie desperacji – ugryzł robota „za oko”, warczac przy tym groźnie. Chciał sprowokowac robota do ruchu, ale nic. I tak, na pancerzy niszczyciela zastał go mistrz jedi. z  niewiadomych przyczyn Malkit – wielki superodwazny zdobywca – położył się na gładkim metalu pokornie, oblizał pyszczek i wielkim wytrzeszczem patrzył na Windu*

Offline

 

#38 2010-03-28 19:25:23

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

*Gdy Mace go zobaczył to ze zdziwienia aż przystaną a jego brew powoli wywindowała do góry. Nie spodziewałby się zastać dzieciaka w takiej pozie i to w dodatku rasy szela (czy jak to się tam odmienia). Skojarzył mu się on od razu z Samrune, ale przecież to niemożliwe. Ona przebywała teraz na Mandalore, a poza tym gdyby tutaj przybyła to by wyczuł jej obecność w Mocy. Poza tym bardzo przypominał mu on jej syna, którego widział przez kilka sekund podczas tej holorozmowy kilka dni temu. Ale z wiadomych przyczyn nie mógłby to być on... chyba* Co tutaj robisz chłopcze? *Zapytał donośnym głosem, który nieco różnił się od tych pełnych ciepła rodzinnych głosów. Mistrz Windu był bardzo opanowany i spokojny, co jednak nie sprzyjało jego relacjom z dziećmi*

Offline

 

#39 2010-03-28 19:29:43

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

*Położył uszka w reakcji na ten głos, jakby instynktownie pokazywał: jestem taki malutki, wcale nie warto mnie jeść. Jednak instynkt nie szedł w parze z emocjami, bo Malkit nie czuł ani grama strachu. Był jak pochodnia: jarzył się miłością do wszystkiego co żyje, serdecznością i olbrzymią ciekawością. całkowite przeciwieństwo dla tych wszystkich „trudnych dzieciństw” które są ostatnio bardzo modne. Łapki spuścił po obu stronach „szyi” droideki* Tu sprawdzam ja *oznajmił z  powaga* szszprawdzam droidy. Szy nie one wytresowane są. Ten jest gupi, on nie umie nawet powiedzieć rozkaz rozkaz

Offline

 

#40 2010-03-28 19:34:29

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

*Windu przyglądał się uważnie chłopakowi a potem jego surowy i przewiercający wzrok przeniósł się na chwilę na stojącą nieopodal droidekę. Wystarczył tylko jeden rzut oka, by już wiedzieć, czemu ona nie reagowała* Ten droid został dezaktywowany, więc nie odpowie rozkaz rozkaz... *I po chwili jego spojrzenie powróciło na Malkita leżącego na ziemi. Mace w końcu ruszył się z miejsca, podchodząc do niego powoli* Cóż, droideki raczej nie potrzebują tresury... a powiedz mi, czemu to chcesz zrobić, co? *Starał się wykrzesać z siebie cokolwiek, by nie przestraszyć małego. Bo jednak nigdy nie miał przysłowiowej ręki do dzieci i to już w Świątyni*

Offline

 

#41 2010-03-28 19:40:27

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

O! *zdziwił się Malkit podnosząc jednocześnie łepek i uszy, w zdumieniu, po czym uśmiechnął się szelmowsko – prawie jak wujek Tang – i prychnął* On dezaktywowany on jest znaczy – gupi jest i mało umie on. Mój Dżony jest niedezaktywowany nigdy, bo ja go dobrze wytresowałem ja! Szeba dobrze droidy tresować bo inaczej będą gupie i zdezaktytwywują się one. Oni się mało znają! Dobrze, ze tu trafiłem ja, na szczęście… ufff… *Kiedy mace podchodzil, młody przykleił tyłek do droida, by w razie co – ześliznąć się do tyłu i dać nogę. Uszy położył i wyciągnął ciekawsko pyszczek by powąchać obcego*

Offline

 

#42 2010-03-28 19:45:34

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

Mhm... Twój Dżony, tak? Może mi o nim opowiesz, co? *Zapytał nieco zaciekawiony kwestią tresowania droidów. Nie miał pojęcia czemu to robić, skoro one były zaprogramowane na posłuszeństwo, ale cóż, to tylko mały dzieciak, więc czego od niego oczekiwać? Mace przystanął, gdy ten zaczął się nieznacznie cofać, zapewne w celach obronnych, by potem zwiać. Tak wiec mistrz Jedi stał tak spokojnie po środku korytarza i czekał na jakąś decyzję małego szeli. Tutaj się niestety kłaniało zbyt małe doświadczenie Mace'a z dziećmi, no i po prostu nie wiedział co z nim począć*

Offline

 

#43 2010-03-28 19:55:22

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

•    *Tak wiec Mace nie mógł lepiej trafić – inny dzieciak pewnie już by ryczał widząc wielkiego czarnego faceta w długim płaszczu z takim głosem i zero uśmiechu. Za to mały szelek był doskonałym materiałem do ćwiczeń dla początkujących w temacie „podejście do dzieci”* Mój Dżony jest on… taki jak ten, tylko ładniejszy, bo jego mama i ja codziennie, albo so dwa dni umyjemy i taka pastą go *I tu pokazał na droidece na której siedział, jak pastuje Dżonego* żeby błyszczał, wiesz? Szeba tak. Szeba jak ma się droida o niego dbać bo to jest taka odpowiedzialność. A mój Dżony on jest mądry, on umie dużo, on mi pomaga z potworami walczyć, bo u nas wiele jest potworów na przykład Lukać. Lukać jest on szeba z  nim długo walczyć bo on sprytny jest i jego nie można uciać bo wybucha smrodem! *tu w zaangażowaniu złapał się za pyszczek* Ale wtedy, taki drugi dzień był co było tak, ze prawie deszcz był i A’den szczelił w Lukacia i Lukać wybuchł smrodem i my prawie umarliśmy my ale naszsz mój tata uratował bo nam narzucił prześcieradło na głowę ale ono było czyste i potem mama nachrzyczała. A ja mówię: mama! On nam zycie uratował! A na drugi dzień mi Dżony mój uratował życie i wujkowi Tangowi jak bawiliśmy się w roszszczelanie imperatora i zaatakowało nas osiem tuluciów. Mój Dżony jest mądry, on umie uratować życie, bo ja jego wytresowałem ja! *I rozpromienił pyszczek uśmiechem*

Offline

 

#44 2010-03-28 20:04:52

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Sala Medyczna

*Taki zalew bezsensownych (w opinii Mace'a) informacji wręcz zdezorientował biednego mistrza Jedi, który nie wiedział co odpowiedzieć, przynajmniej na początku. Potem już chyba złapał jakąś drogę do rozmowy, a przynajmniej tak podejrzewał. Postanowił uczepić się tych potworów, uważając umownie że one istnieją, bo z tego co pamiętał, to dzieci mają bogatą wyobraźnię i we wszystkie te rzeczy wierzą. A Windu raczej nie chciał pozbawiać go złudzeń dzieciństwa...* No to twój Dżony jest bohaterem w takim razie, skoro umie walczyć z potworami. I ty go tak wyszkoliłeś? *Zadał pytanie, dobrze znając odpowiedź, ale jakoś trzeba rozmowę pociągnąć przecież, przynajmniej przez kilka chwil. Potem trzeba by poszukać opiekunów tego chłopca* W takim razie wielki z ciebie wojownik... a powiedz mi, ilu tak potworów się pozbywasz, co? Pewnie całą armie... *Przyklęknął lekko, teraz znajdując się na wysokości twarzy Malkita*

Offline

 

#45 2010-03-28 20:12:38

Malkit

Dzieciak

Zarejestrowany: 2010-02-22

Re: Sala Medyczna

Ja wiele zabiłem ich. Milion sto albo nawet osiemdziesiąt sto pięć*Usadowił się wygodniej na szyi dezaktywowanej maszyny i podniósł dumnie głowę* Tak! Ja sam! *Mace nie powinien przyklękać. Malkit siedział na szyi droideki, był wiec na wysokości głowy Mace’a* Ja znam na tym ja. Te droidy teszsz musze wytresować, bo w hangarze ja widziałem luja! Ale fu luj, fu! *strząchnął się prawdziwym obrzydzeniem, widać luj miał niemiłą specyfikacje* Ale to brzydko jak luj jest! I jego trudno wygonić, ze o jejut! *I nachyliwszy się niemal zaczepił pyszczkiem pyszczkiem nos Mace’a* Jego musimy wygonić… *szepnął konspiracyjnie z przejeciem* Bo on szybko urasta…

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.041 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
swewok2.pun.pl świadectwo energetyczne kraków cennik Regał z drewna naprawa komputerów ursus NextInfo zabezpieczenie ogrodzenia przed dzikami